[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zdrowe. Zostaniesz wypisana przed południem.
- Moje maleństwo... - powiedziała zdławionym głosem. - Boże, co za ulga! Gdyby
coś mu się stało... - Zamilkła. To byłby koniec, dodała w myślach.
Tony lekko uścisnął jej rękę.
- Nie musisz się o nic martwić, moja droga.
Pokiwała głową, a po chwili uniosła się nieco na łóżku.
- Która godzina?
- PiÄ…ta.
- Byłeś tu całą noc? - zapytała, a gdy przytaknął, ciągnęła: - Ale jak to możliwe?
Ostatnio dzwoniłeś z Karoliny Północnej.
- No tak... Nie powinienem był wyjeżdżać. Kiedy tylko wysiadłem z samolotu, do-
tarło do mnie, że popełniłem błąd. Moje miejsce jest przy tobie.
- Przy mnie? - Nie mogła uwierzyć własnym uszom. - Co masz na myśli?
- Udzielając tego nieszczęsnego wywiadu, marzyłem tylko o tym, żeby cię przytu-
lić.
Rena nagle odwróciła wzrok i cofnęła dłoń. Teraz przypomniała sobie również
okoliczności upadku: wiadomości sportowe, szok, niedowierzanie...
Ale przecież Tony jest z nią, stoi tuż obok, na wyciągnięcie ręki. Dlaczego? O co
chodziło?
- Rena? - Tony dostrzegł jej zdezorientowanie. - Opowiesz mi...?
Patrzyła przez okno. Właśnie wschodziło słońce, zapowiadał się piękny dzień, ale
niepokój, jaki czuła, nie pozwalał jej cieszyć się tym widokiem.
- Kiedy wyjechałeś, nie potrafiłam znalezć sobie miejsca. Chyba nigdy tak do koń-
ca nie pozbierałam się po twoim zniknięciu dwanaście lat temu, a nagle znowu zostałam
sama. Musiałam się czymś zająć, więc zaczęłam malować pokój. - Powoli odwróciła się
w stronę Tony'ego i spojrzała mu w oczy. - Postanowiłam, że damy sobie radę - znacząco
pogładziła się po brzuchu - i będę na tyle silna, żeby już nigdy nie musieć na nikim pole-
gać.
Tony zacisnął zęby.
R
L
T
- Słuchałam radia... - kontynuowała Rena. - Stałam na drabinie, kiedy powiedzieli,
że zastanawiasz się nad powrotem do wyścigów i tym samym potwierdziło się to, czego
tak się bałam. Zwiat nagle zawirował, zrobiło mi się słabo i nie zdołałam niczego się
przytrzymać. Upadłam.
Tony patrzył na nią bez słowa, zszokowany, a potem cicho zaklął i dotknął jej po-
liczka.
- Reno, tak mi przykro. Przepraszam... za wszystko. Ale musisz mi uwierzyć.
Dziennikarz przekręcił moją wypowiedz, oni lubią ubarwiać rzeczywistość. To, co usły-
szałaś, to brednie. Myślałem, że zabiję faceta, który przeprowadzał ze mną wywiad.
Wiesz, że omal nie doszło do rękoczynów? Od razu potem pojechałem na lotnisko i
wsiadłem do samolotu. Miałem nikłą nadzieję, że te bzdury do ciebie nie dotrą, ale nigdy
nic nie wiadomo... A jak niby miałbym cię przekonać, że nie potrafię bez ciebie żyć, z
odległości tysięcy kilometrów?
- Ale umowa...
Wzruszył ramionami.
- Niech mi wytoczą proces. Stać mnie na to. Najwyżej przegram, ale gdybym stra-
cił ciebie... - Rzucił jej gorące, szczere spojrzenie. - Kocham cię, Reno. Kocham cię ca-
łym sercem i - podniósł kołdrę i czule pocałował jej brzuch - kocham twoje dziecko.
Resztę życia spędzę na udowadnianiu tej miłości. Tylko daj mi jeszcze jedną szansę, ko-
chanie.
Rena poczuła, że do oczu napływają jej łzy. Mur, którym się otoczyła, nagle runął.
Nie musiała dłużej się za nim skrywać.
- Tony, to prawda? - spytała, znając odpowiedz.
- Tak. Kocham cię i chcę z tobą spędzić resztę życia. Wcale nie dlatego, że tak ży-
czył sobie David, ale dlatego, że tego pragnę. Zawsze tego pragnąłem - zapewnił.
- Ja też cię kocham, Tony - wyszeptała Rena. - Od zawsze i mimo wszystko. Nigdy
nie przestałam cię kochać. Wydaje mi się, że... David o tym wiedział. Kochany David!
Był wspaniałym człowiekiem.
R
L
T
- Najlepszym - uzupełnił Tony. - Tak, chyba wiedział, czym to wszystko się skoń-
czy. - Uśmiechnął się. - Jego dziecko, czyli nasze dziecko, dostanie od swoich rodziców
tyle miłości, ile tylko można sobie wyobrazić.
Rena z czułością zwichrzyła włosy Tony'ego.
- Czeka nas wspaniałe życie.
- Tak, obiecuję. Ty i dziecko zawsze na pierwszym miejscu, najważniejsi.
- Wierzę ci, Tony. - Zaśmiała się, szczęśliwa. - Nie myślałam, że kiedyś to po-
wiem, ale naprawdę jestem przekonana, że nasz związek ma sens.
- I potrafisz mi wybaczyć?
- Chyba tak... - Wciągnęła powietrze. - Chyba już ci wybaczyłam.
- Nie zawiodę cię, kochanie, przysięgam.
- W takim razie jestem gotowa - stwierdziła Rena, a widząc jego zdziwioną minę,
dodała: - Nie pamiętasz? Miałam ci dać znać, kiedy będę gotowa do zakupów w sklepie
dziecięcym. Już! Chcę tam jechać jak najszybciej. Lista zakupów robi się coraz dłuższa.
Tony uśmiechnął się i mocno ją przytulił.
- Teraz wiem, że mówiłaś prawdę. Kochasz mnie.
- Kocham...
R
L
T [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl