[ Pobierz całość w formacie PDF ]
widząc przebiegłość Sary. Była wprawdzie postrzelona, ale nie straciła głowy
On zawsze wygląda, jakby chciał kogoś zabić
szepnęła w odpowiedzi Sara. Skrzyżowała ramiona na piersiach i starała się groznie wyglądać.
Nathan nie powiedział do tej pory ani jednego słowa, ale jego spojrzenia wypalały dziury w jej skórze.
Wyglądał rzeczywiście tak, jakby miał chęć ją udusić.
Popatrz za fasadę, poradziła jej Nora, ale Sarze nie udała się ta sztuka. Nie udało jej się nawet wytrzymać jego
spojrzenia dłużej, niż trwało jedno uderzenie serca.
A więc dobrze powiedziała cicho, kiedy nie mogła już znieść tej sytuacji. Czy ktoś jeszcze jadł tę
zupÄ™? Czy to dlatego jesteÅ› w tak kiepskim nastroju?
Mięśnie policzków Nathana napięły się i Sara natychmiast zrozumiała, że lepiej by było, gdyby nie zadała tego
pytania. Nagle jej wzrok padł na parasolkę, którą Nathan trzymał w ręku.
Jego prawa powieka zaczęła drgać. Dobry Boże, przez niezręczność tej naiwnej kobiety znalazł się w
prawdziwej opresji. Wyciągnął rękę i wepchnął Sarę do kajuty, a potem zatrzasnął drzwi i oparł się o nie.
Sara podeszła do biurka. Starała się zachować beztroską postawę.
Nathanie, nie da się zaprzeczyć, że z jakiegoś powodu denerwujesz się na mnie zaczęła. Powiesz mi,
co doprowadza cię do takiej wściekłości, czy będziesz tak stał i wlepiał we mnie oczy? Dobry Boże,
63
nadwerężasz moją cierpliwość.
Ja nadwerężam twoją cierpliwość?
Nie odważyła się tego potwierdzić.
Poznajesz to? zapytał grzmiącym głosem, wyciągnąwszy w jej kierunku parasolkę.
Popatrzyła na nią i stwierdziła, że jest złamana.
Zniszczyłeś moją piękną parasolkę? zapytała oburzona.
Jego powieka znowu zaczęła drgać.
Nie ja to zrobiłem. Ta przeklęta parasolka złamała
się, kiedy przewrócił się pierwszy maszt. Czy to ty rozwiązałaś linę?
Przestań na mnie wrzeszczeć zażądała. Nie mogę w ogóle skupić myśli, kiedy się tak drzesz.
Odpowiedz mi.
Rozwiązałam kilka węzłów, ale musiałam to zrobić. Ta parasolka była bardzo droga dodała i wskazała na
jej fragmenty. Zaplątała się w linach i próbowałam tylko... Nathanie, a co się dzieje, jeżeli liny nie są
zwiÄ…zane?
Straciliśmy dwa żagle.
Co się stało? zapytała Sara, niczego nie rozumiejąc.
Dwa żagle podarły się na strzępy.
Nie wiem, dlaczego się tak denerwujesz. Masz przecież jeszcze sześć innych na tej łodzi. Z pewnością...
Statku! huknął. To jest statek, a nie łódz.
Pomyślała, że lepiej będzie go trochę udobruchać i powiedziała:
Chciałam właśnie powiedzieć: statek.
Czy masz jeszcze więcej tych rzeczy?
Te rzeczy to parasolki przeciwsłoneczne odparła Sara. Tak, mam jeszcze trzy. -
Daj mi je.
Co zamierzasz z nimi zrobić?
Wyrzucę je do morza. Jeżeli będziemy mieli szczęście, nadzieje się na nie kilka rekinów.
Nie możesz wyrzucić moich parasolek do morza. One pasują do moich sukien, Nathanie. Zostały zrobione
na specjalne zamówienie... Byłoby to marnotrawstwo. Nie możesz tego zrobić.
Do cholery, oczywiście, że mogę.
Nie wrzeszczał już i właściwie powinna była być z tego powodu zadowolona, ale nie była. Wciąż jeszcze
wydawał się jej zbyt brutalny.
Powinieneś mi najpierw wyjaśnić, dlaczego chcesz wyrzucić moje parasolki. Wtedy może ci je dam.
Wyjęła pozostałe parasolki i przycisnęła je mocno do piersi.
Te przeklęte parasolki przynoszą tylko nieszczęście
burknÄ…Å‚ Nathan.
Popatrzyła na niego z niedowierzaniem.
Jak parasolki mogą przynosić nieszczęście?
Nathan potrząsnął głową.
Pierwsza z nich unieszkodliwiła moją załogę, Saro
przypomniał jej spokojnie.
Tylko Iwan był unieszkodliwiony zaprotestowała.
I dlatego ugotowałaś tę przeklętą zupę, którą zatruła się połowa mojej załogi uzupełnił.
Sara była oburzona, że znowu poruszył tę sprawę.
Druga parasolka unieruchomiła mój statek kontynuował Nathan. Czy nie zauważyłaś, że nie płyniemy
dalej? Musieliśmy zarzucić kotwicę, by naprawić uszkodzenia. I właśnie z tego powodu wyrzucę do morza
wszystkie twoje cholerne parasolki.
Nathanie, to okropne, że spowodowałam te wszystkie nieszczęścia, ale dlaczego zachowujesz się tak, jak
gdybym uczyniła to rozmyślnie?
A nie zrobiłaś tego celowo?
Nawet gdyby przetrzepał jej tyłek, nie byłaby bardziej wściekła.
Nie! wrzasnęła. Ty naprawdę mnie obrażasz!
Nathan najchętniej od razu nauczyłby ją rozumu, ale zaczęła szlochać.
Przestań beczeć! zażądał.
Sara jednak nie tylko nie przestała płakać, ale przylgnęła jeszcze do jego piersi. Nathan pomyślał, że to on
przecież zmusił ją do płaczu, miała więc prawo do tego, by się na niego złościć.
64
Nie miał najmniejszego pojęcia, co powinien z nią zrobić. Parasolki leżały rozrzucone u jego nóg, a Sara
przytulała się do niego i wylewała łzy na jego koszulę. Objął ją ramieniem i mocno trzymał, usiłując
jednocześnie zrozumieć, dlaczego, na Boga, tak bardzo pragnie ją pocieszyć.
Ta kobieta omal nie zatopiła jego statku. Pocałował ją. Sara przytuliła głowę do jego szyi i przestała płakać.
Czy marynarze wiedzą, że to ja uszkodziłam statek?
Nie ty go uszkodziłaś mruknął.
Ale twoi ludzie pewnie myślą, że to ja...
Możemy naprawić szkody w ciągu paru dni powiedział.
Było to kłamstwo potrzebowali co najmniej tygodnia, ale chciał chociaż trochę zmniejszyć jej zmartwienie.
Pomyślał, że chyba nie jest przy zdrowych zmysłach. Jego żona od momentu wejścia na pokład wywoływała
tylko chaos... Całował ją w czubek głowy i gładził po plecach.
Sara oparła się o niego.
Nathanie...
Tak?
Czy mój personel wie, że to ja spowodowałam to nieszczęście?
Spojrzał na nią zrozpaczony jej personel ...
Tak, wie o tym.
Ty im to powiedziałeś?
ZamknÄ…Å‚ oczy.
Nie, nie zrobiłem tego, Saro. Widzieli parasolkę.
Chciałabym, żeby mnie respektowali.
Och, oni mają dla ciebie nawet duży respekt
powiedział ubawiony.
Sara wyczuła śmiech w jego głosie i nabrała trochę nadziei, która jednak natychmiast znikła, kiedy Nathan
dodał:
- Spodziewają się, że w następnej kolejności sprowadzisz na nich dżumę.
Pomyślała, że pewnie chce jej tylko dokuczyć.
Na pewno nie wierzą w takie bzdury odparła.
A jednak wierzą. Robią już nawet zakłady. Jedni uważaj że najpierw wywołasz ospę, a pózniej dżumę, inni
sÄ… przekonani...
Odepchnęła go od siebie.
Nie mówisz tego chyba poważnie, prawda?
Nathan pokiwał głową.
Są przekonani, że ciąży na tobie przekleństwo.
Jak możesz mówić takie okropne rzeczy?
Wzruszył ramionami.
Ci ludzie sÄ… zabobonni, Saro.
Czy myślą tak dlatego, że jestem kobietą? zapytała. Słyszałam, że marynarze wierz iż kobieta na
pokładzie przynosi nieszczęście, ale uważam to za kompletną bzdurę.
Nie, skądże odparł. Moi ludzie są przyzwyczajeni do kobiety na pokładzie. Przez długi czas była na
tym statku moja siostra Jade.
Więc dlaczego...?
Bardzo różnisz się od niej i oni to natychmiast zauważyli.
Sarze przyszła nagle do głowy pewna myśl.
Nathanie, pomogę twoim ludziom naprawić statek
wyrzuciła z siebie. Tak, to dobry pomysł. Dostrzegą wtedy, że ja...
Niech Bóg nas przed tym strzeże jęknął.
To powiedz mi, jak mogę odzyskać ich zaufanie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]