[ Pobierz całość w formacie PDF ]

obu stron.
Z mojej od dawna jest już gotów i czeka na twoje...Podciągnął poncho pod szyję,
zawahał się przez chwilę, rozpiął koszulę: na piersi, po prawej stronie, czerwony
gwiazdzisty kwiat... szeroka rana. Bez słowa zaprosił mnie, abym włożył w nią rękę.3
Jak bardzo była głęboka! Nie śmiałem dosięgnąd dna. Z pewnością płonął w niej
ogieo.
To drzwi twego serca!
Kiedy zostały otwarte?
W pewien piątkowy wieczór.
Taki jak dzisiaj?
Taki jak dzisiaj.
A więc te wszystkie rany na nogach, rękach, wszędzie, nie wystarczyły?
35
Czy mogły wystarczyd, by wykrzyczed to, co nosiłem w sercu największego,
najpotężniejszego?
Powiedziałem sobie: ,,Chociaż to słowo przemówi samo przez siebie. Nie będzie go
można podważyd, czy też zniekształcid tłumaczeniem.
Będzie jasne od razu, wystarczy spojrzed. Przemówi wszystkimi językami ziemi .
Wybacz, ale nie mogę ci powiedzied nic więcej, nic innego...
A co tak prostego, tak mocnego chciałeś powiedzied?
Zło złamało serce mojego Ojca, serce Boga.
Bóg... to Twój Ojciec?
Bóg, to mój Ojciec.
JesteÅ› Dzieckiem Boga?
Jestem Dzieckiem Boga.
Mój Bóg to Ty? Naprawdę Ty?
Powiedziałeś to!
Ty, mały pasterz grający na flecie dla dzieci z %7łarwieji, szukający zwierząt na górskich
pastwiskach Złej Zmierci, włóczący się po dyskotekach Zgliszcz, Ty, którego ludzie
przywiązali do drzewa, żebyś już nie wołał swoich owiec, Ty, który zachowałeś
otwarte ramiona, by mogły Cię odnalezd na drzewie oliwnym, Ty, który przed chwilą
tak bardzo pragnąłeś... a więc to Ty jesteś moim Bogiem i moim Królem?
To jest mój własny sposób bycia Bogiem i Królem,
W takim razie krew, która przed chwilą spłynęła z Twojego serca do mojego, to krew
Boga, krew Króla?
Krew Boga, krew Króla.
Ale jeżeli mamy tę samą krew, to musimy mied tego samego Ojca!
Po to właśnie przyszedłem, by ci Go dad, by dad ci mojego Ojca!
Dad mi Twojego Ojca?
Jest Twoim Ojcem od zawsze. Nie wiedziałeś o tym.
Teraz już wiesz. Na zawsze.
Boga za Ojca! Boga? Boga samego? Boga, o którym mówią, że wymyślił niebo i
ziemiÄ™? Boga? Boga?
36
Boga, który wszystko stworzył, niebo i ziemie. Czy rozumiesz teraz swoje imię?
Co ono znaczy?
Razem Bóg i my.
Twoje pierwsze imię... dałem ci je.
A więc do Boga będę mógł mówid Tato? Tak jak Ty?
Tak jak ja, ze mnÄ….
Gdybyś wiedział, jaki to był szok, gdy w dziesiąte urodziny człowiek, któremu
mówiłem tato, wypali gwałtownie:  Przecież ty wcale nie jesteś moim bachorem!
Twój ojciec to szmata! Od tej pory ilekrod słyszę to słowo, jestem wstrząśnięty.
Wiem, wiem... Przeszedłem przez agonie - twoją agonię - by oddad ci ojca, by dad ci
mojego Ojca.
Przeżyłem nawet chwile, w której niemożliwe było powiedzied Mu Tato. Jakby
uwięzło w gardle. Pozostało tylko  mój Boże! tak jak wtedy, gdy już nie starcza sił.
Odpowiedział Ci?
Nie mówił już nic.
Byłeś jak sierota?
Tak. Nie było przy mnie nikogo. Sam, zupełnie sam... niczyjej ręki w mojej....nawet
przyjaciół?
Nawet przyjaciół.
A więc mamy trochę podobne życie?
Chciałem przejśd przed tobą drogę, którą przejdziesz pewnego dnia. W ten sposób
miałem pewnośd, że cię gdzieś spotkam.
A kiedy byłeś zupełnie sam, co wówczas robiłeś?
Szedłem dalej w ciemnościach, abyś któregoś dnia przestał byd sam, byś stał się ufny
jak ja, jak małe dziecko.
Byd ufnym, to znaczy co?
Mówid Bogu: nie rozumiem, ale jestem Ciebie pewien.
A Ty, skÄ…d masz zaufanie?
Powiedziałem ,,Abba! W języku mojego kraju to znaczy ,,Tato!
Powiedziałeś to na wzgórzu?
37
Tak. Poprzedniej nocy, w dolinie pełnej oliwnych drzew. Księżyc błyszczał między
gałęziami. Ilekrod je widzę, myślę o tamtej nocy.
Miriam dotychczas milcząca, odezwała się: Emanuelu, chciałabym cię o coś prosid...
gdybyś dziś wieczorem zrobił dla Jezusa to, co On zrobił dla ciebie? Gdybyś ty teraz
przeszedł drogami Jego życia. Opatrzył Jego rany, wszędzie tam, gdzie zadano Mu
ból.
Ale On, On jest lekarzem!... a ja jestem jeszcze taki słaby!
Tylko ten, kto zadał ranę, może ją uleczyd. Za chwilę zrozumiesz.
Teraz z kolei Jeszua uklęknął na środku. Trwał taki przed nami, jak w ogrodzie, o
którym przed chwilą mówił.
Jan położył Mu rękę na czole: Musi mied niezłą gorączkę!
Ta gorÄ…czka nigdy nie mija.
Po tych słowach Miriam otoczyła prawym ramieniem plecy Pasterza, tak jak się
dodaje otuchy dziecku. Starałem się powiedzied  Jeszua z taką jak Ona czułością.
Płynęły łzy, lecz nie te, co wczoraj, nad moim życiem zmarnowanym - łzy nowe, nad
Jego życiem ofiarowanym.
Potem, kiedy przyszły gliny, żeby założyd Mu kajdanki, poszliśmy z Nim aż do celi, w
której był torturowany. Jednak nic nie zdołało Go zmusid do mówienia. Potem do
miejsca, z którego widział, jak w oddali Jego przyjaciel powiesił się na drzewie.
Potem do sądu, gdzie nikt, nikt nie odważył się stanąd w Jego obronie. Wszyscy
przyjaciele zwiali (zrozumiałem, jak mógł tak świetnie wczud się w mój proces).
Następnie Miriam poprowadziła mnie poprzez wzgórza swojego kraju - jak mówiła,
kraju Ewangelii.
Po drodze miejscowośd, w której możni chcieli Go zlinczowad. Trochę dalej dom,
gdzie kuzyni potraktowali Go jak kogoÅ›, kto  powinien siÄ™ leczyd
Gdzie indziej przepaśd, w którą ludzie z Jego miasteczka chcieli Go strącid. Brzeg
jeziora, gdzie przyjaciele mieli Go dosyd i odeszli. I wiele innych miejsc. Ale opisanie
tego zbyt długo by trwało.
Potem stolica: Tutaj czuł się rozdarty: z jednej strony chciał byd całkowicie dla Ojca,
a z drugiej nie zranid nas, rodziców. Miał dwanaście lat.
Ale dlaczego? Dlaczego?
Właśnie o to Go spytałam. Odpowiedział mi tym samym:, dlaczego?
38
I zrozumiałem, że wszystkie te, DLACZEGO, które rzucałem o skalną ścianę Bezduszy
przeszyły Jego pierś, zanim wyrwały się z mojej.
W koocu przeszliśmy przez miasteczko, w którym się urodził. Nie było nikogo, kto by
Go przyjął. Nie chciano Go. Musieliśmy uciekad w środku nocy, za granicę, w
kierunku obozu dla uchodzców. Zmasakrowano dzieci. Z Jego powodu. Potem się o
tym dowiedział. (Zrozumiałem, co chciał powiedzied wczoraj wieczorem małym
dzieciom, które Mu przyniesiono.)
Teraz z kolei do rozmowy wtrącił się Jan: Widzisz, nie ma biedy, w której by cię nie
poprzedził i w której by na ciebie nie czekał.
A ja myślałem sobie:  Bóg, On nie może zrozumied. On nie wie, co to znaczy!
Nikt nie zszedł tak głęboko w twoje serce.
Powiedz mi, jak to zrobid, aby dalej opatrywał Jego rany? Najnędzniejszy z twych
braci to On. Gdy widzisz go, widzisz swojego Boga.
To On? A więc ilekrod spławiłem jakiegoś nędzarza...
Spławiłeś Boga!
Ale On, On jest przecież ponad to! On niczego nie potrzebuje!
Znowu odezwała się Miriam; najmniejsze rzeczy dla Niego wiele znaczą. Nawet
uśmiech się liczy, wiesz!... Chodz, przejdziemy razem przez te chwile, w których Go
zasmuciłeś. Kiedy grał na flecie, a ty nie chciałeś taoczyd (czyżby była pod arkadami
Zawieji. Kiedy Jego wyciągniętej dłoni nie wziąłeś w swoją (czyżby była również w
kościele w Dolinie Króla?). Kiedy podarował ci kwiat, a ty go wyrzuciłeś.
Wszystko mi się przypominało. Ileż miejsc, gdzie zostawiłem Go samego,
czekającego rozpaczliwie na kogoś... na kogoś, kim byłem ja. I nagle zrozumiałem, że
obojętnośd i wzgardę, które tak bardzo bolały mnie u innych, okazałem Jemu. Czy
nie odpłaciłem Mu tą samą monetą, którą mi rzucił tamten zapędzony facet? Ileż
razy odwracałem głowę i obierałem drogę na przełaj? Ale... ja nie wiedziałem, że to
On!
Ilekrod nie umiałeś, nie chciałeś podad małego kubka miłości ubogiemu w nadzieję, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl