[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie wiem, czy to dobrze. Nienawidziłaś swojego dzieciństwa.
- Nienawidziłam tego, że rodzice wciąż się przeprowadzają - poprawiła go. - Nie
chodzi o miejsca czy domy, choć nigdy nie mieszkaliśmy w takiej pięknej okolicy. Nie
miałam możliwości poczuć się gdzieś jak w domu. Rodzice bez przerwy zmieniali
plany. Najpierw się do czegoś zapalali, a potem, kiedy się znudzili albo coś nie wyszło,
mieli już kolejny pomysł.
Westchnęła. Kochała rodziców, ale czasem miała ich serdecznie dosyć.
- Przede wszystkim byłam bardzo nieśmiała. Trudno mi było z kimś się
zaprzyjaznić. W dodatku nie wiedziałam, czy za rok nie znajdę się w nowym miejscu,
gdzie będę musiała uczyć się nowego języka i poznawać nowych ludzi. Po pewnym
czasie uznałam, że nie warto nawet szukać nowych znajomości, bo łatwiej mi będzie
radzić sobie w pojedynkę.
47
S
R
Nietypowe dzieciństwo sprawiło, że Alice wyróżniała się spośród studentów
niekonwencjonalnym zachowaniem. Will od razu ją zauważył. Wcale nie starała się
być inna. Ubierała się tak samo jak wszystkie dziewczyny i nie robiła nic specjalnego,
ale w sposobie jej zachowania było coś, co przyciągało wzrok.
Miała prawo narzekać na koczowniczy tryb życia, ale konieczność ciągłego
przystosowywania się do nowych warunków sprawiła, że Alice stała się niezwykle
samodzielna.
- Chyba dlatego tak rozumiem Lily - stwierdziła, w zamyśleniu popijając kawę. -
Ona także jest samotna.
- Wiem - odparł z zatroskaniem. - Ale mam nadzieję, że teraz poczuje się
pewniej. Będziemy tu mieszkać dwa albo trzy lata.
- A potem?
- Nie wiem - odparł z lekką irytacją w głosie. Nie chciał jak jej rodzice wozić
dziecka dla kaprysu dookoła świata. - To zależy od mojej pracy. Nie potrafię tak jak ty
zaplanować życia ze wszystkimi szczegółami.
- Już tak nie robię - powiedziała, myśląc o Tonym i planach, jakie mieli na
przyszłość. - Wszystkiego nie da się zaplanować.
Will uniósł sceptycznie brwi.
- Zawsze dobrze wiedziałaś, czego chcesz.
- Nadal wiem - odparła z nutką goryczy. - Tylko że nie jestem już pewna, czy to
osiÄ…gnÄ™.
48
S
R
ROZDZIAA SZÓSTY
- Myślę, że z wiekiem wszyscy dochodzimy do takich wniosków - odparł Will. -
Nie można mieć wszystkiego, czego się pragnie.
Alice podniosła wzrok. Kiedy ich spojrzenia się spotkały, była pewna, że Will
myśli o tym, jak na weselu Rogera wyznał jej, czego pragnie, a ona powiedziała  nie".
- To prawda - przyznała, siląc się na lekki ton - ale może za to mamy to, co jest
nam potrzebne.
- Myślisz, że masz to, co ci jest potrzebne?
Alice spojrzała w ciemność, z której dochodziły pomruki oceanu.
- Mam pracę - powiedziała, ignorując wewnętrzny głos, który podpowiadał jej,
że to nie całkiem prawda. - Mieszkanie i środki do życia. Jestem bezpieczna. Tak, mam
wszystko, co mi jest potrzebne.
- Wszystko? - powtórzył, unosząc brwi.
- Czego jeszcze mogłabym potrzebować?
- Powiedzmy, że miłości - odparł sucho. - Kogoś, kto by cię kochał i kogo ty byś
kochała. Kogoś, kto cię obejmie i pocieszy, kiedy będziesz smutna, i rozjaśni twój
świat, kiedy poczujesz się zmęczona.
Kogoś takiego jak on, pomyślała.
- Chyba stałeś się poetą, Will - odparła żartobliwym tonem. - Czy w  Nature and
Science Now" prowadzą rubrykę złamanych serc?
- Czytam także książki - odparł poważnie. - A więc?
- Czy potrzebuję miłości? - Odstawiła kubek na stolik. - Nie. Kiedyś myślałam,
że tak, ale potem zauważyłam, że bez tego świetnie daję sobie radę.
- To smutne - powiedział cicho.
- Na miłości nie można polegać - zauważyła, otulając się ramionami, jakby
zrobiło jej się zimno. - Nikt nie ma nad nią kontroli. Myślisz, że będzie cudownie, a
potem jesteś rozczarowany i zraniony. - Zacisnęła usta, wspominając przeszłość. -
Trzeba polegać tylko na sobie, jeśli chce się być bezpiecznym.
Spojrzała na Willa.
- Pytałeś, czego mi potrzeba. Poczucia bezpieczeństwa. Dlatego nie szukam już
miłości.
- Ktoś cię zranił.
Roześmiała się z goryczą.
49
S
R [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl