[ Pobierz całość w formacie PDF ]

słowa i czyny innych raniły mnie i dyktowały, co mam o sobie myśleć.
Kosztowało mnie to więcej, niż kiedykolwiek przypuszczałam.
Chciałam, żeby ten, który siedział teraz obok mnie, był prawdziwym
Nashem, nie tamtym z przeszłości, który nawiedzał moje wspomnienia
obojętnością i obraźliwymi słowami.
Sięgnął do kieszeni i wyciągnął papierosy. Wyjął jednego i
włożył do ust. Nabrałam powietrza i sięgnęłam, żeby go wyjąć. Nash
spojrzał na mnie twardo.
– Nie! Myślałam, że rzuciłeś?
– Rzuciłem, aż do ubiegłego tygodnia.
Nie musiał mówić nic więcej. Wiedziałam, co takiego wydarzyło
się w zeszłym tygodniu, że znowu zaczął palić. Była to moja wina, ale
mogłam jej teraz zadośćuczynić, jeśli mi na to pozwoli.
Pchnęłam drzwiczki i odwróciłam się do niego.
– Wejdź ze mną, Nash.
Odrzucił głowę na podgłówek i pokręcił głową.
– Ostatnim razem nie było mi za fajnie, Santa.
To fakt, ale byłam już zmęczona trzymaniem się Nasha z
przeszłości, skoro prawdziwy, teraźniejszy siedział tuż obok,
przystojny i pełen dobrej woli. Zostawił wszystko i przyjechał po mnie
bez żadnych pytań. Rzuciłam jego niezapalonego papierosa na ziemię i
uniosłam brwi. Czas postarać się o nowe wspomnienia, które zastąpią
te stare.
– Nigdy nie miałam takiej ochoty na seks z żadnym facetem. Nie
potrafiłam się powstrzymać, nie chciałam się powstrzymać. Pragnę cię,
chcę cię dotykać, czuć, to zdumiewające. Z żadnym facetem nie
miałam nigdy orgazmu, Nash. Nie, żeby było ich wielu, ale pod tym
względem jesteś jedyny. Nie mogę obiecać, że znowu mi nie odbije.
Jest duża szansa, że znowu zacznę płakać, bo nie panuję nad tymi
wszystkimi uczuciami, które we mnie wzbudzasz, złymi i dobrymi, ale
chcę, żebyś wszedł teraz ze mną na górę. Nie chcę, żeby cokolwiek
jeszcze stało między nami.
Wyglądał tak, jakby chciał odmówić. Nie wiem, jak bym to
zniosła, takie wyraźne, niezaprzeczalne odrzucenie, ale na szczęście nie
dowiedziałam się, bo Nash otworzył drzwiczki, wysiadł z samochodu i
spojrzał na mnie ponad dachem. Nie miał zamiaru mnie zawieść, co
wprawiło moje serce w niespokojne drżenie. Poczułam ciepło w
brzuchu.
– Dajmy sobie dziesięć minut. Dziesięć minut, a jeśli nie spodoba
się nam obojgu, rozejdziemy się i nikt nie będzie się czuł zraniony ani
– jedna z jego czarnych brwi podskoczyła do góry, a usta wykrzywił
drwiący uśmiech – porzucony w zawieszeniu.
– Dziesięć minut? – Byłam pewna, że to nie wystarczy, by
nacieszyć się tą ciemną, gładką skórą.
– Dziesięć minut.
W ciągu dziesięciu minut chyba mi nie odbije, tyle mogę
wytrzymać. Do diabła, kiedy pierwszy raz mnie pocałował, trwało to
dłużej niż dziesięć minut. Mogłam to zrobić, chciałam to zrobić, ale i
tak drżały mi ręce, a na myśl o tym, że będziemy musieli się rozebrać,
ścisnęło mnie w żołądku i stare obawy zaczęły wypływać na
powierzchnię. Doskonale wiedziałam, że nie należy budzić demonów, [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl