[ Pobierz całość w formacie PDF ]
brandy. Wydała oświadczenie, podała Helen rękę, tak jak Helen podała jej.
Sprawiedliwość, pomyślała, mija się czasem z naszymi nadziejami i oczekiwaniami.
Tak się kiedyś wyraziła Helen. A oto niespodziewanie wymierzono sprawiedliwość. Nie
przejęła się paplaniną rozhisteryzowanej Renę, która zeznała Claremontowi i Maguire, że
Jerry, wariat i morderca, zmusił ją pod bronią, żeby z nim poszła.
%7łycie to trudna sprawa.
Wreszcie policja wyszła, w domu zapanował spokój. Spojrzała na wchodzące matkę i
babcię.
- A ciocia Helen?
- Wreszcie usnęła. Wyjdzie z tego. Ma zamiar zrzec się fotela sędziowskiego. Pewno
sumienie ją gryzie. - Pilar postawiła dwa kubki na stole. - Sophio, powiedziałam o wszystkim
mamie.
Sophia ujęła Terezę za rękę.
- Dobrze postąpiłam, babciu?
- Fantastycznie. Obie wykazałyście dzielność. Jestem z ciebie dumna. - Usiadła z
westchnieniem. - Nie mówmy już o tym. Jutro ślub mojej córki. Niebawem piękne zbiory. I
kończy się kolejny sezon. Następny będzie należał do ciebie i Tylera. Eli i ja z początkiem
roku odchodzimy na emeryturę.
- Babciu.
- Trzeba przekazywać pochodnię. Bierz, co ci daję. Uśmiechnęła się na dzwięk lekkiej
irytacji w głosie babci.
- Dobrze. Dziękuję, babciu.
- Teraz już pózno. Panna młoda musi się wyspać, ja też. Wstała, zostawiając nietkniętą
herbatę.
TYLER zapalił światła w winiarni, stara budowla wychynęła z mroku. Sophia
zobaczyła migoczące odłamki szkła, smugi dymu, osmalone ściany. Ale winiarnia stoi, jak
stała.
Może ją wyczuł? Pochlebiała sobie, że tak. Wyszedł z uszkodzonych drzwi, kiedy
podbiegła. Chwycił ją i mocno do siebie przytulił.
- Tu jesteś. Uznałem, że muszę ci dać trochę czasu. - Wtulił twarz w jej włosy. - Kiedy
pomyślę...
- To nie myśl - rzekła, rozchylając ku niemu usta. - Już wszystko w porządku.
Wszystko. Tyler. Odbudujemy winiarnię, odbudujemy nasze życie. I postaramy się, żeby
naprawdę było nasze. Na niczym bardziej mi nie zależy.
- To się dobrze składa, bo mnie też. Chodzmy do domu, Sophio. Wzięła go pod rękę i
ruszyli, zostawiając za sobą ruiny i blizny.
Na wschodzie majaczyły pierwsze przebłyski poranka. Kiedy słońce przebije się przez
chmury, pomyślała, zacznie się nowy piękny dzień.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]