[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kroplówkę, uśmiechnięte dziecko zdążyło już zasypać Libby pytaniami o
wszystko naokoło.
Nick był zafascynowany. Tash wyglądem tak przypominała Libby, że
trudno było uwierzyć, jak bardzo różnią się charakterami. Libby, którą pamiętał,
była cicha i skromna. Jej córka nie miała w sobie ani grama nieśmiałości i
podchodziła do wszystkiego z ciekawością i niesłabnącym entuzjazmem.
- Już dość! - zawołała Libby, kiedy Tash zaczęła wypytywać o każdy
drobiazg w gabinecie. - Musisz być cicho, żeby odzyskać siły.
- Czuję się już dobrze, mamusiu. I strasznie chce mi się jeść. Kupisz mi
rybę z frytkami, kiedy będziemy wracać?
Nick natychmiast zauważył rozterkę Libby. Chciała być z dzieckiem, ale
miała obowiązki zawodowe.
- Kto siÄ™ niÄ… opiekuje, kiedy jesteÅ› w pracy?
- Ze szkoły odbiera ją mama jednej z jej koleżanek, Mii. Layla jest
asystentkÄ… w szkole i mieszka blisko mnie.
- A jeśli nie może jej odebrać? Masz jakiś plan B?
- Dotychczas go nie potrzebowałam - przyznała i zacisnęła usta. - Od
kiedy Tash poszła do szkoły, nigdy nie przydarzyło się jej nic poważniejszego
niż przeziębienie albo podrapane kolana. Mieszkamy tu dopiero od kilku
miesięcy, nie miałam czasu poznać nikogo bliżej.
- Lepiej więc przebierz się i pojedz z nią do domu - zdecydował. - Doszła
do siebie bardzo szybko, ale dzień czy dwa powinna odpocząć.
- Nie mogę, Nick! - zaprotestowała. - Pracuję do szóstej.
- Wobec tego muszę przyjąć twoją córkę na oddział, ale to raczej zbędne
przy zwykłym krwawieniu z nosa.
- Ale... - Libby nie mogła się zdecydować.
- Na litość boską! - zawołał. -I tak nie mogłabyś się już dzisiaj
skoncentrować. W tej sytuacji możesz równie dobrze iść do domu. Zaraz
sprawdzę, kogo możemy wezwać na zastępstwo. Odrobisz to po prostu kiedy
indziej albo wezmiesz na dzisiaj urlop, jak wolisz.
Libby popatrzyła na niego z wyrazem zdumienia na twarzy. Nick wyszedł
i zostawił je same, ze zdziwieniem czując, że robi mu się gorąco. Nie to jednak
jest najistotniejsze. Bardziej martwiła go własna gwałtowna reakcja i jej
przyczyna, czyli chęć zaangażowania się w sprawy Libby. Nigdy tego nie robił.
Przynajmniej od chwili...
- Wystarczy! - zapowiedział sobie i przestał o tym myśleć. Libby jest
tylko jedną z jego podwładnych, która musiała zająć się dzieckiem w czasie
zmiany. Zaproponował jedyne rozsądne rozwiązanie i tym samym zakończył
sprawę. Nie zamierzał ani minuty dłużej zastanawiać się, gdzie mieszkają, jak
spędzą popołudnie i czy Libby uda się namówić córkę, by posiedziała spokojnie.
A już na pewno nie będzie odczuwać żalu i złości na myśl o tym, że ta
mila i bystra dziewczynka jest dzieckiem, jakiego nigdy nie będzie miał,
dzieckiem, które pokochałby jak własne. Jedynym racjonalnym
wytłumaczeniem tego, że się o nią troszczy, jest jego zawód. Jako lekarz musi
okazywać ludziom troskę. Nie chciał mieć dzieci, bo to byłoby w jego pojęciu
jednoznaczne ze związaniem się z kobietą. Związek zaś oznacza ryzyko, że jego
serce zostanie złamane i podeptane. Nie chciał już nigdy więcej odczuwać
takiego bólu i nie zdecyduje się na to, dopóki jest w stanie racjonalnie myśleć.
Oczywiście nie zamierzał też rozważać, kim jest ojciec dziecka Libby, bo
to nieuchronnie wiodłoby do rozmyślania o okolicznościach poczęcia. Musiałby
wtedy przyznać, że chociaż jego serce zostało złamane, w dalszym ciągu cierpi
na ból odrzucenia.
- Mamusiu, pójdę dzisiaj do szkoły?
Głos córki przywołał Libby ze świata snów do rzeczywistości. Budząc
się, zdążyła jeszcze w pełni uświadomić sobie, że śniło jej się to samo co każdej
nocy, odkąd zdała sobie sprawę, że będzie pracować z Nickiem.
- Mamusiu, pójdę? - dopytywała się Tash. Jej głos brzmiał zabawnie z
powodu tamponu, który wciąż miała w nosie. Libby miała rano go usunąć.
- Powiem ci, kiedy zbadam twój nosek, ale chyba tak - wymamrotała.
Usiłowała zatrzymać obrazy, które bladły, w miarę jak docierała do niej
rzeczywistość.
Co znaczył ten sen? Czemu stała sama w ciemności, w deszczu, moknąc
bez parasola? I dlaczego Kola...
Nick, poprawiła się ze złością. Nie wiedziała, czemu zamglone obrazy
senne przywołały w jej świadomości to zdrobnienie. Czemu Nick pojawił się w
jej śnie z wielkim parasolem, oferując schronienie?
Nietrudno zrozumieć, że w podświadomości widzi Nicka jako kogoś
silnego i opiekuńczego, zwłaszcza w sytuacji, gdy na jej życiu odcisnęło się
piętno samotnego macierzyństwa. W końcu lekarze, a szczególnie ci z ostrego
dyżuru, to typowe dominujące samce. Kobiety zaś są tak genetycznie
zaprogramowane, aby szukać w mężczyznach opoki i wsparcia. Dlaczego więc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]