[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 wyszlochała.
 Nic, poza tym, że właśnie tam musiałam zawsze chodzić.
 Czy to ładnie tak mówić do matki? Och, ileż prawdy jest w stwierdzeniu, że bardziej od
węża zrani cię niewdzięczne dziecko!
 Czy to ładnie tak mówić do własnej córki?  odparła niewzruszona Valancy.
Tak więc po czymś takim zachowanie Valancy na srebrnym weselu nie było dla pani
Fryderykowej i Christine Stickles taką niespodzianką jak dla innych. Obie panie miały
wątpliwości, czy należy ją zabierać na uroczystość. Obawiały się jednak plotek i domysłów,
gdyby tego nie zrobiły. Poza tym może zachowa się przyzwoicie i nikt nie zauważy, że coś jest
z nią  nie tak . Dzięki specjalnym staraniom Opatrzności, przez całe niedzielne przedpołudnie
lało jak z cebra, dlatego Valancy nie spełniła straszliwej grozby i nie poszła do kościoła
prezbiteriańskiego.
Nie odczułaby przykrości, gdyby pozostawiono ją w domu. Rodzinne uroczystości były
bowiem przerazliwie nudne. Lecz Stirlingowie świętowali każdą możliwą okazję  był to
dawno ustalony zwyczaj. Nawet pani Fryderykowa wydawała obiad w rocznicę swego ślubu, a
kuzynka Stickles zapraszała przyjaciół na kolację w dniu urodzin. Valancy nienawidziła tych
okazji, bo z ich powodu musiały potem oszczędzać i tygodniami odmawiać sobie wszystkiego.
Na srebrne wesele jednak chciała pójść. Gdyby się nie zjawiła, stryjowi Herbertowi byłoby
przykro, a ona go lubiła. Poza tym chciała obejrzeć krewniaków z nowej perspektywy. Będzie
to także znakomite miejsce, jeśli nadarzy się sposobność, do wygłoszenia deklaracji
niepodległości.
 Włóż brązową, jedwabną suknię  powiedziała pani Stirling. Zupełnie jakby miała co
innego do wyboru! Valancy posiadała jedną jedyną odświętną sukienkę w
tabaczkowo brązowym kolorze, podarowaną przez ciotkę Isabel. Ciotka zdecydowała, że
Valancy nie powinna nosić sukien w jasnych kolorach. Gdy była młoda, pozwalano jej ubierać
się na biało, ale już od dłuższego czasu przestała to robić. Tak więc ubrała się w brązową suknię
ze stojącym kołnierzykiem i długimi rękawami. Nigdy nie miała sukienki z dekoltem i krótkimi
rękawami, choć było to modne i od dłuższego czasu noszone nawet w Deerwood. Nie ułożyła
jednak włosów w wałek wokół głowy. Zwinęła tylko węzeł na karku i zasłoniła uszy. Uznała,
że jej w tym bardziej do twarzy, choć węzeł był żałośnie malutki. Pani Fryderykowej fryzura
się nie podobała, ale pomyślała, że tuż przed przyjęciem lepiej licha nie budzić. Było bardzo
ważne, aby nie drażnić Valancy, dopóki uroczystość się nie skończy. Pierwszy raz w życiu pani
Stirling wzięła pod uwagę nastrój i humory córki. No, ale przecież dotychczas Valancy nie była
 dziwna .
W drodze do stryja Herberta obie starsze panie szły przodem a za nimi dreptała skromnie
Valancy. Minął je Ryczący Abel, jak zwykle wstawiony, choć nie  na rycząco , a na tyle, by
być wyjątkowo uprzejmym. Uniósł zniszczoną, kraciastą czapkę gestem monarchy witającego
swych poddanych i złożył im niski, zamaszysty ukłon. Obie panie nie śmiały udać, że go wcale
nie widzą, ponieważ tylko on w Deerwood potrafił dokonywać niektórych napraw domu.
Dlatego nie należało go sobie zrażać. Odpowiedziały więc sztywnym i ledwo zauważalnym
skinieniem głowy. Nie ulegało przecież wątpliwości, że Ryczący Abel powinien znać swoje
miejsce.
Na szczęście nie zauważyły, na co pozwoliła sobie Valancy. Uśmiechnęła się pogodnie i
pomachała Ablowi ręką. No a dlaczego by nie? Zawsze lubiła starego grzesznika. Był takim
wesołym, malowniczym i niepoprawnym hultajem. Odbijał się od spłowiałej szacowności
Deerwood i jego obyczajów jak czerwony sztandar rewolucji i protestu. Zaledwie kilka dni
temu galopował póznym wieczorem przez miasteczko, przeklinając donośnym głosem i
zacinając konia do wściekłej jazdy.
 Wrzeszczał i bluznił jak zły duch  powiedziała nazajutrz przy śniadaniu z dreszczem
obrzydzenia kuzynka Stickles.
 Nie pojmuję, dlaczego dotąd nie dosięgła tego człowieka kara boska  dodała z
wyrzutem pani Fryderykowa. Pewnie myślała, że Opatrzność się zaniedbuje i wymaga
Å‚agodnego upomnienia.
 Któregoś ranka znajdą go martwego. Wpadnie pod końskie kopyta i zostanie stratowany
na śmierć  oświadczyła pocieszająco kuzynka Stickles.
Vałancy milczała myśląc, że może te hałaśliwe wyskoki Ryczącego Abla były próbą
protestu przeciwko ubóstwu, harówce nad siły i monotonii bytowania. Ona wyprawiała się w
marzeniach do Błękitnego Zamku. Ryczący Abel był pozbawiony wyobrazni i jego ucieczki od
rzeczywistości przybierały inne formy. Dlatego pomachała mu dzisiaj w nagłym poczuciu
wspólnoty, a Ryczący Abel, nie aż tak pijany, by nie odczuć zdumienia, omal nie spadł z kozła.
Tymczasem doszły już do Mapie Avenue i do domu stryja Herberta, wielkiej,
pretensjonalnej budowli ozdobionej mnóstwem wykuszowych okien i półokrągłych balkonów.
Domu, który zawsze wyglądał jak głupi, dobrze prosperujący, zadowolony z siebie człowiek z
brodawkami na twarzy.
 Taki dom  powiedziała uroczyście Valancy  to bluznierstwo. Pani Fryderykowa była
wstrząśnięta do głębi.  Co ona mówi? Czy to profanacja?  Zdjęła kapelusz drżącymi
rękami i zrobiła nieśmiałą próbę uniknięcia katastrofy. Zatrzymała Valancy na podeście i
poprosiła:
 Czy zechcesz pamiętać o tym, że jesteś damą?
 Och, gdybym miała najmniejszą nadzieję, że zdołam zapomnieć  odparła znużona
Valancy.
Pani Fryderykowa uznała, że na to sobie od niebios nie zasłużyła&
* * *
 Pobłogosław Panie te dary i przyjmij nasze za nie podziękowanie  powiedział głośno i
prędko stryj Herbert.
Ciotka Wellington skrzywiła się. Zawsze uważała modlitwy stryja Herberta za zbyt krótkie i
mało poważne. Modlitwa ma być modlitwą, powinna trwać przynajmniej trzy minuty i być
odmówiona tonem pośrednim między jękiem i monotonnym pieniem. Teraz, w niemym
proteście, dłużej niż inni trzymała głowę pochyloną nad stołem. Kiedy wreszcie wyprostowała
się, spostrzegła, że Valancy patrzy na nią badawczo. Pózniej ciotka Wellington stanowczo
twierdziła, że już w owym momencie wiedziała, że  z dziewczyną dzieje się coś złego.  Te
jej niesamowite skośne oczy& dawno powinniśmy wiedzieć, że z takimi oczami człowiek nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl