[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Czy powinnam teraz zapytać, czy to właśnie mnie pani sobie upatrzyła? -
zażartowała Sam, doskonale wiedząc, czemu służy taka paplanina.
- Tak i nie. - Pacjentka uśmiechnęła się. - Powiedziałam recepcjonistce, że
chcę iść do pani doktor albo do doktora Hennessy'ego. Do pani, bo jest pani
kobietą, więc na pewno obchodzi się pani delikatnie z takimi problemami, a
do doktora Hennessy'ego, dlatego że odbierał mojego wnuka i tak długo
walczył o niego, aż mały w końcu zaczął oddychać. Szkrab zaczyna już
raczkować i wszędzie się pcha, ale bardzo by mi go brakowało, gdyby nie
żył...
- Już po wszystkim - oznajmiła Sam, zalepiając palec plastrem. Za chwilę
nie będzie musiała słuchać tego wychwalania pod niebo doktora
Hennessy'ego. - Przewierciłam paznokieć, aby zmniejszyć ciśnienie
wywierane przez nagromadzoną tam krew. Zanim środek przeciwbólowy
przestanie działać, najsilniejszy ból powinna mieć pani za sobą.
- Czy ten paznokieć mi zejdzie?
Kobieta przyłożyła dłoń do ramienia, umożliwiając Sam zawiązanie na
plecach temblaka.
- Tego nie można wykluczyć. Nie wiadomo. Ale po tym zabiegu na pewno
odrośnie zdrowy paznokieć.
- Jak to dobrze, że już nie boli. Pani doktor ma bardzo delikatne palce. Od
razu widać, że ma pani własne dzieci... - mówiła kobieta już w drzwiach.
Z uśmiechem na ustach Sam zaczęła sprzątać po wizycie ostatniej
pacjentki, szczęśliwa, że nareszcie będzie mogła coś zjeść.
Zasępiła się, przypomniawszy sobie pochwały pod adresem doktora
Hennessy'ego.
 Tak długo walczył o niego, aż mały w końcu zaczął oddychać",
powiedziała pacjentka.
Sam bez trudu wyobraziła sobie tę scenę. Znała Daniela jako człowieka
skoncentrowanego na pracy, zawsze mającego na myśli dobro pacjenta.
Wdać to było najwyrazniej, gdy zajmował się dziećmi i nie trzeba było
jasnowidza, by zorientować się, że je bardzo lubi.
RS
45
Tym większe poczuła wyrzuty sumienia, że nie powiedziała mu o istnieniu
Danny'ego, po pięciu latach dowiedziawszy się, że nie umarł. To nieistotne,
że miał inne kobiety. Zorientowała się, że zródłem tej wymówki jest gorycz,
że nie była jego największą miłością.
Nadal jednak, pomimo bezsennej nocy nie wiedziała, jak rozwikłać ten
problem.
Nie mogła przecież ogłosić całemu światu, że Daniel jest ojcem
Danny'ego. Matka byłaby oburzona takim publicznym praniem rodzinnych
brudów. Z jakiego jeszcze powodu miałby Danny spędzać czas z ojcem? Pod
warunkiem, że ten uznałby, że ma na to ochotę?
- Muszę z nim porozmawiać, bo inaczej nie dowiem się, co myśli -
powiedziała na głos, wchodząc do pokoju dla personelu. - Co z tego, że
wymyślam różne scenariusze, jeśli...
- O matko! Zwariowała - odezwała się nagle Frankie Long, ukryta w
głębokim fotelu. Na drewnianej poręczy stał jej kubek z gorącą kawą. -
Wiem, że trudno z nami wytrzymać, ale nie spodziewałam się tego tak
szybko. Ciekawe, czy wytrwasz z nami pół roku?
Sam pokazała jej język, po czym włączyła czajnik. Lubiła tę
trzydziestoparoletnią rozwódkę, nie tylko dlatego że ona też samotnie
wychowywała dzieci.
Rozwód Sam na szczęście odbył się bez większych problemów, za to
Frankie, której małżonek był prawnikiem, musiała walczyć o każde
ustępstwo na rzecz dzieci lub jej samej.
- Przepraszam - mruknęła Frankie, gdy Sam usiadła na sąsiednim fotelu. -
Paskudny tydzień. Czy zauważyłaś, jak tu pusto? Wszyscy uznali, że
przyjemniej będzie pożywiać się gdzie indziej.
- Czy oprócz napięcia przedmiesiączkowego są jeszcze jakieś inne
przyczyny?
- Nasi szanowni koledzy po fachu zapewne są przekonani, że jest to jedyna
przyczyna, ale boją się to głośno powiedzieć.
- O co więc chodzi?
- Też o hormony, ale w tym wypadku nic nie da się zrobić. - Frankie
siedziała nachmurzona. - To jest ustawowy tydzień, kiedy moje dwa
potwory, które na co dzień doprowadzają mnie do obłędu, spędzają u tatusia
i jego nowej superżony.
- Czekaj, niech zgadnę: ma dwa razy mniej lat niż ty, a współczynnik
inteligencji mniej więcej taki sam jak rozmiar biustonosza.
RS
46
Często stykała się z tym zjawiskiem, pracując w wielkomiejskim szpitalu.
Nie mogła zrozumieć, dlaczego pozornie inteligentni mężczyzni myślą
rozporkiem i nigdy nie przychodzi im do głowy, że krzywdzą swoje żony i
dzieci.
- Wygrałaś.
- Jesteś przygnębiona, bo chciałabyś, żeby do ciebie wrócił? - Sam
rozpakowała kanapki.
- Nic podobnego - zaprotestowała Frankie. - Niech się ta baba nim cieszy.
Ale nie podoba mi się, że zajmuje się moimi dziećmi. - Westchnęła głośno. -
To jest najgorsze. Nie zdrada ani pieniądze. Najtrudniej pogodzić mi się z
ich wizytami u niego.
Sam delektowała się kanapką z wiejskiego chleba z grubym płatem
wiejskiej szynki. Już prawie zapomniała, jak smakuje taka kanapka. Do
niedawna przecież kupowała całą żywność, zafoliowaną i zupełnie bez
smaku, w supermarketach. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl