[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Sarę zdumiała ta seria pytań.
Ponieważ wtedy sama jeszcze nie wiedziałam.
Jesteś absolutnie pewna tej ciąży?
Test HCG potwierdził to trzy dni temu.
I tak długo zwlekałaś z powiadomieniem mnie? -Spojrzenie Toma świadczyło, że jest
zdezorientowany. Trzy dni, a ty nic? Było wiele okazji do rozmowy. Co się zmieniło? Co się stało,
że teraz mi mówisz?
Nic. Zupełnie nic. Właściwie to żałuję, że ci powiedziałam!
Z tym słowami wybiegła z pokoju, wpadła do swojej sypialni, zatrzasnęła drzwi i zamknęła je na
klucz.
Tom stał jak oniemiały. Został sam. Ogarnęła go wściekłość. Był wściekły na siebie. Za tamten
wypadek Heatha wiele lat temu, za to, że skrzywdził Sarę, za to, że przez jego nieostrożność zaszła
w ciążę i urodzi dziecko, którego on nie będzie wychowywał.
Zapukał do drzwi łączących obie sypialnie.
Musimy porozmawiać jak należy. Nie mogę mówić przez zamknięte drzwi.
Wyraznie słyszał tłumiony płacz.
Saro, na pewno dojdziemy do porozumienia. Pokryję koszty wychowania dziecka, będę pomagał
we wszystkim, jak tylko będę mógł, ale nie mogę z wami mieszkać i uczestniczyć w waszym życiu.
Po prostu nie mogę być ojcem.
Sara leżała za ścianą i wsłuchiwała się w oddalające się kroki Toma. Ogarnął ją bezgraniczny
smutek. Zrządzeniem losu na jedną feralną noc ich drogi się spotkały, a teraz ten sam los ich
rozdziela.
Następnego dnia rano Tom bardzo wcześnie wyjechał do pracy. Chciał do końca pobytu Sary
w Melbourne trzymać się od niej z daleka. Uznał, że tak będzie najlepiej.
Całym sercem ją kochał, jego uczucie do niej nigdy nie osłabło. Wiedział również, że ponad
wszystko pragnie być takim mężczyzną, jakiego ona potrzebuje. Ojcem jej dziecka.
Nie tylko z nazwy, nie tylko jako ten, który łoży na jego utrzymanie. Pragnął trzymać Sarę za rękę
i wycierać jej czoło, kiedy będzie wydawać ich dziecko na świat. Pragnął wstawać w nocy i huśtać
płaczącego syna albo córkę, aż ponownie zaśnie. Pragnął zaprowadzić jego albo ją po raz pierwszy
do szkoły, na zajęcia sportowe, na lekcje muzyki i robić wszystko to, o czym mówiła Sara. Ale nie
może.
Wiedział, że Sara będzie dobrą matką. On zadba, aby ich dziecku niczego nie brakowało.
Najlepsza szkoła, najlepsza opieka lekarska, gdyby była potrzebna, wszystko najlepsze. Lecz nic
więcej.
Wiedział, że musi pozwolić jej odejść. Za kilka dni Sara wsiądzie do samolotu i rozpocznie nowe
życie z ich dzieckiem. Bez niego.
ROZDZIAA DWUNASTY
W ciągu następnych dwóch dni Sara nie widziała Toma i nie miała z nim kontaktu. Mijali się.
Wieczorem w przeddzień wyjazdu z Melbourne jadła kolację w samotności. Wspominała ich
wspólne życie, łzy, namiętność i emocje, wzajemne uznanie dla swoich umiejętności zawodowych.
Miłość. Ostatni miesiąc spędzony znowu razem przyniósł jej radość, chociaż na tak krótko.
Zachowanie Toma po tym, jak dowiedział się o ciąży, oceniała jako szlachetne, lecz chłodne.
Zadeklarował, że będzie ją utrzymywał. Nie chciała od niego pieniędzy. Sama potrafi utrzymać
siebie i dziecko. Nie potrzebuje finansowego wsparcia.
Takie zle pojęte poczucie odpowiedzialności nie kupi mu udziału w życiu dziecka. Dziecka, które
razem powołali do życia, które przez następne osiem miesięcy będzie nosiła w łonie.
Jest w ciąży z mężczyzną, którego kocha od bardzo dawna, i to powinien być najszczęśliwszy okres
w jej życiu. Zamiast tego planuje przyszłość jako samotna matka.
Nie miała jednak czasu zbytnio rozczulać się nad swoim losem. Musi ruszyć do przodu. Tym razem
na dobre. Bez oglądania się za siebie.
Zanim ciąża stanie się widoczna, miną miesiące. Może pracować do szóstego miesiąca albo nawet
dłużej.
Nie mogła powiedzieć Marjorie o ciąży. Nie chciała niczego wyjaśniać. Został jej jeszcze jeden
dzień pracy w szpitalu. Potem wyjedzie. Lista pacjentów na ranne zabiegi była krótka, na popołudnie
już nikt nie był zapisany.
W szatni na bloku operacyjnym zastała napiętą atmosferę.
Czy on będzie ci asystował? zapytała Sarę młodsza z pielęgniarek.
Chodzi ci o doktora Fieldinga?
Dziewczyna kiwnęła głową.
Sara w milczeniu dała znak, że nie.
Rozległo się zbiorowe westchnienie ulgi. Wszystkim wrócił dobry nastrój, zaczęli rozmawiać oraz
dowcipkować między sobą.
Wczoraj zachowywał się jak rozjuszony byk na corridzie szepnęła Sarze do ucha starsza
z pielęgniarek, pomagając jej naciągnąć lateksowe rękawiczki,. Jeszcze nigdy go nie widzieliśmy
w takim stanie. Nie dało się z nim wytrzymać. Nikt nie chce z nim pracować.
Sara obejrzała się przez ramię. Ani śladu Toma. W głębi serca wiedziała, że się nie zjawi. Nie
chce jej widzieć, co dopiero razem operować.
Cześć! Za jej plecami rozległ się sympatyczny głos. Nie zgadniesz! Mam ci dzisiaj
asystować. Zgadzasz się? To znaczy, gdybyś wolała kogoś innego&
Sara nie musiała się odwracać, aby wiedzieć, kto został przysłany jej do pomocy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]