[ Pobierz całość w formacie PDF ]
doświadczenie z małymi dziećmi. Nie rozumie, że Cody może się bać, że
musi mieć wsparcie i zapewnione poczucie bezpieczeństwa. %7łe trzeba stale
mieć go na oku i stale chronić, zwłaszcza tutaj, gdzie czyha na niego tyle
zagrożeń.
Nie ma mowy, by pozwoliła mu podejść do któregoś z tych wielkich
zwierząt. Jeśli Logan ma inne plany, to będzie musiał je zmodyfikować. Już
ona siÄ™ o to postara.
Zatrzymali się przy ogrodzeniu. W pierwszym momencie myślała, że
zagroda jest pusta. Logan otworzył bramkę i przepuścił ich przodem. Weszli
do środka. Dopiero wtedy zauważyła kucyka. Stał właśnie przy zbiorniku z
wodą. Był większy, niż sądziła. Wcale nie wyglądał jak zabawka dla dzieci.
Miał nakrapiany szarymi plamkami grzbiet, a biała grzywa i ogon
powiewały na wietrze. Wyglądał ślicznie. Póki nie ruszył w ich stronę. W
dodatku kłusem.
Po chwili kłus przeszedł w galop. Konik wznosił przednie pęciny w
powietrze i wbijał kopyta w ziemię. Cwałował prosto na nich.
Logan nawet nie drgnął. Chyba za szybko mu zaufała. W ogóle się nie
przejął szarżującym na nich zwierzęciem. Czy nie widzi niebezpieczeństwa?
Co z tego, że jest duży i silny, skoro brakuje mu wyobrazni? Przerażona
Claire przyciągnęła do siebie dziecko i rzuciła się do ucieczki.
I z miejsca wpadła na Logana. To jeszcze bardziej ją zdenerwowało.
Próbowała go wyminąć, jednak daremnie. Pochwycił ją i dziecko. W
mocnym uścisku jego ramion nie mogła nawet się poruszyć.
Przerażona, zerknęła za siebie. Rozbrykany kucyk właśnie zatrzymał się
tuż obok nich.
Cody aż drżał z podniecenia.
- Kucyk! - wykrzyknął radośnie, bez cienia strachu. Logan patrzył na nią
ponuro, wyraznie niezadowolony.
RS
30
- Do diabła, co się stało? - zapytał, zniżając głos. Spojrzała na jego twarz.
Ciemne oczy lśniły gniewem.
Rozluznił lekko uścisk i wziął od niej chłopca. Próbowała go odebrać,
lecz skapitulowała.
Logan zrobił kilka kroków do przodu i postawił Cody'ego na ziemi tuż
przed kucykiem. Sam przykucnął obok. Cody promieniał i aż podskakiwał z
radości. Kucyk delikatnie szturchnął go nosem. Claire natychmiast, nie
zastanawiając się ani sekundy, ruszyła na odsiecz chłopcu.
Logan musiał kątem oka pochwycić jej ruch, bo odwrócił głowę i
popatrzył na nią z dezaprobatą.
- Jeśli nie możesz nad tym zapanować, to wyjdz z zagrody! - rzucił z
irytacjÄ….
Poczuła się tak, jakby wymierzył jej policzek. Zdusiła złość i zmusiła się,
by zachować spokój. Mimowolnie zacisnęła pięści. Nie pozwoli, by
Cody'emu stała się krzywda!
Od dawna nie miała do czynienia z końmi i myślała, że jej strach przed
tymi ogromnymi zwierzętami przeminął na zawsze. Okazuje się jednak, że
nie. Niepokój o dziecko spotęgował jeszcze ten lęk. Dlatego jej reakcja była
taka przesadna.
Konik odnosił się do Cody'ego wyjątkowo delikatnie, jakby czuł, że ma
do czynienia z malutkim dzieckiem. Zmusiła się, by odetchnąć lżej.
Powinna się opanować. Logan wie, co robi. Dziecku nic nie grozi.
Powtarzała to sobie, jednak nie mogła powstrzymać lęku. Wzdrygnęła
się, gdy Logan zachęcił Cody'ego, by pogłaskał zwierzę. Bała się, że konik
zaraz go ugryzie. Jednak kucyk tylko poruszył łbem, przysuwając się bliżej,
wyraznie zadowolony z pieszczot. Rzeczywiście był bardzo spokojnym i
dobrze ułożonym zwierzęciem.
Logan powoli się wyprostował. Wziął chłopca na ręce i uniósł w górę.
Nim dotarło do niej, co teraz zamierza, posadził Cody'ego na grzbiecie
konika.
Z całej siły zagryzła wargi. Bała się wydać z siebie choćby najcichszy
dzwięk. Kucyk był bez siodła, bez uprzęży. Logan puścił chłopca. Cody
zaciskał paluszki na grzywie kucyka. Balansował na jego grzbiecie, by się
nie zsunąć. Nie mogła już dłużej. Z jej piersi wyrwał się rozpaczliwy
okrzyk.
- Proszę... żeby on tylko nie spadł!
Logan nawet nie zwrócił na nią uwagi. A Cody śmiał się od ucha do
ucha. Nim zdążyła się zorientować, Logan ujął kucyka za grzywę i
poprowadził go powoli wzdłuż ogrodzenia.
RS
31
Zrobiła kilka kroków za nimi i stanęła, bojąc się, że spłoszy zwierzę. Nie
odrywała od nich oczu. Widziała, że Logan kontroluje zachowanie chłopca i
zwierzęcia. Słyszała, jak instruuje Cody'ego, żeby się prostował i ściskał
nóżki, by trzymać się grzbietu.
Cody radził sobie wyśmienicie. Był zachwycony, oczy mu się śmiały.
Próbował przyciskać nóżki do boków kucyka, jednak nie mógł pohamować
podniecenia i po chwili zaczął rytmicznie uderzać zwierzę piętami. Logan
znowu cierpliwie go upomniał.
Trzy razy okrążyli zagrodę. Przez ten czas Claire prawie nie oddychała.
Nie mogła uspokoić rozdygotanych nerwów. Nawet wtedy, gdy Logan zdjął
chłopca z konika i postawił na ziemi.
Miała nogi jak z waty. Wszystko się w niej trzęsło. W dodatku było jej
wstyd. Zachowała się jak idiotka.
Rezerwa, jaką jeszcze do niedawna wyczuwała w stosunkach chłopca z
Loganem, znikła teraz jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Logan
wykazał się profesjonalizmem. Cody'emu ani przez moment nic nie groziło.
Konik był spokojny i dobrze ułożony. Niepotrzebnie tak się bała.
Cody'emu najwyrazniej nie podobało się, że to już koniec przejażdżki.
- Nie! - wydzierał się na cały głos. - Ja chcę na konika! Na konika!
Jego bojazń przed wujkiem zupełnie się ulotniła.
Już go sobie kupił. Tak łatwo. I tak szybko. Claire poczuła ukłucie w
sercu. Przy niej Cody nigdy tak nie histeryzował. Bo też nigdy nie był
czymś aż tak bardzo zauroczony i przejęty. I nigdy za niczym nie rozpaczał
tak rozdzierajÄ…co.
Miał buzię czerwoną ze złości i od płaczu, a policzki mokre od łez.
- Nie, nie! Ja chcę konika! - ryczał, gdy Logan spokojnie odprowadził
kucyka.
Logan zaśmiał się tylko, podniósł malca z ziemi i wziął na ręce.
- Wystarczy na pierwszy raz, synku - powiedział, nie przejmując się
wierzganiem i wrzaskami chłopca.
Spokojnie podszedł do bramy i otworzył ją. Cody wciąż kwiczał
histerycznie. Logan wyszedł na zewnątrz i zaczął zamykać. Claire ledwie
zdążyła przemknąć przez wąską szczelinę. Logan jakby w ogóle jej nie
zauważał. A przecież wiedział, że była razem z nimi.
Czuła się fatalnie. Zawstydzona, upokorzona, zła na siebie o przesadne
reakcje. Musi coś zrobić, by zatrzeć złe wrażenie. I zmobilizować się do
opanowania lęku.
RS
32
Logan miał jej dość. Jej i jej przewrażliwienia. Czy jej zachowanie nie
pociągnie za sobą przykrych konsekwencji? On z pewnością kocha życie na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]