[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wielu niespodzianek, panie Rook. To bardzo nieprzewidywalny człowiek.
Powinien pan uważać, żeby go nie zdenerwować.
Asystent reżysera w przepoconej zielonej koszulce z logo Blood Brothers podszedł
do nich rozkołysanym krokiem i powiedział:
Chodz już, Henry. Będziemy kręcić scenę eksplozji.
Dobra odparł Henry i wysiadł z samochodu. Chce pan sobie popatrzeć, panie
Rook?
Pewnie odparł Jim i ruszył w ślad za Henrym i asystentem reżysera w kąt placu,
gdzie w rowie stał przechylony lincoln Continental. Za kierownicą siedział pochylony do
przodu manekin w niebieskiej sukni w kwiaty i w blond peruce. Pirotechnicy wciąż
jeszcze krzątali się wśród przewodów i detonatorów, kamerzyści czekali nieopodal,
kopcąc papierosy i opróżniając butelki wody mineralnej.
Po drugiej stronie planu, na ganku biura szeryfa, fasady podpartej z tyłu
rusztowaniami, Jim dostrzegł Catherine. Ubrana była w żółtą kraciastą koszulę i dżinsy
i rozmawiała z asystentem scenarzysty.
Wziął ją pan ze sobą do pracy? zapytał Henry ego.
A co miałem zrobić? Jej bracia siedzą w więzieniu. Ktoś musi jej pilnować.
Mogła przyjść do szkoły. Opiekujemy się wszystkimi naszymi uczniami.
Wiem, wiem odparł Henry, ale w tym momencie nadszedł do niego asystent
reżysera, by go ustawić na planie.
Tuż przed trzaśnięciem klapsa Henry odwrócił się jeszcze do Jima z żałosnym,
błagalnym wyrazem twarzy. Jim przeniósł spojrzenie na Catherine. Wciąż rozmawiała ze
scenarzystą, odrzucając do tyłu włosy i gestykulując rękoma. Była piękna jak zwykle,
lecz Jim był przekonany, że wokół niej dostrzega mroczny, ogromny cień.
Im dłużej patrzył, tym wyrazniej go widział. Cień naśladował każdy ruch Catherine.
Jim nie mógł oderwać od niego wzroku.
Obok niego stał asystent techniczny w odwróconej daszkiem do tyłu baseballowej
czapce z nadrukiem Blood Brothers, próbując przy użyciu nożyc do cięcia drutu
zaprowadzić porządek w dzikiej plątaninie wielobarwnych kabli.
Mam pytanie zwrócił się do niego Jim. Tamta dziewczyna& ta w żółtej
koszuli. Czy widzi pan wokół niej coś jakby cień?
Chłopak spojrzał na Catherine, a potem na Jima.
Cień& ? powtórzył niepewnie, jakby to słowo było mu obce.
Nieważne mruknął Jim. Zapomnij pan o tym. Lecz kiedy technik na powrót
zajął się swoim elektrycznym spaghetti, Jim ponownie spojrzał na Catherine i stwierdził,
że cień nadal jej towarzyszy. Gdy dziewczyna wstała z krzesła i przeszła przez plan, cień
podążył za nią jak dym.
Catherine zauważyła go i pomachała mu ręką. Wciąż jeszcze patrzył na nią, kiedy
rozległa się ogłuszająca eksplozja i lincolna pochłonęła rozpalona kula pomarańczowych
płomieni. Szyby rozsypały się w drobny mak, opony zajęły się ogniem, a maska
wyleciała dwadzieścia stóp w górę. Jim obejrzał się i ujrzał Henry ego Czarnego Orła
czołgającego się w kurzu z rewolwerem w dłoni.
Gdy się odwrócił, Catherine zniknęła przesłonięta kurzem dymem i tłumem
statystów. Udało mu się jednak dostrzec cień, przesuwający się przez fasadę biura
szeryfa był skulony i kanciasty, o ostrym, szczeciniastym konturze.
Rozdział V
Kiedy następnego dnia spotkał Susan na korytarzu przed pracownią geograficzną,
zapytał ją, czy byłaby zainteresowana wycieczką do Arizony.
Do Arizony? Dlaczego miałabym chcieć pojechać do Arizony?
Nie wiem. Lubisz kaktusy, prawda? Pogoda też jest tam niezła.
Tutaj pogoda też jest niezła. W dodatku jestem w środku najbardziej szalonego
semestru, jaki pamiętam. Poza tym myślałam, że dajemy sobie nawzajem spokój na jakiś
czas.
Cóż, nie chodziło mi jedynie o nas dwoje. Jeden z moich uczniów też by z nami
pojechał. Możliwe, że nawet dwóch lub trzech. Chcemy odwiedzić rezerwat Navajo
w Wmdow Rock.
Czasem zupełnie cię nie rozumiem Susan potrząsnęła głową. Jesteś najbardziej
nieprzewidywalnym człowiekiem, jakiego znam. Czasem wydaje mi się, że przybyłeś tu
z innej planety i jeszcze nie do końca nauczyłeś się naśladować zachowanie Ziemian.
Mimo to może jednak pojechałabyś ze mną do Arizony?
Nie, Jim. Nie mogÄ™.
Jesteś mi potrzebna, Susan. Gdyby tak nie było, nie prosiłbym o to. I wcale nie
mam na myśli seksu. Potrzebuję twojego wsparcia
Dlaczego? zapytała.
Hmmm& jedzie ze mną parę uczennic i myślę, że byłoby stosowne, by miały ze
sobÄ… przyzwoitkÄ™.
Rozumiem, że jedną z nich jest Catherine Biały Ptak?
Owszem. To właśnie ona podsunęła mi pomysł tej wycieczki.
No dobrze. Kto jeszcze?
Nie wiem. Ale na tobie naprawdę mi zależy.
Nic z tego nie wyjdzie, Jim odparła Susan. Po prostu do siebie nie pasujemy.
Wiem. Ale potrzebujÄ™ na tej wycieczce rozsÄ…dnej, inteligentnej i odpowiedzialnej
dorosłej kobiety, która mogłaby w razie czego zająć się dwoma, może trzema młodymi
dziewczynami. Potrzebuję kogoś, kto rozumie kulturę tego kraju i kto nie będzie
wyprowadzał mnie z równowagi, a tylko ty pasujesz do tego opisu.
Window Rock, powiadasz? zapytała Susan.
Window Rock& może też Fort Defiance. Wiesz, jak Navajo nazywają to miejsce?
Meadow Between Rocks. To naprawdę może być bardzo ciekawa wycieczka.
Spojrzała na niego, on zaś przez moment boleśnie zapragnął, by nadal była w nim
zakochana.
Nie wiem, dlaczego się zgadzam oświadczyła w końcu. Ale pojadę. Kiedy
planujesz tÄ™ wyprawÄ™?
Och& nie ma pośpiechu. Wpadnę po ciebie jutro o piątej.
Jutro nie mogę. Kończę zajęcia dopiero dwadzieścia po czwartej.
Miałem na myśli piątą rano. Musimy złapać pierwszy samolot do Albuquerque.
Susan otwarła usta i natychmiast je zamknęła, nie mówiąc ani słowa. Odprowadziła
Jima wzrokiem do klasy i pomyślała, że być może lubi go bardziej, niż skłonna byłaby
przyznać.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]