[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zachowuje się druga kobieta Wydaje mi się, że ja mogę być bardziej
szczery, a potem cię zapytać, czy masz ochotę na szybki numerek.
Sam jesteś niezły numerek powiedziała, czym go rozśmieszyła.
Ale i tak dziękuję.
Ta oferta jest zawsze aktualna.
Tak, tak. Już ja cię znam. Ale teraz czas na pracę, nie na zabawę,
asie.
Eve wstała, żeby przyjrzeć się uważnie swojej tablicy, na której
umieściła zgromadzone do tej pory informacje o morderstwie. Roarke
widział, że jest spokojna i odprężona.
Wcześniejsze występki i to liczne. Tajemnicze dochody. Znał ofiarę,
jego profil pasuje do zabójstwa jak ulał. Naciągane alibi. Prowadzi w tym
klubie grę, mami bogatych idiotów swoimi fantazjami o wampirach, może
ich szantażuje, sprzedaje zabronione substancje. Ale to tylko wycinek
67
RS
obrazu. Coś ma mruknęła. Coś ma i w związku z tym jest cholernie z
siebie zadowolony.
Uwaga, pani porucznik! zawołał Roarke.
Spojrzała w jego stronę i złapała batonik, który jej rzucił przez pokój.
Uśmiechnęła się, rozdarła sreberko i gryząc batonik, dalej studiowała
tablicÄ™.
*
Kiedy Allesseria skończyła swoją zmianę, uważała, żeby się nie
spieszyć i robić wszystko dokładnie tak, jak każdego innego wieczoru.
Zamknęła kasę, wstukała kody i przekazała stanowisko pracy swojej
zmienniczce.
Rozprostowała plecy, idąc jak gdyby nigdy nic na zaplecze, gdzie
zostawiała torbę i kurtkę po przyjściu do klubu.
Nawet tutaj, za zamkniętymi drzwiami, zachowała obojętną minę i
robiła to, co zwykle. Wszyscy wiedzieli, że w każdym zakątku lokalu są
kamery, szef dal im to jasno do zrozumienia.
Nigdy nie wiadomo, kto ciÄ™ obserwuje.
Jej ziewnięcie nie do końca było udawane. Miała za sobą długi dzień
pracy, nie było mowy o obijaniu się, ponieważ klienci Krwawej Aazni"
lubili sobie porządnie popić. Tak jak zawsze, Allesseria włożyła napiwki do
wewnętrznej kieszeni torby i zasunęła zamek błyskawiczny. Przewiesiła
torbę przez ramię, włożyła na nią kurtkę.
Powiesiła na szyi iluminowane karty, które dostali wszyscy
pracownicy; jedna znalazła się między jej piersiami, a druga na plecach
między łopatkami.
Widząc błyszczący, złoty pentagram z wyraznymi, czerwonymi
literami KA pośrodku, osłaniający ją jak tarcza z przodu i z tyłu, nikt jej nie
68
RS
zatrzyma, kiedy będzie szła niebezpiecznymi tunelami. To było jeszcze
jedno, o czym poinformował ich Dorian na samym początku, dając przykład
naćpanego narkomana, który zaczepił jedną z kelnerek w pierwszym
tygodniu działalności klubu.
Krążyły plotki, że facet został posiekany na kawałki i nie zostało w
nim dość krwi, by choćby jej kropla wsiąkła w ziemię.
Prawdopodobnie to brednie. Prawdopodobnie. Ale to wystarczyło, by
każdy, kto wchodził do Krwawej Aazni" czy też ją opuszczał, mając taką
kartę, był spokojny o swoje bezpieczeństwo.
Ale i tak sprawdziła, jak to zawsze robiła, czy ma w kieszeni
miniparalizator i przycisk antynapadowy.
Przezorny zawsze ubezpieczony.
Skierowała się do wyjścia i jak zwykle w porze, kiedy kończyła się
jedna zmiana, a zaczynała druga, opuściła klub z grupką innych
pracowników. W kupie razniej. Jak zwykle nikt nie był zbyt skory do
rozmów, więc Allesseria mogła się pogrążyć we własnych myślach, idąc
mrocznymi, cuchnącymi korytarzami, które wypełniała dudniąca muzyka i
zawodzące nawoływania.
Myślała, że wytrzyma, wynagrodzenie było zbyt wysokie, żeby
przepuścić taką okazję. Jeśli będzie oszczędzała, przy takiej pensji plus
napiwkach będzie mogła się wyprowadzić z miasta, wpłacić zaliczkę na
ładny, mały domek.
Jej dziecko będzie miało ogródek, a ona pracę w dzień.
Wydawało się, że to idealny plan, Allesseria umiała o siebie zadbać.
Ale teraz musiała przyznać, że przeceniła swoje siły. Klub, tunele, sam szef.
Za dużo tego wszystkiego, będzie musiała wrócić do pracy na powierzchni,
69
RS
zatrudnić się na dwa etaty, żeby co tydzień móc coś odłożyć. Dom w
Queens, ogródek, pies będą musiały zaczekać kilka lat dłużej.
Ostatni raz wyszła z Krwawej Aazni".
Wyśle wymówienie na piśmie, ot, co zrobi, postanowiła Allesseria,
kiedy w końcu znalazła się na ulicy. Posłuży się swoim synkiem w
charakterze wymówki. Dorian wiedział, że wspólnie z ojcem dziecka
sprawuje opiekę nad małym, ale zawsze może powiedzieć, że praca w nocy
jest zbyt wyczerpująca, zbyt ciężka.
Nic nie będzie mógł na to poradzić, zapewniała samą siebie, ściągając
świecące karty i wsuwając je do kieszeni. Nie przychodziło jej do głowy nic,
co mógłby jej zrobić. Za takie wynagrodzenie bez trudu znajdzie kogoś na
jej miejsce.
Niech ktoś inny dodaje świńską krew Boże, miała nadzieję, że to
naprawdę świńska krew do dżinu, by robić Krwawe Martini, albo suchy
lód, by przyrządzać Cmentarny Koktajl. Ona ma już tego dosyć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]