[ Pobierz całość w formacie PDF ]

śmiać się, czy płakać.
- Odzyskałem wzrok po upadku. Niespodziewanie ujrzałem
światło oślepiające niczym błysk flesza aparatu fotograficznego.
- Dlatego straciłeś równowagę.
Royce w zamyśleniu pokiwał głową. Julia była pewna, że
wspomina zdarzenia krytycznego poranka.
Chyba widziałem cię przez ułamek sekundy - powiedział z
namysłem. - To było na moment przed utratą przytomności.
Klęczałaś. Wzięłaś mnie za rękę i powiedziałaś, żebym się niczego nie
obawiał. - Zmarszczył brwi i przerwał na chwilę. - Julio, mam takie
dziwne uczucie, jakby to się już kiedyś zdarzyło. Nie jestem pewny,
czy to jawa, czy sen. Wiele razy wydawało mi się, że widzę cię przez
mgnienie oka...
Royce puścił dłoń dziewczyny i delikatnie pogłaskał jej
policzek. Muskał opuszkami palców delikatną skórę. Julia
rozkoszowała się pieszczotą lekką niczym powiew ciepłego wiatru.
- Emerson dobrze to określił - mruknął. - Twoje oczy mają
barwę morskich fal, które w promieniach słońca błyszczą jak
najpiękniejsze turkusy. - Zmarszczył brwi, jakby próbował sobie coś
przypomnieć. Julia zaniepokoiła się nie na żarty. - Barwa twoich oczu
sprawia, że dużo myślę o pewnym zdarzeniu sprzed dziesięciu lat.
Tamta biedaczka miała.
149
Anula
ous
l
a
and
c
s
W tej samej chwili ktoś uchylił drzwi. Julia odwróciła się, zdjęta
obawą. Czuła, że nadchodzi od dawna przeczuwana katastrofa. Nie
przypuszczała, że Royce zapamiętał kolor oczu Juline Fischer.
- Wybaczcie, że tu wtargnąłem - usprawiedliwiał się
rozpromieniony Dennis Mitchell. - Royce, masz kolejnego gościa.
- Emerson?
- We własnej osobie - odparł kamerdyner, podchodząc do łóżka
z poważną miną.
- Cieszę się, że znów cię widzę - oznajmił po chwili wzruszony
Royce. Głos mu drżał. Wyraz twarzy Emersona zmienił się
natychmiast.
- Cała przyjemność po mojej stronie - odparł z radosnym
uśmiechem kamerdyner.
Turkusowe oczy Julii napełniły się łzami.
Dwa dni pózniej Julia Kendricks w pośpiechu kończyła
pakowanie walizek, gdy do sypialni utrzymanej w rozmaitych
odcieniach różu i kości słoniowej wkroczył Emerson trzymający dużą
brązową kopertę. Bez słowa rzucił ją na biurko. Wysypały się na nie
pożółkłe wycinki prasowe. Najwyrazniej Emerson miał własne
archiwum.
Julia domyśliła się, że przeanalizował fakty i poznał całą
prawdÄ™.
- Postanowiłaś wyjechać? - zapytał zirytowany. Julia skinęła
głową. - Nic mu nie powiesz?
150
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Zostawię list. Zrobiłam, co do mnie należało. Nie ma powodu,
by przedłużać pobyt w Bostonie.
- Royce cię kocha! Czy to nie jest powód, by zostać?
- Royce nic o mnie nie wie! - krzyknęła niespodziewanie Julia. -
Na miłość boską, Emerson! Przecież czytałeś artykuły i wiesz, kim
byłam. Włóczyłam się po ulicy jak zwykła dziwka!
- A Royce Williams jeszcze do niedawna był żałosnym,
samolubnym łajdakiem! - odrzekł zirytowany kamerdyner. - Inni
ludzie w ogóle go nie obchodzili. Do złudzenia przypominał swego
ojca. Jednym słowem, był to kawał drania. Ty zburzyłaś mur, którym
odgrodził się od świata. Teraz chcesz wyjechać i zostawić go na
pastwÄ™ takiej zdziry jak Stephanie Talcott?
- Royce nie da się nabrać na jej gierki - odparła zdecydowanie
Julia. - Doskonale wie, co to za kobieta.
- W takim razie czemu sądzisz, że nie pozna się na tobie? -
mruknął ponuro. - Wierz mi, jesteś wspaniałą dziewczyną.
Royce wrócił do domu kilka dni pózniej. Przeczuwał, że usłyszy
złe wieści. Emerson i Dennis mieli ponure miny. Gdy mu powiedzieli,
że Julia wyjechała, najpierw oniemiał, a potem zaczął kląć, na czym
świat stoi. Po chwili złość minęła.
- Jak mogła? - zapytał bezradnie. - Przecież jest mi potrzebna!
Kocham ją i... chcę się z nią ożenić!
Trzej mężczyzni długo milczeli.
- W takim razie powinieneś poznać całą prawdę - oznajmił
Emerson z niezmąconym spokojem. - Czy mógłbyś przejść z
151
Anula
ous
l
a
and
c
s
doktorem Mitchellem do gabinetu? Zaraz przyniosÄ™ list Julii oraz
pewne dokumenty.
152
Anula
ous
l
a
and
c
s
ROZDZIAA DWUNASTY
Dom był ładny, obszerny, pomalowany na jasny kolor. Stał w
spokojnej, cichej dzielnicy miasteczka Boca Raton na południu
Florydy: Royce z przyjemnością przyglądał się ulicy i budynkom,
jadąc powoli wynajętym samochodem. Zatrzymał auto i wsunął prawą
rękę do kieszeni marynarki. Dotknął małego, pokrytego aksamitem
pudełeczka, żeby dodać sobie odwagi. To był jego szczęśliwy
talizman w czasie podróży z dalekiego Bostonu.
Napis na skrzynce pocztowej głosił, że ów dom należy do
rodziny Kendricksów. Royce z satysfakcją pokiwał głową.
Julia wyjechała, nie podając adresu. Royce przypuszczał, że
schroniła się w domu przybranych rodziców. Zrobiła wszystko, by [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl