[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Chociaż nie, nie tak. Najpierw trzeba opisać ogród, dokładnie, nie zapominając
"o niczym, bo każda rzecz może okazać się najważniejsza i najpotrzebniejsza do
zrozumienia sprawy. Dom też opisać, z winoroślą rozpiętą na kracie, z niskimi
sufitami, zapachem jabłek przepajającym ściany, dymem kładącym się po niebie w
młodym zmierzchu; poduszki ułożone jedna na drugiej, napiętrzone w stosy,
skrzypiące drzwi, których prawie nigdy nie zamyka się na klucz, bo po co? A jak
już opisze się to, co najważniejsze, można opowiedzieć o dziadku, tak
najzwyczajniej opowiedzieć; jak budowali wspólnie klatkę dla królików, jak
poszli razem na cmentarz i dziadek rozmawiał z babcią, podczas gdy Piotrek
czekał przy bramie, o hstach od Branka składanych rok po roku w szufladzie, o
pani Michalinie, Mucku, Elce, Leśniewskich, ścieżce podsuwającej się pod
rowerowe koło, snopie kwiatów rzuconym w błoto. Jak już skończy się tę opowieść,
wtedy dopiero wolno powiedzieć: Chcę, żeby to było. Jeżeli to zostanie
przedstawione tak właśnie, będzie można bez trudu pojąć, o co właściwie chodzi.
Inaczej nie.
Tylko że istnieje jednak jeszcze ta druga część opowieści, ta, która zaczyna się
od słów: Mój ojciec..." Tej nikomu nie można przekazać, bo nie wiadomo, jak i
kiedy się zaczyna i czym się kończy. A mimo to na pewno istnieje druga część tej
historii, jeszcze nieznana, ale pozostajÄ…ca w nierozdzielnym zwiÄ…zku z
pragnieniem: chcę, żeby to zostało.
Na peronie jest mama z nie zblakłą jeszcze opalenizną, ożywiona i troskliwa.
Dobrze ci było? W co się bawiliście?. Miałeś sympatycznych kolegów? Jak z
pogodÄ…?
122
Na te pytania odpowiada się kolejno. Było dobrze. Bawiliśmy się wesoło. Koledzy
sympatyczni. Pogoda w kratkÄ™, ale obleci.
A w domu istne trzęsienie ziemi. Na szczęście już po remoncie. Dziesięć dni
koczowaliśmy w jednym kącie, malarze, cykiiniarz, specjalista od lakierowania
parkietu, hydraulik, koniec świata.
Nie pisałaś o tym.
Nie byłam w stanie. Cieszę się, że mam to już za sobą. Przed dworcem mama
proponuje lody. Mogą być, czemu nie,
na kolonii lodami nie przekaraniaino. Mieli kiedyś dać na deser, ale nic z tego
nie wyszło, podobno rozpuściły się w termosach.
Czemu ojciec nie przyszedł z tobą?^
Ojciec pojechał do dziadka.
Coś się stało?
Nie. Nic się nie stało.
To po co pojechał?
Porozmawiać.
Lody są mieszane, truskawkowe, śmietankowe, czekoladowe, duża porcja,
rozpuszczająca się w ozareczce kolorowo i słodko.
Nie spiesz siÄ™ tak z fjedzemiem, Piotrek, bo dostaniesz anginy. Bardzo Å‚atwo
przeziębić gardło, szczególnie w upaA.
O czym ojciec chce rozmawiać z dziadkiem?.. **
Ile razy mamy ci powtarzać, tże nie wolno" się wtrącać w sprawy dorosłych
ludzi? Jedz lody i wychodzimy.
Te lody nie są woale dobre, a przynajmniej przestały być dobre od momentu, kiedy
mama zabroniła wtrącać się do spraw; dorosłych.
Chyba zostawiÄ™.
Popie oczy, księży wóz! Miałeś ochotę na dużą porcję. Zupełnie niepotrzebny
wydatek, mogłeś się zastanowić, ile jesteś w stanie zjeść.
W odmalowanym, wylaki&rowanym, pachnącym czystością mieszkaniu jest dziwnie obco.
Inaczej. Za regał wsunięto nowe składane łóżko, kwiecisty pas materiału i
aluminiowy stelaż.
Gdzie sÄ… moje rzeczy?,
Ostrzegałam, że wyrzucę. Nie podoba mi się śmietnik w domu.
Na półkach zostały tylko książki, schludnie pookładane w sza-
123
ry papier, grafionem, ojcowym pismem wyciągnięto na grzbietach tytuły: Klub
włóczykijów, Księga urwisów, Wakacje z du~ chami, Siady białego księżyca, Mister
Di, Wyspa Skarbów, Trzej muszkieterowie, Widmo z Głogowego Wzgórza. Osobno te do
zwykłego czytania, osobno lektury, przedziela je karton, wykaligrafowano na nim:
Beletrystyka (po jednej stronie), Lektiu ry szkolne (po drugiej).
Powinieneś podziękować, że zlikwidowaliśmy ten bałagan. Nareszcie jakoś
wyglÄ…da w twoim pokoju.
Za to nie można dziękować. Jeżeli nie chce się awantury, można tylko milczeć. I
chyba najrozsądniej będzie nie mówić nic.
Zawsze wyobrażam sobie, kiedy cię nie widzę, że jesteś dużo mądrzejszy. W
Å‚azience do wanny leje siÄ™ z szumem woda. %7Å‚elazne prawo powrotu to
natychmiastowa kąpiel. Kiedy ty wreszcie zaczniesz serio myśleć, Piotrek?
Zachowujesz siÄ™ ciÄ…gle jak smarkacz.
To znaczy jak? -, __
Niepoważnie. Dzieci naszych znajomych są znacznie dojrzalsze niż ty.
Chociażby ?? mała Jankowska. Mógłbyś brać z niej przykład.
Chyba chodzi o to, że Piotrek nie rozpromienił się na widok dokonanych porządków,
że jest naburmuszony, że znowu wyrósł z wiatrówki. Takie najzwyklejsze pretensje
przy corocznych spotkaniach po powrocie z kolonii.
Aha, był list do ciebie, ale się zgubił podczas porządków. I Od kogo?
; Od jakiejś koleżanki.
1 Dla mamy Elka jest jakąś koleżanką", kimś, czyj list może
zostać zawieruszony, podarty albo omyłkowo wyrzucony do
śmieci. Bo to musiał być list od Elki. To na pewno był list od
Elki.
Kupiliśmy ci dżinsowy garnitur w Juniorze. Bardzo ładny.
Nie chcesz obejrzeć?
Piotrek nie chce. Co może go obchodzić dżinsowe wdzianko, kiedy wie, że nigdy
nie przeczyta listu od Elki Leśniewskiej?
Myślałam, że będziesz zadowolony. Dla ciebie naprawdę nie warto nic robić.
Czy ty w ogóle potrafisz ocenić to, oo masz?
124
Przed zamkniętymi drzwiami łazienki mama jeszcze długo mówi o niewdzięczności,
egoizmie, trudnym charakterze Piotrka, a kiedy tak mówi; świat staje się Jesacze
trudaiie^zy d'° jesieniÄ…, bo przecież Å‚atwiej jest żyć, ^dzÄ…c, że siÄ™ jest
[ Pobierz całość w formacie PDF ]