[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Rozważcie to, panowie. Podczas gdy będziecie eskortowali ciało tego więznia na Heath,
zamierzam przeprowadzić drobiazgowe śledztwo.
- Tak? A w jakiej sprawie? - Twarz Alexa wyrażała pełne zdumienie.
- W sprawie... powiedzmy: szczęścia. I przypuszczam, że kiedy wrócicie, będą na was czekały
wielkie niespodzianki.
- Tak jest, panie sierżancie! - zgodził się gorąco Alex. - Następnym razem, gdy nas pan zobaczy,
niespodzianek nie zabraknie.
Alex najwyrazniej chciał powiedzieć coś jeszcze, ale Sten nieznacznym kopnięciem zmusił
przyjaciela do milczenia, zasalutował, po czym obydwaj wykonali w tył zwrot i opuścili pokój.
Zaraz po wyjściu z atmosfery automatyczny statek wyłączył napęd Yukawy i uruchomił
gwiezdny napęd AM2.
Alex wraz ze Stenem zdążyli się już włamać do sterówki.
- Ci Tahnijczycy nie są tacy cwani, jak im się wydaje - stwierdził Kilgour. - Przeprogramowanie
tego autopilota jest wręcz dziecinnie proste. - Alex bez problemu zmienił kurs na plotterze. - Może
byśmy tak odmrozili naszego Dynsmanka? - zaproponował.
- Po co robić sobie problem? - odparł Sten. - Martwy bandyta to niekłopotliwy bandyta.
- Racja. Będzie dość czasu, żeby go wskrzesić po spotkaniu.
A mieli się spotkać z superszybkim imperialnym niszczycielem. Pojazd czekał w ukryciu na
obrzeżach tahnijskiego sektora, monitorując ustaloną częstotliwość. Kiedy Sten i Alex zostaną
odebrani, automatyczny statek ponownie obierze swój pierwotny kurs na Heath. Tylko że nigdy nie
dotrze do miejsca przeznaczenia, gdyż po drodze trafi na mnóstwo kosmicznego śmiecia.
- Mamy naszego szalonego miłośnika eksplozji, jesteśmy zdrowi, czego więcej by chcieć?
- Porządnego drinka - odpowiedział bez namysłu Sten, kierując się do kwater gwardzistów, żeby
sprawdzić, czy ktoś był na tyle ludzki, aby zabrać jakiś literek alku.
Rozdział dwudziesty siódmy
Na biurku Ledoha zaczął błyskać niebieski panel. Admirał szybko skończył niezobowiązującą
rozmowę z Imperialnym Komisariatem. Uderzył guzik blokujący wejście do jego biura i włączył
świetlny napis KONFERENCJA. Ruszył ku drzwiom, które prowadziły do komnat imperatora.
Kiedy Ledoh wszedł, władca siedział odwrócony, wpatrując się w plac paradowy. Na stole stały
dwie pełne butelki; jedna wypełniona czymś, co imperator nazywał scotchem, a druga - Ledoh
wzdrygnÄ…Å‚ siÄ™ na ten widok - czystym, medycznym alkiem.
- Ma pan ochotÄ™ na drinka, admirale? - warknÄ…Å‚ imperator, nie przerywajÄ…c obserwacji.
- Eee... nieszczególnie.
- Ja też nie. Jaka najgorsza rzecz przydarzyła się panu podczas tej zmiany?
Ledoh przebiegł myślą wszystkie nieprzyjemne wydarzenia z ostatnich paru godzin.
- Główny sekretarz Ambasady Tahnijskiej wyraził swoje niezadowolenie z przebiegu rozmów.
- A może on myśli, że ja jestem usatysfakcjonowany?!
- Co więcej, sir. Jego niezadowolenie zostało zakomunikowane lordom Tahnu. Mam tu ich
odpowiedz.
- Dobra, dawaj. Zepsuj mi dzień.
- Komunikat leży na moim biurku. Jeśli Wasza Wysokość chciałby poznać dokładną treść... -
Ledoh urwał, widząc, że imperator przecząco kręci głową. - Ogólnie rzecz ujmując, chcą się z
panem widzieć w związku z sytuacją na Zwiatach Pogranicza.
- To wszystko?
- Niezupełnie. Z powodu śmierci Alaina odmawiają przylotu na Prime. Proszą o spotkanie na
neutralnym gruncie, w głębokiej przestrzeni. Dalsze warunki, w tym kwestie dotyczące
odpowiednich środków bezpieczeństwa, pozostają do negocjacji. %7łądają, aby rozmowy odbyły się
w ciÄ…gu jednego roku Prime.
- Cholera! CisnÄ… mnie jak diabli.
- Tak jest, sir.
- A co z zamieszkami na Zwiatach Pogranicza?
- Cztery stolice spustoszone. Brak wiadomości z miast prowincjonalnych. Jednostki wsparcia
gwardii zajmują pozycje. Straty? Oceniamy, że dochodzą do dwunastu tysięcy żołnierzy. Po obu
stronach.
- Wie pan - zaczął spokojnie imperator. - Kiedyś sądziłem, że poradzę sobie z każdym
napotkanym problemem wspierając się jedynie rozsądkiem, gwardią oraz niewielką ilością alku.
Wychodzi na to, że się myliłem, admirale. Obecna sytuacja jest najlepszym tego dowodem.
Podsumujmy. Zobaczymy, czy się pan ze mną zgodzi. Fakt A: Tahnijczycy wykorzystują śmierć
Alaina, żeby wywierać na mnie nacisk. Chcą, aby imperium zapomniało o Zwiatach Pogranicza.
Zgadza siÄ™?
- Bardzo możliwe - powiedział Ledoh.
- Ja jednak za cholerę nie mogę wycofać żołnierzy, a przede wszystkim tych osadników, którzy
wprowadzili się tam w przekonaniu, że imperium będzie ich chroniło przez wieki.
Fakt B: Ludzie odpowiedzialni za likwidację Alaina nie wiedzą, że unifikacja oznaczałaby ich
natychmiastowe unicestwienie, a przynajmniej zniszczenie wszystkiego, o co walczÄ…. Zgadza siÄ™,
admirale?
- Nie widzę w tym rozumowaniu żadnych błędów.
- Pozostaje mi więc tylko jedno wyjście: muszę się dowiedzieć, kto zamordował Godfreya
Alaina, i lepiej, żeby to nie był nikt z imperium, a potem spotkać się z tymi Tahnijczykami. Na ich [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl