[ Pobierz całość w formacie PDF ]

oświetlona, ale jednak na tyle, że na twarz Larkina padł cień.
Cael uniósł pistolet i wycelował w niego.
 Wstań.
 Nie  odpowiedział Larkin spokojnym tonem.
Caelowi wydało się, że jest zbyt pewny siebie. Na pewno wie, że nie zostało dużo czasu.
 Gdzie są bomby?  spytał Cael.  Ile? Kiedy mają wybuchnąć?
Larkin spojrzał na zegarek, przysuwając go do światła, żeby widzieć wskazówki.
 Nie powiem  oznajmił jak niesforne dziecko. W specyficznym świetle jego oczy były dziwnie błyszczące.  Jest ich
za dużo; nawet jak je znajdziesz, nie wystarczy ci czasu, żeby je rozbroić. Powiedziałbym, że masz niecałe pięć minut. Mniej więcej.
Cael policzył szybko. Ostatnio widział Jenner przy łodziach z przerażoną pracownicą statku. Pomagała ludziom wsiadać do
łodzi. Miał nadzieję, że sama też już opuściła pokład.
 To ty mi to spieprzyłeś, co?  spytał Larkin, składając fragmenty układanki.  Coś ty za jeden?  Nie czekając na
odpowiedz, uniósł dłoń, w której trzymał mały pistolet.
Cael zareagował instynktownie. Strzelił, a z tej odległości nie mógł chybić. Kula przeszyła Larkinowi rękę. Pistolet potoczył
się po ziemi. Cael wycelował znowu, tym razem w kolano. Nie chciał, żeby bydlak w ostatniej chwili zdecydował się na ucieczkę do
łodzi ratunkowej. Larkin wrzasnął i poleciał do przodu, wijąc się z bólu.
Czas się kończył. Pieprzyć Larkina. Musi wsadzić Jenner i resztę zespołu do łodzi. Natychmiast.
Jenner miotała się jak szalona. Udało jej się wsadzić Nynę do jednej z łodzi, ale nigdzie nie było śladu Lindy Vale ani Penny,
ani Buttons. Może opuściły statek, zanim Jenner dotarła do punktu zbiórki, jak wielu innych pasażerów, ale znalezli się Caelem na
Lido tak szybko, że właściwie było to mało prawdopodobne. Na pewno by je zobaczyła, nawet w tłumie.
Było tyle powodów do niepokoju, tyle prawdziwych zmartwień, że ogarniała sytuację tylko wtedy, kiedy zajmowała się
jednym naraz.
Po Dianie, bardzo młodej pracownicy, która odważnie pełniła służbę w swoim punkcie, chociaż wyraznie, rozpaczliwie
chciała uciec, zaczynało być widać zmęczenie i trud ostatnich potwornych... jak długo właściwie to trwa? Pół godziny? Godzinę?
Kompletnie straciła poczucie czasu. Aodzie ratunkowe zapełniano ludzmi, odchylano od statku i opuszczano na wodę, gdzie
automatycznie się odczepiały, i procedura zaczynała się od nowa. Wszystko szło sprawnie i szybko, kiedy wszyscy współpracowali.
Na pokładzie zostało niewielu, a Diana była jak zamroczona.
Wielkie szalupy unosiły się na wodzie, odpływały od  Silver Mist w nadziei na ratunek, który miał nadejść najpózniej rano.
To będzie długa potworna noc.
 Powinno być więcej pasażerów i o wiele więcej załogi.  Diana rozejrzała się dookoła, zadając milczące pytanie
starszemu mężczyznie, który jej pomagał. W innych punktach inni pracownicy  oraz kapitan Lamberti w punkcie na kadłubie 
zadawali te same pytania. Gdzie reszta?
Jenner podejrzewała, że podczas wcześniejszch eksplozji zginęło więcej ludzi, niż można przypuszczać.
 Trudno dopilnować ludzi w sytuacji alarmowej  powiedziała spokojnie, chociaż serce waliło jej mocno i była tak
przerażona, że miała ochotę krzyczeć. Gdzie jest Cael? Do umówionego spotkania nie zostało wiele czasu. Nie odpłynie bez niego.
 Wsiadaj do łodzi  powiedziała do Diany. W tym punkcie nie było już pasażerów.
 Ale...
 Ja pójdę zaraz za tobą  obiecała, ale nie dodała:  Jak tylko Cael się zjawi . Nie chciała mówić Dianie o tym, że na
statku są inne bomby i że nie zostało dużo czasu.
Odwróciła się, kiedy usłyszała odgłos kroków. Zobaczyła Tiffany, ciągle na tych swoich szpilach, nadal z pistoletem. Zaraz za
nią szybkim krokiem maszerował Sanchez. Z innej strony podszedł do nich Ryan. A gdzie, do diabła, jest Cael?
 Wsiadaj  nakazała stanowczo Tiffany, podchodząc do łodzi.
 Bez Caela nie...
 Sanchez  rzuciła ostro.  Pomóż pani Redwine wsiąść do łodzi.
148
Jenner uniosła dłoń.
 Nie trzeba.
Ogarnęły ją mdłości, kiedy wsiadała do łodzi, i zrobiło jej się tak słabo, że mało nie zemdlała. Gdzie on jest? Tiffany i
pozostali wsiedli zaraz po niej, a Diana szykowała się, żeby opuścić łódz, w której znajdowali się głównie członkowie załogi, którzy
jako ostatni ewakuowali siÄ™ z tego punktu.
 Poczekaj  poprosiła rozpaczliwie Jenner, kiedy Diana chciała opuścić łódz.  Idzie ktoś jeszcze.
Cael idzie, prawda? Larkin go nie dopadł, nie zastrzelił, nie wyskoczył zza niego i nie przyłożył mu w głowę, i... Tiffany
ścisnęła ją za rękę.
 Przyjdzie  wyszeptała.
 Wiem.
Ale nie wiedziała. Nie miała pewności. Wyczułaby chyba, gdyby stało mu się coś złego? Chyba powinna? Nie była w stanie
złapać tchu. Nie może go teraz stracić. Niech go szlag, poznała go niewiele ponad tydzień temu i zmarnowali tyle czasu na
bezsensowne sprzeczki...
Nagle usłyszała dudnienie biegnących stóp i wzięła głęboki oddech. Niemal krzyknęła, kiedy przed jej oczami pojawił się
mundur pracownika statku i jasna głowa.
 Dzięki Bogu!  Tiffany wstała, a kiedy Matt znalazł się przy burcie łodzi, podała mu rękę, żeby mu pomóc.
 Nie dotykaj mnie  wysapał. Jedną rękę miał na temblaku, który zrobił z czegoś, co wyglądało na przypalony obrus.
Był dosyć mocno poobijany, posiniaczony i krwawił, a ubranie miał podarte.
 Bridget?  spytał Ryan, a Matt pokręcił głową.
 Nie przeżyła.  Mówił głośno, właściwie krzyczał, chociaż stał tuż obok Ryana.  Szukałem tak długo, jak mogłem...
 Musimy ruszać  zdecydowała Diana i miała rację.
Zostało niewiele czasu.
 Powiedziałam, że bez niego nie odpłynę  krzyknęła Jenner i chwyciła się brzegu łódki, żeby wysiąść.
Chwyciła ją Tiffany i posadziła z powrotem.
 Siedz na tyłku  przykazała surowo.  Nie mamy czasu na takie zabawy.
Słysząc wybuch na pokładzie sportowym, wszyscy się skulili. Diana krzyknęła, a w powietrze wyleciała kula ognia. Na
kadłubie nastąpiła kolejna eksplozja, która wysadziła punkt ewakuacyjny i ludzi, którzy go obsługiwali. Dosięgnęła ich lepka fala
żaru, a łódz, w której siedzieli, zakołysała się gwałtownie. Diana zaczęła ją opuszczać.
 Nie.  Jenner zaczęła szlochać.  Czekajcie!
Diana spojrzała na nią, wahając się przez kilka cennych sekund, i zaczęła dalej opuszczać łódz. Jenner się poderwała, ale
Ryan chwycił ją za rękę i z powrotem posadził. Ręki nie wypuścił. Nie wiedziała, czy ta silna dłoń ma ją przytrzymać na miejscu,
czy dać pociechę.
Aódz obniżała się powolnymi, szarpanymi ruchami. Kiedy zeszła poniżej burty, dostrzegła Caela biegnącego co sił w nogach.
 Jest!  wrzasnęła, a Diana znów się zawahała. Aódz się zatrzymała.
Cael się nie wahał. Wyskoczył za burtę i znalazł się w łodzi, co najmniej jak James Bond  w smokingu, okopcony, spocony.
Jenner chwyciła go i przytuliła się z całych sił, kuląc się, kiedy górnym pokładem statku wstrząsnęła kolejna eksplozja.
Larkin usiłował nabrać powietrza do płuc, ale chyba brakowało tlenu. W ręce czuł piekący ból, lecz kolano, a raczej to, co [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl