[ Pobierz całość w formacie PDF ]

słowa. Wiedziała jednak, że nie może zbyt wiele na raz oczekiwać.  Może
jednak kiedyś... " - pomyślała.
Podeszła do niego i uniosła ręce ku jego twarzy.
- Kocham cię - szepnęła. Wspięła się na palce i przycisnęła usta do
jego ust.
Przyciągnął ją do siebie. Owładnęła nim namiętność. Drżącą ręką
błądził po jej twarzy, potarganych przez wiatr lokach, wzdłuż smukłych linii
ciała i ud. Raz jeszcze był o krok od zerwania z niej sukni i złożenia tu, na
wilgotnym piasku.
- T. S. - Jego oddech drażnił wewnątrz ucho. - Jakiego koloru jest
twoja bielizna?
Poczuł jej uśmiech.
- Wracajmy, pokażę ci.
Gdy szli razem w kierunku jego domu, gwiazdy, niewidoczne dotąd na
zachmurzonym niebie, rozbłysły jak gdyby rozbawione tym, co się
wydarzyło.
Logan był świadom, że jeszcze wiele zostało do wyjaśnienia. Pragnął
powiedzieć, że ją kocha, ale te słowa uwięzły mu w gardle. Wymawiając je,
czułby się kompletnie obnażony.
Gdy wchodzili po schodach do domu, walczył z chęcią ujawnienia
swojej tożsamości. Jednak opuściła go odwaga. Nie mógł wydobyć z siebie:
 Czy pamiętasz tego chłopca, który wyratował cię z opresji szesnaście
lat temu? Tego, o którym sądziłaś, że odsprzedał cię ojcu. Wiesz, to ja
jestem tamtym długowłosym chudzielcem - Księżycowym Człowiekiem,
dzieckiem hippisów. "
127
RS
Po tym, co się wydarzyło dzisiejszej nocy, nie wyobrażał sobie, żeby
mogli znieść taką spowiedz i pozostać razem, witając światło poranka.
Odsunął od siebie wszystkie myśli z wyjątkiem jednej. T. S. należała
teraz do niego. Tylko to się liczyło. Jutro rozwiąże resztę problemów, gdy
nie będzie się tak zmagał ze swoimi uczuciami i pożądaniem.
Zapalił lampę w dużym pokoju i stał przyglądając się. Po raz drugi w
życiu wymówił po cichu słowa modlitwy. Jeśli zostanie wysłuchana, T. S.,
nim nadejdzie ranek, będzie tak silnie z nim związana, że nawet grzechy
przeszłości nie zdołają ich rozdzielić.
Podszedł do T. S., ujął za rękę i poprowadził do sypialni. Wziął ją
niecierpliwie w swoje ramiona. Jego usta, twarde i nienasycone, poszukały
jej ust.
T. S. przywarła do jego ciała. Odczuwała namiętność i coś jeszcze
oprócz pożądania, coś nieokreślonego, co ich łączyło.
Wszelkie możliwe uczucia i emocje malowały się na jego twarzy.
- Pragnę cię aż do bólu - powiedział ochryple. Oszołomiona oparła mu
czoło o pierś.
- Zanim cię spotkałam, wtedy w tę burzliwą noc, gdy otworzyłeś drzwi
i znalazłam się w twoich ramionach, nie wiedziałam, że czekam na ciebie.
- T. S. - Zakołysał nią, całując jej włosy. Jęknął z rozkoszy.
Drżącymi rękami wyciągnęła mu koszulę ze spodni. Po chwili ich
dłonie połączyły się i zaczęli jak szaleni zdzierać koszulę.
- Jakie miękkie, jedwabiste - mruczała, pieszcząc palcami skręcone
włosy na piersi. Koniuszkiem języka muskała jego sutki.
Wstrzymał oddech.
- Przestań, proszę. - Cofnął się i chwycił ją za ręce.
- Nie lubisz tego? - zapytała z obawą.
128
RS
- Za bardzo to lubię. Jeśli nie chcesz, żebym cię cisnął na podłogę i
zniewolił...
Przerwała mu śmiejąc się.
- Nigdy nie byłam zniewolona na podłodze. To mogłoby być
fantastyczne.
Potrząsnął głową.
- Mam inne plany, jeśli chodzi o ciebie i twoją grzeszną bieliznę.
Uśmiechnęła się łobuzersko.
- Zdaje się, że moje wspaniałe wyjście zrobiło na tobie wrażenie, co? -
Zamknęła go w swoich objęciach.
- Wiesz, że tak było, czarownico. A teraz pora, żebym to sprawdził.
Zmiejąc się objęła go za szyję, a on poniósł ją przez ciemny pokój.
Gdy usiadł na krawędzi łóżka, usiłowała przyciągnąć go do siebie, ale oparł
się.
- Jeszcze nie - szepnął i łagodnie zdjął jej ręce z szyi. -Nie ruszaj się,
słodka T. S., nie zdejmuj ubrania. Ja sam chcę to zrobić. Za chwilę wrócę.
Czuła dziecinne zdenerwowanie i niecierpliwość. Przyglądała się, jak
podszedł do okna i odsunął zasłony, wpuszczając światło księżyca.
Gdy zniknął w łazience, zdjęła kolczyki i położyła je na nocnym
stoliku. Oparła głowę na łokciu i zamknęła oczy. Pragnęła, żeby się
pośpieszył. Wsłuchiwała się w szczęk otwieranych szafek i szum lejącej się
wody.
W chwilę pózniej otworzyła oczy i usłyszała bicie własnego serca.
Logan stał w progu. Miał na sobie tylko spodnie. Jedna dłoń spoczywała na
gałce od drzwi. Sprawiał wrażenie swobodnego, napięcie zniknęło. Księżyc
oświetlał jego szerokie ramiona i muskularną pierś.
129
RS
W wyglądzie Logana było coś niesłychanie podniecającego. Znów
przeniknął ją dreszcz dawnych wspomnień. Księżycowy Człowiek też tak
wyglądał.  Boże" - pomyślała. Chociaż pragnęła Logana namiętnie, aż do
bólu, poczuła żal za tym, co mogło być miłością jej młodości, stłumiła
jednak tę myśl.
Przyglądała się, jak zbliża się ku niej powoli. Uśmiechała się
uwodzicielsko.
- Gdyby milion kobiet obdarzyło mnie uśmiechem - powiedział - żaden
z tych uśmiechów nie odniósłby takiego skutku.  Jego głos sprawiał
wrażenie aksamitnego.
Krew zaczęła krążyć szybciej w jej żyłach. Włożyła cały swój czar w
uśmiech, który mu posłała.
- Powiedz mi, jak wpływam na ciebie? Przeciągnął palcem po jej
ustach. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl