[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pisał Kazimierz Rusinek w 1939 roku w broszurce Związku Transportowców w stylistyce
właściwej czasowi:
,,Ze wszystkich miast ciągną karawany ku Bałtykowi. Głód pracy i walka o chleb wskazała
im drogę. Przyjechał za pracą zredukowany robotnik, towarzyszył mu rzemieślnik, przybył tu
kupiec z postanowieniem zmiany zawodu. Do Gdyni jak do ziemi obiecanej przyjeżdżają
kandydaci na wilków morskich. Do rejestru grup zawodowych polskiego świata pracy
wchodzÄ… marynarze i robotnicy portowi .
Gazeta Gdańska z 1932 roku agitowała przyjeżdżajcie do Gdyni, nowego miasta nad
zatoką. W tym mieście powstaje port, wielu ludzi znajdzie w nim pracę, fachowcy, osiedlajcie
się na Wybrzeżu, podejmujcie pracę przy budowie portu.
Z okólnika wojewody pomorskiego z roku 1928:
& zauważono masowy napływ do Gdyni osób poszukujących pracy. Osoby te w nadziei
zarobku przyjeżdżają na własne ryzyko i są na ogół wprowadzane w błąd przez niezgodne ze
stanem faktycznym dane o wielkim zapotrzebowaniu rąk roboczych. Nie mogąc otrzymać
pracy, bezrobotni tułają się po ulicach miasta bez środków do życia. Nie otrzymują w
magistracie Gdyni żadnych zasiłków na podróż powrotną, bezrobotni rozchodzą się po
okolicy, trudniąc się żebractwem i stając się plagą ludności miejskiej .
Może nie całkiem miejska to była ludność, dopiero w niedalekiej już przyszłości powstać
miała z tych wędrowców-tułaczy. Póki co, Urząd Pośrednictwa Pracy znajdował się w dość
odległym Wejherowie, najmem robotników trudnią się więc starsi robotnicy, ci co zawitali
tułaj pierwsi, zaufani przedsiębiorców, zaczątek robotniczej arystokracji. Z czasem narodzi
się instytucja formana, brygadzisty, podług obecnych pojęć. Będą oni przyjmować do pracy
tych, których sobie upodobają. Im pracy nie skąpiąc, sprawią, ze zabraknie jej dla innych. Dla
poniektórych będzie więc pracy przez 12-14 godzin dziennie. Takie mieć będzie oblicze
unaoczniony wyzysk gdyńskiego robotnika.
Na Grabówku i Oksywiu, przy porcie i w paśmie wzgórz ciągnących się równolegle do
morskiego brzegu rodzą się dzielnice nędzy. Z desek, dykty i blachy, w scenerii pełnej jam,
ziemianek, lepianek, baraków i bud. Krok do przodu został już zrobiony; uprzednio pod
gołym niebem biwakowało się na Polance Redłowskiej. Za kąt do spania w baraku przyszło
płacić spekulantowi 5 zł na tydzień. W jednym baraku spało ich dwunastu.
Pisał ówczesny publicysta Robotnika K. Rusinek:
,,Powstawał barak prowizoryczny, po roku rozbudowywał się, ulepszał, i to co miało być
prowizorium nabierać poczęło cech trwałości . Gdynia jest najdroższym miastem w kraju,
wyprzedza już Warszawę i Katowice.
33
Od dziesięciu lat Mały Kack nie posiada jeszcze planu budowy pisał ,,Robotnik
Gdyński z 1930 roku. Od dziesięciu lat grzęznie się w ciemności, błocie i torfowisku, a
zamiast wody pijemy gnojówkę . O rejonie wzgórza Bernarda i ulicy Dreszera na Grabówku
powiadają, że jest siedliskiem nędzy, chorób i przestępczości.
,,...stojÄ™ przed wyczerpanÄ… nerwowo rzeszÄ… bezrobotnych pisze w raporcie do swoich
władz zwierzchnich Komisarz Rządu na Gdynię Franciszek Sokół, o którym powiadają, że
posiada samowładcze uprawnienia stoję przed rzeszą ciężko głodujących przez zimę i w
dalszym ciągu nie mogących otrzymać pracy .
Raport jest poufny i wieje od niego smutkiem. Lecz dla sanacji Gdynia ma być obok Ligi
Morskiej i Instytutu Bałtyckiego argumentem za ekspansją na morze, myśleniem w
narodowych i gospodarczych kategoriach, nowoczesnością.
Nie była nią, przynajmniej nie od razu, jeśli nawet stała się nią z czasem, odbyło się to
kosztem wielu tysięcy ludzi. I za ich sprawą, na razie uładzonych, niepewnych swego,
własnych ukrytych możliwości, tkwiących w sile zbiorowej, w rosnącej z dnia na dzień
świadomości możliwości i aspiracji. Potęga liczb. Rok 1928. Gdynia liczy 22 761
mieszkańców, dysponuje zaś 2,5 tys. izb mieszkalnych. Jak niewiele potrzeba by spotkać się
w gromadzie, wyjść przed tłum i przemówić do niego. Krok jeden. I drugi by pochwycić
drzewce sztandaru i wyjść na ulicę.
Od trzech lat działa w Gdyni klasowy związek zawodowy. Gromadzi robotników i
rzemieślników. Biuro jego mieści się na Placu Kaszubskim. Przed trzema laty w 1925 roku, w
wyborach do Rady Gminnej (prawa miejskie zostaną Gdyni nadane w 1926 roku) z własną
listą wyborczą występują komuniści. Nie zatwierdziły władze tej robotniczo-rybackiej listy. O
Kaszubie ze wsi Kłanino Antonim Jetke, jednym z założycieli gdyńskiej KPP, napiszą w
policyjnym raporcie:
Jest niebezpiecznym przestępcą, jako człowiek nadzwyczaj sprytny, w dalszym ciągu w
sposób bardzo oględny prowadzi akcję komunistyczną, wytwarzając wśród robotników
pewien ferment propagandowy na rzecz Kominternu .
Strajk... Gdynia będzie po raz pierwszy jego .widownią w 1927 roku. Nie zakończy się on
sukcesem; sprawi, iż pojawi się w Gdyni większa liczba prowokatorów i policji, której
poruczy się likwidować zaburzenia.
Rodzi się Związek Lokatorów. Ma on bronić interesów robotników bez mieszkań. W
sierpniu 1928 wyłania się w Gdyni oddział nadzwyczaj rzutkiego Związku Transportowców.
Zrzesza on marynarzy i robotników portowych, pewną liczbę kolejarzy i pracowników
instytucji użyteczności publicznej. Z miejsca nacierają nań gazety endeckie i sanacyjne:
Kurier Poznański, gdyńska Torpeda Arciszewskiego, Kurier Bałtycki , Dziennik
Pomorski . Szturm jest frontalny. Bój zaczyna się otwarty.
Wstąp do naszego związku agituje druga strona będzie nas więcej, walka pójdzie
razniej, wywalczymy zwycięstwo!
Walka idzie o prawo do umowy zbiorowej. Rośnie liczba statków w porcie, robotnicze,
dokerskie stawki nie rosną zaś wcale. Rzucone zostaje hasło: nie rozładowywać!
Ani grosza wam nie dołożymy, będziemy płacić postojowe statkom, ale z wami w ogóle
nie będziemy rozmawiać słyszą w odpowiedzi.
Czas kreuje ludzi. Na związkowym zebraniu z miejsca uniósł się wysoki mężczyzna o
garbatym, bokserskim nosie.
Trudno, panowie nie chcą rozmawiać, oświadczam, że panowie spodnie sprzedadzą i
pokryjÄ… straty, bo my wygramy!
W te słowa ozwał się nie mianowany przywódca gdyńskich robotników, sekretarz związku
zawodowego Edmund Guziałek. Niebawem osadzą go w areszcie skąd wyjdzie z początkami
gruzlicy. I z niezmniejszonym żarem walki.
34
Zgłaszam, że w związku zarządzoną akcją likwidacyjną KPP na terenie woj. pomorskiego
donosi Wydział Bezpieczeństwa w Gdyni Urzędowi Wojewódzkiemu w Toruniu zostali
przytrzymani, jako podejrzani o działalność komunistyczną w Gdyni Edmund Guziałek i
Alfred Belau . Wkrótce zaludnią się okoliczne więzienia. Na większości statków KPP ma
swoich ludzi, lecz ma ich też policja.
Głosiła ulotka strajkowa z 1931 roku:
Marynarze! Godzina walki wybiła! Stańmy solidarnie! Ogłaszamy generalny strajk
marynarzy. Wszystkie kominy muszą przestać dymić! Ani jeden okręt nie wyjdzie na morze!
Czerpią z doświadczeń strajku portowców i marynarzy %7łeglugi Polskiej , trwającego do
2 listopada 1928 roku, strajku przegranego zresztą, zakończonego opuszczeniem szeregów
przez prawicowych przywódców, prezesa sekcji gdyńskiej Transportowców, Renza i
Eugeniusza Kowalskiego prezesa związku Transportowców. Korzystają z wiedzy zyskanej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]