[ Pobierz całość w formacie PDF ]

droida w tors. Na jego miejscu pojawiła się kula ognia, wściekle kipiąca czerwienią i żółcią. Tahiri
uskoczyła w bok, chowając się za tarczą, jaką zapewniło jej skrzydło drzwi. Pancerna ściana
pomiędzy nią a eksplozją zadygotała.
Wyjrzała po chwili. Tam, gdzie stał niedawno droid ZYV, zionął dymiący krater. Nie
wiedziała, czy robot ocalał; tak wielka eksplozja mogła go unieść i rzucić gdzieś dalej, nawet za
inny poziom więzienia. W każdym razie znikł.
ROZDZIAA 37
Tahiri zobaczyła, że Fett wyleciał z sali. Tuż przed nią jakiś mężczyzna, ubrany jak lekarz,
wskoczył na stanowisko kontrolne noszy repulsorowych, a w chwilę pózniej kobieta w żółtym
stroju więziennym znalazła się na tych samych noszach.
To była Daala.
Nosze ruszyły w ślad za Fettem.
Tahiri rzuciła się za nimi, sięgając w Moc, aby przyspieszyć, i szybko dogoniła nosze.
Operator i Daala patrzyli przed siebie, nie spuszczając oczu z Fetta, więc żadne z nich jej nie
dostrzegło. Tahiri chwyciła operatora za kołnierz tuniki i ściągnęła go z noszy. Od razu wskoczyła
na jego miejsce i chwyciła za stery. Mimo zmiany operatora nosze nadal płynęły równo.
Hol był pełny fioletowego dymu, wrzeszczących ludzi i strażników pędzących w kierunku
sali odwiedzin. Niektórzy celowali z miotaczy w nosze. Z góry odpowiedział ogniem Boba Fett,
zmuszając ich do nurkowania na boki lub poszukiwania schronienia. Nosze przeleciały obok.
Tahiri nie mogła powstrzymać uśmiechu. Przyspieszyli prawie do prędkości śmigacza. To
nie były standardowe nosze wprost z fabryki.
Minęli troje otwartych drzwi pancernych; za nimi widać już było światło dzienne. Nagle
znalezli się na spacerniaku. Ogień miotaczy z wieżyczek strażniczych skupił się na Bobie Fetcie,
ale Mandalorianin był zbyt zwinny i doświadczony, aby którykolwiek mógł go trafić.
A jednak... Tahiri ujrzała nagle, że jeden strzał trafia w sam środek jego napierśnika i
wygina go, a miejsce trafienia staje się czarne. Fett przeturlał się w powietrzu, aż odpadła mu z
hełmu antena, ale szybkość na tym nie ucierpiała. Zakończył obrót, odzyskał stabilność i pierwotny
kierunek.
I nagle razem z noszami znalazł się za szeroko otwartą bramą wjazdową.
Fett skręcił w prawo i przyspieszył, Tahiri za nim. Wiedziała, że nie jest przyjacielem jej ani
Jedi, a nawet byłych Jedi, ale widać było, że ma porządny plan ucieczki.
Po niecałych dwóch kilometrach szalonej jazdy, kiedy minęli przydługie rzędy drapaczy
chmur, Tahiri zrozumiała, o co tu chodziło. Na platformie chodnika jeden poziom wyżej stał duży,
obły kształt, okryty arkuszem srebrnego flimsi. Fett podleciał do niego pierwszy i wylądował obok.
Złapał za pokrowiec i powoli ściągnął flimsi, odsłaniając charakterystyczny kształt  Niewolnika
Jeden , swojego osobistego pojazdu kosmicznego.
Tahiri podprowadziła nosze repulsorowe i wylądowała na chodniku o kilkadziesiąt metrów
od  Niewolnika . Gwałtownie zatrzymała pojazd.
Daala obejrzała się i już otwierała usta, żeby coś powiedzieć, ale zorientowała się, że z tyłu
nie siedzi ten, którego się spodziewała. Szczęka jej opadła.
Tahiri zeskoczyła z platformy operatora, uśmiechnęła się szeroko do Daali i zasalutowała
drwiÄ…co.
- Dzięki za uratowanie - rzuciła.
Przekroczyła barierkę chodnika i skoczyła w przepaść.
Dzięki Mocy skręciła kilka metrów w bok, dość, aby nogami odepchnąć się od ściany
budynku obok. Po raz pierwszy ucieszyła się, że ma na sobie buty. Gdyby była boso, tak jak lubiła,
kamienna powierzchnia muru obtarłaby jej stopy do krwi. Utrzymała nacisk Mocy, ześlizgując się
w dół, by zaraz wskoczyć na tylne siedzenia otwartego czarnopomarańczowego śmigacza
rodzinnego.
Pilot i siedzący obok pasażer, obaj Sullustanie, zagapili się na nią.
Tahiri zmierzyła ich twardym wzrokiem.
- Jestem zbiegłym więzniem federalnym, bardzo niebezpiecznym. Jeśli będziecie
współpracować, przejadę się z wami kawałek i zniknę za kilka minut. Jeśli nie, zabiorę wasz
śmigacz. Macie wolny wybór.
Kierowca zatrajkotał coś do niej w melodyjnym języku Sullustan i wzruszył ramionami.
Daala przechyliła się przez barierkę i spojrzała na Fetta.
- To była Tahiri Weila - powiedziała.
Nie odpowiedział. Wcisnął przycisk na przedramieniu, a przedni właz  Niewolnika
otworzył się powoli. Skinieniem nakazał Daali wejść do środka, zdradzając wyrazne
zniecierpliwienie.
Podbiegła w stronę statku, kiedy nagle na jej drodze pojawił Się młody, potężny mężczyzna.
Pewnie rozpoznał jej więzienny kombinezon i wyobraził sobie, że czeka go nagroda. Już miał jej
dopaść, ale kopnęła go kolanem w przyrodzenie, dołożyła w szczękę i zepchnęła z drogi
półprzytomnego nieszczęśnika. Dotarła do Fetta.
Tylko że Fetta tam nie było. Za otwartym włazem  Niewolnika Jeden widziała prawie
puste wnętrze. Odkryła, że duraplastowa skorupa statku była zamocowana za pomocą kabli i
rozpórek do najnowszego, bardzo sprawnego śmigacza.
Zbroja Mandalorianina po strzale z miotacza, uległa częściowemu spaleniu. Nie mogła to
być wytrzymała zbroja mandaloriańska najwyższej klasy, skoro oferowała zabezpieczenie mniej
więcej na poziomie zbroi zwykłego szturmowca. Anteny także nie było w miejscu, gdzie zwykle się
znajdowała, czyli na hełmie.
Daala wytrzeszczyła zdumione oczy.
- Kim ty jesteś? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl