[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Zapłaciłeś kaucję własnymi pieniędzmi. Dlaczego?
- Bo wiem, że nie zabił tej pumy, a ja wkrótce będę znał nazwisko
winnego.
Delikatne łuki jej brwi ściągnęły się.
- Przecież Tommie nie dał ci żadnego dowodu.
- To prawda - mruknął - ale w ciągu kilku ostatnich miesięcy sporo
się od ciebie dowiedziałem. Po prostu pewne fakty nie pasują do siebie.
- Jakie fakty?
Jonas oparł się o samochód.
- Którejś nocy powiedziałaś mi, że Miccosukee polują tylko wtedy,
gdy potrzebują żywności, lub gdy od tego zależy ich życie. W
przypadku chłopca nie zaistniał ani jeden, ani drugi motyw. Jako syn
wodza zna prawo i nie ośmieliłby się go złamać. Miałby do czynienia z
ojcem, a nie tylko z sÄ…dem.
Musiała przyznać, że ten mężczyzna potrafi myśleć.
- Sądzisz, że zrobili to ci biali chuligani z Naples? Ci, których
Tommie rozpoznał?
- Ja wiem, że to oni. Kazałem zrobić sekcję zwłok pumy. Zginęła
od urazów głowy, zmiażdżonej kołem chevroleta, którego Tommie
widział na drodze stanowej numer 9336. Rana postrzałowa na nodze
39
RS
zwierzęcia okazała się powierzchowna i nie mogła zostać spowodowana
kulą ze strzelby chłopaka. Stwierdziłem już, że Chevrolet jest z Naples.
Wkrótce dostanę nazwisko właściciela. Tommie miał pecha, że był w
pobliżu, gdy straż leśna znalazła pumę.
- A co z tym oskarżeniem o polowanie na terenie Parku?
- Sędzia je wycofał. Prawa Indian są starsze od naszych. Moczary
są ich terytorium łowieckim od stuleci i żaden sąd nie zakwestionuje
prawa Tommie'ego do polowań na terenach, które są jego podwórkiem.
Kazałem mu jednak trzymać się z daleka od szlaków turystycznych.
Courtney potakująco skinęła głową. Wyciągnięcie Tommie'ego z
tarapatów nabierze wkrótce odpowiedniego rozgłosu i jeszcze bardziej
umocni pozycję Jonasa. Mimo wszystko jednak był to ładny postępek.
- Tommie jest ci na pewno bardzo wdzięczny. Więzienie byłoby
dla niego straszną torturą. Wkrótce się żeni. Może teraz rozpocząć
przygotowania.
- Dzięki za pomoc. Dziś był swobodniejszy i dorzucił parę
ważnych szczegółów. Przydały mi się do przekonania sędziego. Twoja
obecność okazała się bardzo potrzebna.
Courtney uciekła gdzieś wzrokiem, bardzo zakłopotana tymi
słowami. Przypomniały jej dawnego Jonasa, którego pokochała i
któremu kiedyś wierzyła.
Gdy zbiorę wszystkie dowody, odbędzie się jeszcze jedno
przesłuchanie. Tommie zechce, żebyś była przy tym.
- Na kiedy je przewidujesz?
- Na przyszły tydzień. Czemu pytasz? Planujesz znów zniknąć?
Mnie już to nie dotknie. Szkoda twojej energii.
40
RS
- Spytałam... - Oddychała z trudem. - Nie będzie mnie tutaj. W
sobotÄ™ rano wybieram siÄ™ do babci.
ZacisnÄ…Å‚ wargi.
- Na długo?
- Na miesiÄ…c.
- Jak daleko jest do tej osady?
- Jeśli nie będzie padać, dopłynę w ciągu jednego dnia. Jeżeli
spadnie deszcz, zajmie mi to dwa dni.
- Gdzie ona mieszka? Dokładnie!
- W ścisłym Rezerwacie Czerwonych Drzew Mangrowych,
niedaleko Okaloacoochee Slough, Pagórek ma sporo żyznej gleby, więc
rodzina może coś uprawiać i utrzymać się. Pełno tam kwiatów lawendy.
Nie ma jednak skrzynki na listy.
Zmierzwił ręką włosy.
- Płyniesz sama? - zapytał, nie zwracając uwagi na jej sarkazm.
- Tak. - Nigdy dotÄ…d nie rozmawiali o jej osobistych sprawach. -
Matka posłała mnie w pierwszą samodzielną podróż do babci, gdy
miałam szesnaście lat. I odtąd wiosłuję tam sama. Mama mieszkała
wtedy w jednym z domów rezerwatu, gdzie ją odwiedzałam. Ale moim
obowiązkiem było też odwiedzanie babci.
- Wodą przez dżunglę... - mruknął. - Co ojciec mówił o tych
samotnych wyprawach?
Jego pytania wzmogły napięcie dziewczyny.
- Nie wiedział o nich. Nie mówiłam mu. Jak wiesz, rodzice
rozeszli się wkrótce po moim przyjściu na świat. Gdy chodziłam do
szkoły, mieszkałam u niego przez dziewięć miesięcy w roku, zaś lato
41
RS
spędzałam z matką. Kochał ją i nie zadawał zbyt wielu pytań ani nie
żądał rzeczy niemożliwych. Matka była bardzo niezależna.
- Czy też go kochała?
- Tak. Tak bardzo, że oddała mnie pod jego opiekę. - Jej oczy
zwilgotniały. - Nie chciała, żebym przeżyła torturę dopasowywania się
do świata ojca i odrzucenia przez świat matki.
- Odrzucenia? - Z niedowierzaniem uniósł brwi.
- Ojcu nie pozwolono zamieszkać z matką w rezerwacie, więc
wzięli ślub w jego kościele w Fort Lauderdale. Założyli tam dom, lecz
matka nie mogła się przystosować, mimo że jeszcze przed poznaniem
ojca skończyła szkołę średnią i zaczęła studia. Była
- zbyt głęboko osadzona w swoim świecie. Chyba czuła się obco w
cywilizacji białych - ciągnęła dziewczyna. - I nie udało się. Została
odtrącona, gdy pierwszy raz wróciła do rezerwatu. Urodziłam się więc w
szałasie babci. Ojciec odwiedzał nas często, a gdy osiągnęłam wiek
przedszkolny, wziął mnie do siebie. Mama zamieszkała pózniej obok [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl