[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i urządzili wypad. Wywiązała się zaciekła walka, w wyniku której żoł-
140
nierze zmusili do ucieczki swych przeciwników z ludu i ścigając ich po-
sunęli się daleko w głąb miasta. Ponieważ tłumy w otwartej walce pono-
siły klęskę, więc wyszli na dachy i poczęli gromić żołnierzy rzucając na
nich dachówki, kamienie i wszelkiego rodzaju skorupy. %7łołnierze nie zna-
jąc rozkładu domostw nie ośmielali się wyjść w górę do nich, lecz u drzwi
zamkniętych domów i warsztatów oraz tam, gdzie się znajdowały drew-
niane przybudówki, a takich było w mieście wiele, podkładali ogień.
Z powodu gęstości zabudowań i wielkiej ilości drewnianego materiału
ogromną część miasta z największą łatwością ogarnęły płomienie, skut-
kiem czego wielu bogatych ludzi zeszło na biedaków, straciwszy podziw
budzące, rozległe posiadłości, cenne przez wielkie dochody i kosztowne
wyposażenie. Zginęło przy tym wielu ludzi, którzy nie zdołali uciec, po-
nieważ wyjścia były ogarnięte płomieniem. Również całe mienie różnych
bogatych ludzi uległo rozgrabieniu, bo pomiędzy żołnierzy wmieszali się
celem rabunku różni złoczyńcy i bezwartościowe jednostki z tłumu. Pożar
strawił tak dużą część miasta, że żadne z największych miast w całości
nie mogło się równać z tą częścią.
Podczas gdy w Rzymie takie sceny się rozgrywały, Maksyminus prze-
był swą drogę i stanął u granic Italii, złożywszy ofiary na ołtarzach gra-
nicznych przygotowywał się do wtargnięcia do Italii, wydał więc rozkaz,
by całe wojsko stanęło pod bronią i w ścisłym porządku posuwało się
naprzód.
Przedstawiliśmy tedy powstanie w Afryce, wojnę domową w Rzymie,
tudzież zarządzenia poczynione przez Maksymina i przybycie jego do
Italii; co potem nastąpiło, opowiemy w księdze następnej.
141
KSIGA VIII
1. W księdze poprzedniej opowiedzieliśmy tedy zarządzenia poczynione
przez Maksymina po śmierci Gordiana, przybycie jego do Italii, jako też
powstanie w Afryce i walki między żołnierzami a ludem w Rzymie.
Kiedy Maksyminus stanął u granicy, wysłał przodem wywiadowców,
aby zbadali, czy nie ma jakich zasadzek ukrytych w dolinach górskich lub
gąszczach leśnych. Sam ściągnął wojsko na równinę i ustawił legiony
w czworoboki o większej szerokości niż głębokości, aby objęły jak naj-
większą część równiny, wszystkie zwierzęta juczne i wozy umieścił
w środku, a sam z gwardią przyboczną szedł w tylnej straży. Po obu zaś
stronach posuwały się oddziały jezdzców pancernych, oszczepnicy maure-
tańscy i łucznicy ze Wschodu. Prowadził też ze sobą wielką liczbę jezdzców
germańskich jako sprzymierzeńców; tych wysuwał głównie naprzód, aby
wytrzymywali pierwsze natarcie nieprzyjaciół, bo są pełni zapału i od-
ważni na początku bitwy, jeśli jednak niebezpieczeństwo okaże się poważ-
niejsze, niewiele są warci, jak zwykle barbarzyńcy.
Tak zatem ciągnęło wojsko przez całą równinę w pięknym porządku
i szyku, aż przybyło do pierwszego miasta Italii, które ludność tamtejsza
nazywa Emoną1. Leży ono na ostatnim krańcu owej równiny, zbudowane
u podnóża Alp. Tutaj zjawili się u Maksymina idący w przedniej straży
wywiadowcy i donieśli mu, że miasto jest opuszczone przez ludność, bo
wszyscy mieszkańcy uciekli podpaliwszy drzwi świątyń i domów, za-
brawszy lub spaliwszy wszystko, co się znajdowało w mieście i na polach,
tak że nie zostawili żadnej żywności ani dla zwierząt jucznych, ani dla
ludzi.
Maksyminus ucieszył się z tej nagłej ucieczki Italów spodziewając się,
że cała ludność będzie tak robić, nie mając odwagi stawić czoła jego po-
chodowi; ale wojsko było mocno niezadowolone, że zaraz na początku
staje przed widmem głodu. Przenocowali więc częścią w mieście w do-
mach bez drzwi i ogołoconych ze wszystkiego, częścią zaś na otwartym
polu, a ze wschodem słońca ruszyli ku Alpom. Te niezwykle wysokie gó-
1
E m o n a, nad górną Sawą, u podnóża Alp Julijskich, dziś Lubiana. Była to
dawniej część Pannonii, ale za czasów Augusta okręg ten włączony został do
Italii.
142
ry umieściła natura jakby mur ochronny Italii, bo sięgają chmur swoimi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]