[ Pobierz całość w formacie PDF ]
krwawiona i ju¿ wstaæ nie mo¿e. DoSæ!
Chalin podniós³ na niego ponure, oszala³e oczy, nagle siê uspokoi³ i prawie ze ³zami uskar-
¿aæ siê zacz¹³:
Nie ustrzeg³a dziewki, nêdznica! Co ja teraz pocznê? Bêdê bêkarta karmi³? Piêædzie-
si¹ciu rubli stary z³odziej Milutin nie chce zap³aciæ... Ju¿ ja mu na jesieni, gdy spichrze
bêdzie mia³ wypchane ¿ytem, czerwonego koguta puszczê w jego legowisku, zaSwiecê
panu wysokorodnemu, szlachetnemu, gor¹c¹ ³un¹ w oczy, jak mi Bóg mi³y! Nie zapomni
on mnie!
Nie dobrze gadasz, s¹siedzie! upomnia³ go jeden z wieSniaków. Nie daj, Bo¿e, do
policji dojd¹ takie s³owa! Zgnijesz w wiêzieniu, nie inaczej!
Chalin jeszcze siê ¿ali³ i odgra¿a³. Skorzysta³a z tego le¿¹ca na ziemi, pokrwawiona baba,
z jêkiem wsta³a i posz³a do chaty.
S¹siedzi, omawiaj¹c krzywdê dziewczyny i s³uchaj¹c skarg wieSniaka, uprowadzili ze sob¹
ch³opa.
Pobiegnê do domu, bo trzeba byd³o napoiæ rzek³ Sierio¿ka i popêdzi³ ku domowi.
Wo³odzia nie rusza³ siê z miejsca. Nads³uchiwa³ co siê dzia³o w izbie.
Obydwie kobiety szlocha³y i zawodzi³y ¿a³oSnie.
Umilk³y jednak i coS mówi³y do siebie cicho, szeptem, niby spisek knu³y.
28
Wkrótce z chaty wysz³a dziewczyna. Pod pach¹ nios³a grube zawini¹tko p³Ã³tna i ¿Ã³³t¹
chustkê w niebieskie kwiaty.
Ch³opak czu³ g³Ã³d, lecz nie opuszcza³ swej skrytki.
Widzia³, jak powraca³ do domu Pawe³. Szed³, s³aniaj¹c siê, gada³ do siebie, wymachiwa³
rêkami. Próbowa³ nawet zaSpiewaæ i zatañczyæ, lecz zachwia³ siê na nogach i ledwie nie run¹³
na ziemiê.
Wwali³ siê prawie nieprzytomny do domu, gdzie zbita, pokaleczona ¿ona szybko u³o¿y³a
go na pos³aniu i Sci¹gnê³a buty.
Wo³odzia s³ysza³, jak pijany ch³op chrapa³ i przez sen wykrzykiwa³ przekleñstwa. Wie-
Sniaczka wysz³a przed furtkê i wygl¹da³a kogoS niecierpliwie.
Pos³yszawszy kroki od strony ogrodu, zebra³a kilka kamieni, le¿¹cych na podwórku i u³o-
¿y³a pod Scian¹ domu, dalej od okienka.
Zbli¿y³y siê do niej dwie kobiety.
Jedna z nich NaSæka, o wystaj¹cym z pod fartucha brzuchu, sp³akana i wystraszona; dru-
ga ma³a, przygarbiona staruszka, znachorka wiejska. ¯Ã³³ta, poorana czarnemi, g³êbokiemi
zmarszczkami twarz mia³a skupiony wyraz. Czarne, okr¹g³e, jak u ptaka, oczy biega³y nie-
spokojnie.
Zwolnij, ciotko, dziewczynê od dziecka! szepnê³a wieSniaczka. Po ¿niwach, rubla
srebrnego przyniosê! Na Chrystusa przysiêgam!
Spieszcie siê, spieszcie siê! mrucza³a, zakasuj¹c rêkawy, znachorka.
Matka pomog³a NaSæce po³o¿yæ siê na kamieniach. Le¿a³a tak, ¿e brzuch wypi¹³ siê niby
rozdêty kad³ub konia, który pad³ przed trzema dniami i le¿a³ w lesie, gdzie o gnij¹ce och³apy
gryz³y siê psy.
Staruszka poszpera³a ko³o ubrania dziewczyny i mruknê³a:
Daj no, s¹siadko, deskê...
WieSniaczka przynios³a ciê¿k¹, szerok¹ deskê, na której prano bieliznê.
Znachorka, wykrzykn¹wszy niezrozumia³e s³owa zaklêæ podnios³a j¹ i z ca³ej si³y uderzy-
³a le¿¹c¹ w brzuch. Rozleg³ siê zduszony jêk i cichy p³acz, po nim nowe ciosy.
Trwa³o to d³ugo. Jêki, zgrzyt zaciSniêtych zêbów i g³uche odg³osy uderzeñ...
Dziewczyna przeraxliwie krzyknê³a i zamilk³a.
Ju¿... mruknê³a starucha. PrzynieS teraz wody i Swieczkê koScieln¹!
Be³kocz¹c zaklêcia, pryska³a na nieruchom¹ NaSækê wod¹ i chodzi³a doko³a ze Swieczk¹
w rêku, powtarzaj¹c bez przerwy:
Panie, zmi³uj siê! Panie, zmi³uj siê!
Matka pochyli³a siê nad le¿¹c¹ dziewczyn¹ i nagle odbieg³a, przecieraj¹c przera¿one oczy,
chwytaj¹c siê za w³osy i szepc¹c:
Ciotko Anno, NaSæka nie ¿yje... NaSæka nie ¿y je!
OpuSci³a siê na ziemiê i g³ow¹ t³uk³a o Scianê.
GdzieS niedaleko, zagra³a harmonijka.
Weso³e, wysokie nuty bieg³y w poSpiechu, goni¹c siê wzajemnie i figluj¹c.
M³ody beztroski g³os Spiewa³:
Wiosek trzy, osiedla dwa
Osiem dziewczyn, jeden ja!
Hu ha !
29
ROZDZIA£ III.
Ca³a wieS zebra³a siê przed domem Chalina.
Bia³a trumna, naprêdce zbita z desek heblowanych, sta³a na dwóch zydlach w prawym
k¹cie chaty. Na pó³ce z czarnemi, zakopconemi obrazami pali³a siê Swieca woskowa.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]