[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sprawiły, że zrozumiałem, jak bardzo cię kocham. Bardziej niż samo życie -
powiedział drżącym głosem. - Myśl o twoim jutrzejszym wyjezdzie, o tym, że
mogłabyś kiedykolwiek mnie opuścić, jest dla mnie nie do zniesienia!
123
S
R
Wpatrywała się w niego, w pewnego siebie, wyniosłego mężczyznę,
którego kochała z całego serca, w mężczyznę, który w tej chwili nie był już ani
wyniosły, ani tym bardziej pewny siebie.
Poczuła, jak wypełnia ją ciepło, zastępując przerażenie, które czuła na
myśl o rozstaniu z nim.
Alejandro ją kochał.
Alejandro Miguel Diego Santiago kochał ją.
Po tym, jak ją opuścił cztery dni temu, nigdy nie sądziła, nigdy nie miała
cienia nadziei, że on może odwzajemnić jej uczucie.
A dziś wrócił i powiedział, że ją kocha. Powiedział to nieśmiało,
obronnym tonem. Jakby bał się bólu, który mogłaby mu zadać.
Stanęła przed nim i spojrzała mu w twarz.
- Ja też cię kocham, Alejandro - szepnęła. - Kocham cię tak bardzo, że
myśl o opuszczeniu cię również dla mnie była nie do zniesienia... - Nie zdołała
powiedzieć nic więcej, kiedy chwycił ją w ramiona, przytulił do siebie i
wargami poszukał jej ust. Jego pocałunek wyrażał całe pożądanie i tęsknotę,
jakie czuł od momentu ich rozstania.
Brynne oddała mu pocałunek, zapamiętując się w jego żarze, obejmując
go ramionami za szyję, wsuwając palce we włosy.
Kiedy w końcu uniósł głowę, oddychał ciężko. Spojrzał na jej
zaróżowioną twarz.
- Kochasz mnie... - powiedział z zachwytem, wiedząc, że to prawda, gdyż
jego uczciwa Brynne zawsze była wobec niego szczera.
Uśmiechnęła się do niego.
- Oczywiście, że cię kocham, Alejandro. - Palcami przesunęła lekko po
jego twarzy. - JesteÅ› uosobieniem wszystkiego... wszystkiego, czego
124
S
R
kiedykolwiek pragnęłam w mężczyznie. Wspaniałym synem. Oddanym ojcem.
Człowiekiem honoru w każdej dziedzinie życia...
- A dla ciebie? - przerwał. - Kim jestem dla ciebie?
- To proste. - Uśmiechnęła się nieśmiało. - Jesteś mężczyzną, którego
będę kochać całe życie.
Oddech uwiązł mu w gardle.
Dawno temu postanowił, że miłość i małżeństwo nie były dla niego.
Kobiety, z którymi się spotykał, nigdy nie dały mu miłości.
A Brynne dała mu całą swoją miłość, nie prosząc o nic w zamian.
- Wyjdziesz za mnie? - spytał zachrypniętym głosem, obejmując ją
mocniej, kiedy zesztywniała i spojrzała na niego z niedowierzaniem. - A co
myślałaś, querida? %7łe wyznam ci miłość, a potem nie dam ci tego, co dałem
kobiecie, której nie kochałem?
Potrząsnęła głową.
- Nic nie myślałam. Nigdy nie sądziłam, nie marzyłam, że możesz mnie
pokochać.
Alejandro zmarszczył brwi.
- Gdybym cię nie poznał, Brynne, nigdy bym się nie dowiedział, co to
znaczy kochać i być kochanym. Czy naprawdę myślisz, że mógłbym pozwolić
takiej miłości uciec, proponując ci coś innego niż małżeństwo, coś innego niż
cały ja i wszystko, co mam do zaoferowania?
Nie wiedziała, czego mogła oczekiwać po wyznaniu, że odwzajemnia
jego uczucie. Może krótkiego związku, pięknego romansu, którego wspo-
mnieniami mogłaby się karmić przez resztę życia. Nigdy nie sądziła, że
Alejandro może jakiejkolwiek kobiecie zaproponować małżeństwo.
- Ale ślub, Alejandro... - Potrząsnęła głową. - Powiedziałeś mi, że już
nigdy się nie ożenisz.
125
S
R
- Z kobietą, która nie będzie mnie kochała - zapewnił ją. - Ale ty jesteś
inna, Brynne. Przez ten krótki czas stałaś się dla mnie wszystkim. Nie pozwolę,
żeby ktokolwiek stanął między nami.
Mówił o Antonii Roig i innych, podobnych do niej kobietach, które
chciały go tylko wykorzystywać, a nie kochać tak, jak na to zasługiwał. Tak
jak Brynne go kochała...
- Jeśli nie zgodzisz się wyjść za mnie z miłości, to będę musiał przekonać
cię do tego ze względu na Michaela. - Uniósł brwi i spojrzał na nią.
Dostrzegła iskierkę humoru w jego szarych oczach.
- Czyli małżeństwo z rozsądku? - spytała przeciągle.
- Małżeństwo, które da mi prawo do tego, żeby cię tulić, kochać i dzielić
z tobą łóżko do końca życia! - poprawił ją.
- O nie, Alejandro...
- O tak, Brynne - powiedział stanowczo.
- To małżeństwo da nam obojgu prawo do przytulania się, kochania,
spędzania ze sobą każdej nocy - poprawiła go. - Mam tylko jeden warunek.
Musimy mieć ogromne łoże z baldachimem!
Przekrzywił głowę.
- Tylko ten jeden warunek?
Roześmiała się.
- Nie ma żadnych warunków! - zapewniła go. - Wyszłabym za ciebie i
kochałabym cię nawet, gdybyśmy mieszkali w nędznej chacie! - Objęła go
ramionami za szyjÄ™. - Kocham ciÄ™, Alejandrze Miguelu Diego Santiago!
Kocham ciÄ™! Kocham ciÄ™!
Przyciągnął ją do siebie, wiedząc, że ma przed sobą swoją drugą połowę.
- Będę cię kochał przez całe życie i przez całą wieczność - szepnął.
- Tak jak ja ciebie - przysięgła.
126
S
R
- Juana Mercedes Santiago i Roberta Magdalena Santiago - szepnęła
Brynne pełnym emocji głosem, patrząc na swoje nowo narodzone córki, po
czym spojrzała na mężczyznę, którego kochała ponad życie.
Alejandro.
Jej mąż. Jej kochanek. Jej najlepszy przyjaciel. A teraz, prawie rok po
tym, jak wzięli ślub, ojciec ich blizniaczek.
Odwzajemnił jej spojrzenie.
- Są naprawdę piękne, ale nie tak piękne i odważne jak ich matka! -
Potrząsnął głową. - Nie mógłbym znów znieść tego, jak cierpisz!
- Wydawanie dzieci na świat nie jest cierpieniem, kochanie - zapewniła
go ze śmiechem.
Rok małżeństwa stworzył między nimi więz tak silną, że nie można jej
było zerwać. Można ją było jedynie wzmocnić. Tak jak sprawiły to narodziny
ich córek. Zostali przez ten rok rodzicami Michaela, utrzymywali bliskie
kontakty z kochajÄ…cÄ… rodzinÄ… Alejandra.
Brynne uniosła rękę i dotknęła policzka męża, oddalając od niego
zmartwienie i napięcie.
- Kocham cię, Alejandro - powiedziała szczerze. - Na tyle, żeby mieć
jeszcze kilkoro dzieci.
- Jeszcze kilkoro! - przerwał jej, lekko zaniepokojony. - No, może jeszcze
dwoje - zaproponował.
- A może troje? - droczyła się z nim.
- Może troje - zgodził się, wiedząc, że nie będzie umiał odmówić niczego
tej kobiecie, którą kochał nad życie.
Swojej żonie.
Matce jego dzieci. Bez względu na to, ile ich będzie.
Kobiecie, która kochała go mocniej, niż sądził, że jest to możliwe.
127
S
R
Ale przede wszystkim kobiecie, którą on będzie kochał, gorączkowo,
namiętnie, przez całą wieczność.
128
[ Pobierz całość w formacie PDF ]