[ Pobierz całość w formacie PDF ]
naprawdę niesamowite rzeczy. które odbywały się podczas orgiastycznych igrzysk.
- Koniec na dzisiaj - prosiła Maddy.
Lorenzo odchylił głowę, wypuszczając w górę długą, cienką smużkę dymu z
cygara. - Jak chcecie. Ciąg dalszy może być jutro.
*
- Czemu tak bardzo chcesz się z nim spotkać? - dopytywał się Jacky.
- Nie wiem - odpowiedziała Maddy. - Mnie on interesuje. Przy nim czuję
emocje życia na skraju przepaści albo jazdy motocyklem z szybkością sto
osiemdziesiÄ…t na godzinÄ™.
*
O trzeciej w nocy Jacky wstał z łóżka i poszedł do łazienki z prysznicami.
Włączył światło i rozebrał się do pasa przed lustrem.
Maddy miała rację, on naprawdę się zmienił. I nie chodziło tu tylko o jego
osobowość, bowiem były i zmiany fizyczne.
Jacky uważnie obejrzał swą twarz. Całe życie był jasnowłosym, typowo
amerykańskim chłopakiem, któremu wystarczyło ogolić się co drugi dzień. Teraz
miękki puszek na brodzie ustępował miejsca sztywnym, czarnym odrostom.
Także na torsie, zamiast owłosienia blond, pojawiły się gęstniejące czarne
włosy. Te zmiany całkiem mu się spodobały. Wręcz imponowały mu i chętnie
pochwaliłby się kolegom tymi oznakami męskości.
Jacky założył górę od piżamy i udał się z powrotem do łóżka.
*
Następnego dnia podczas pracy na plantacji zauważył, że Maddy także zmieniła
się. Stawała się bardziej kobieca. Jej piersi, które poprzednio były w doskonałej
proporcji do całej figury, wydawały się teraz nabrzmiałe. Pośladki, dotąd szczupłe,
rozsadzały jej dżinsy. Wszyscy mężczyzni spośród winobrańców spoglądali na nią
Å‚akomie.
Zmieniał się też mały Włoch. On jednak na gorsze. Dotychczasowa, ledwo
zauważalna zniewieściałość, obecnie bardziej się zaznaczyła. Jego sposób chodzenia
nabrał większej finezji. Głos zrobił mu się piskliwy, o wyższej tonacji.
Jacky czuł, że mógłby zabić Bartoliniego bez większych skrupułów; czuł też, że
być może w końcu będzie musiał to zrobić.
*
Tego wieczora siedzieli przy swym stoliku w kawiarni. Jacky wpatrywał się w
Lorenza z pogardą. Zauważył właśnie, że ciało Włocha nabierało pewnej miękkości, a
pod jego koszulą zaczynały rysować się dwie wypukłości.
Maddy była zdenerwowana. Od dawna przywykła do spojrzeń pełnych podziwu.
Jednak spojrzenia, jakimi obdarzali ją teraz mężczyzni - a także niektóre kobiety -
napawały ją niepokojem.
Jedynie Lorenzo zdawał się być z tego wszystkiego niezmiernie zadowolony.
Zamówił butelkę koniaku, by uczcić rozkwit urody Maddy oraz ich przyszłe
bogactwo.
- Pozwólcie mi wreszcie dokończyć opowieść o kulcie Attysa i Kybele, co? -
powiedział Lorenzo. Wydostał cygaro ze swych nieprzebranych zapasów, które
przechowywał w czarnej kurtce. - Dokładnie 22 marca rozpoczynały się igrzyska.
Kapłani - gallowie ścinali sosnę, którą spowijali jak zwłoki i przybierali girlandami z
fiołków. Na trzeci dzień rozbrzmiewały trąbki. Przed zebranymi tłumami pojawiali się
kapłani. Gallowie tańczyli do głośnej muzyki instrumentów, na których grali inni
kapłani, a kiedy tańce stawały się coraz to bardziej dzikie, nacinali sobie ręce i
zraszali krwią ołtarz Kybele. Kapłani mieli miecz, specjalny miecz zrobiony ze srebra
i ostry jak brzytwa. Wino lało się strugami. Z czasem, wraz z muzyką i krwią,
ekscytacja religijna ogarniała tłum.
Wielu mężczyzn rozbierało się, ujmowało miecz i na miejscu pozbawiało się
swej męskości. Następnie rzucali swe członki na ołtarz Kybele, gdzie kapłani zbierali
je i przygotowywali do spalenia na polach.
- Przestań! - krzyknęła Maddy. Prosto w twarz chlusnęła mu koniakiem z
kieliszka i uciekła od stołu.
Lorenzo wykrzywił się w uśmiechu, podczas gdy alkohol ściekał mu po twarzy.
- Tak, ale to jest tylko wierzchołek góry lodowej. Były jeszcze sekretne obrzędy
wyłącznie dla kapłanów i nowo wtajemniczonych. Mówiono, że to one dopiero
dawały im bliskie obcowanie z ich bogiem.
- Ale my już tego spróbowaliśmy, czyż nie, Amerykaninie? To umożliwia
kapłańskie wino.
*
Jacky obudził się o trzeciej w nocy. Czuł nieodpartą żądzę napicia się wina.
Narastała w nim jak pożądanie seksualne.
Po cichu ubrał się i wymknął z baraku. Księżyc rozświetlał mu drogę do
pomieszczenia w grocie. Zapalił lampkę i opuścił się w dół.
Jacky wziął dzban i łapczywie pił. Wino ciekło mu po wargach. Roześmiany
wycierał sobie usta rękawem. Rozpoczęło się znajome pulsowanie, tym razem
znacznie bardziej intensywne. Ogarnęła go żądza, wypełniła, przepełniła, zatapiała go.
Jak przez mgłę zobaczył zbliżającą się postać kobiecą. Ubrana była na niebiesko.
Cichutko poprowadziła go do groty, gdzie opuścili się w wąski korytarz.
Zdeformowane korzenie zwieszały się pod sklepieniem. W bocznych salkach
pracowały karły. Pochylały się nad ogniem w paleniskach, które płonęły wyrzucając
iskry, jak z czarnych miechów.
Tajemnicza kobieta przywiodła Jacky'ego do sali z pozłacanymi ścianami.
Reliefy ścienne w metalu przedstawiały jakieś sceny, w których Jacky rozpoznał
historiÄ™ mitu Kybele - Agdistis i Attysa.
Kobieta pomogła Jacky'emu położyć się na jedwabnych poduszkach
wyściełających posadzkę. Miała zielone oczy w odcieniu liści winogron. Pocałowała
go. Jacky wdychał woń jej czarnych włosów, która przypominała mu zapach ziemi.
Obejmowali się, po czym wszedł w nią. Ujrzał w jej oczach przelotne spojrzenie
- jakby niebieskiej poświaty, wyraz energii, która zdawała się iskrzyć i lśnić. Jacky
próbował jej dotknąć, ale zanim zdążył cokolwiek zrobić, zbudził się w winnicy
mokry od rosy i swego nasienia.
*
Kiedy rankiem następnego dnia Jacky obudził się, poszedł zaraz pod prysznic.
Wszedł do kabiny i długo kąpał się w parującej, gorącej mgle.
Gdy wychodził spod prysznica, spojrzało na niego bacznie kilku z kąpiących się
chłopców. Zaczęli znacząco szturchać swych sąsiadów, a wkrótce wszyscy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]