[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Ach, mówi pan o małej Karolince?& O, tak! To była ulubienica wszystkich. Amyas
chętnie się z nią bawił, kiedy był w dobrym humorze. Ale jeżeli pan sądzi. że miłość do małej
mogłaby go odwieść od poślubienia Elzy, to się pan grubo myli. Nie kochał jej aż tak bardzo.
 A czy Karolina Crale bardzo kochała córeczkę?
Po twarzy Filipa przebiegi skurcz.
 Skłamałbym, gdybym powiedział, że była złą matką  odparł.  Nie, stanowczo nie
mogę tego powiedzieć. I to jedyne&
 Tak? SÅ‚ucham pana, panie Blake?
Filip Blake dokończył powoli i jakby z bólem:
 To jedyne, co mnie naprawdę martwi w tej całej sprawie: myśl o tym dziecku. Jaki
tragiczny cień padł na jej dzieciństwo! Wysłano ją za granicę do zamężnej kuzynki Amyasa.
Mam nadzieję, szczerze mam nadzieję, że ci krewni zdołali ukryć prawdę przed małą.
Poirot potrząsnął głową.
 Prawda, drogi panie Blake  powiedział  ma tę właściwość, że wypływa na wierzch.
Nawet po wielu latach.
 Nie jestem tego pewien  mruknÄ…Å‚ makler.
Poirot mówił dalej:
 I właśnie w imię prawdy chcę pana o coś prosić.
 O co?
 Chciałbym pana prosić, żeby pan zechciał opisać dokładnie wszystko, co zaszło w
owych dniach w Alderbury. To znaczy chciałbym, żeby opisał mi pan to zabójstwo i
towarzyszące mu okoliczności.
 Ależ, drogi panie! Po tylu latach? To będzie okropnie nieścisłe.
 Niekoniecznie.
 Ależ z pewnością!
 Nie, bo przede wszystkim z upływem lat pamięć zachowuje sprawy zasadnicze,
odrzucając nieistotne szczegóły.
 Chodzi panu tylko o ogólny szkic?
 Bynajmniej. Chodzi mi o dokładny opis każdego wydarzenia i każdej rozmowy, jakie
pan pamięta.
 A jeżeli pamiętam je błędnie?
 Może pan w każdym razie przytoczyć to, co i jak pan sobie przypomina. Oczywiście
będą pewne luki, ale na to nie ma rady.
Blake spojrzał na gościa z zaciekawieniem.
 Ale po co to wszystko? Akta śledztwa odtworzą panu wszystko znacznie dokładniej.
 Nie, panie Blake. Rozpatrujemy teraz sprawÄ™ pod kÄ…tem psychologii. Nie chodzi mi o
nagie fakty. Chodzi mi o wybór faktów dokonany przez pana. O tym wyborze zadecyduje
czas i pańska pamięć. Mogą się tam znalezć jakieś drobne wydarzenia, jakieś słowa, których
na próżno bym szukał w aktach śledztwa. Jakieś fakty i słowa, o których pan nigdy przedtem
nie wspominał, uważając je, być może, za nieważne albo dlatego, że wolał pan o nich nie
mówić.
 Czy to moje sprawozdanie będzie opublikowane?  spytał ostro Blake.
 Nie, z całą pewnością. Jest wyłącznie do mojej wiadomości. Dopomoże mi wysnuć ze
sprawy własne wnioski.
 I bez mojej zgody nie opublikuje pan nawet fragmentów?
 Przyrzekam to panu.
 Hm&  rzekł Blake  widzi pan, panie Poirot, jestem człowiekiem bardzo zajętym.
 Rozumiem, że narażam pana na fatygę i stratę czasu. Będę szczęśliwy, jeśli ustalimy za
to honorarium& oczywiście w granicach rozsądku.
Nastąpiła chwila milczenia. Potem Filip Blake rzekł nagle:
 Nie, jeżeli to zrobię, zrobię to za darmo.
 A czy zrobi pan?
Filip Blake rzekł tonem ostrzeżenia:
 Proszę pamiętać, że absolutnie nie odpowiadam za dokładność mojej pamięci.
 To siÄ™ rozumie samo przez siÄ™.
 W takim razie  rzekł Blake  przyznam się, że zrobię to chętnie. Czuję, że jestem to
w jakimÅ› stopniu winien Amyasowi Crale owi.
ROZDZIAA SIÓDMY
DRUGA ZWINKA W DOMU SIEDZIAAA&
Herkules Poirot nigdy nie zaniedbywał szczegółów, więc obmyślił starannie sposób, w jaki
ma zwrócić się do Mereditha Blake a. Był pewien, że Meredith Blake jest typem zupełnie
odmiennym od brata. Zaskoczenie nie da tu dobrych rezultatów. Należy raczej działać powoli.
Poirot zdawał sobie sprawę, że istnieje tylko jeden sposób dostania się do twierdzy
Mereditha Blake a: trzeba się zaopatrzyć w odpowiednie polecenia. A polecenia te muszą
mieć charakter towarzyski, nie zawodowy. Szczęśliwym trafem Herkules Poirot podczas swej
długoletniej kariery zdobył sobie przyjaciół we wszystkich częściach Anglii, a hrabstwo
Devonshire nie było wyjątkiem. Zasiadł do biurka, aby sprawdzić, jakie możliwości ma w
Devonshire. W rezultacie stwierdził, że zna dwie osoby, będące znajomymi czy też
przyjaciółmi pana Mereditha Blake a. Przybył tedy do niego uzbrojony w dwa listy; jeden od
lady Mary Lytton Gore, arystokratycznej wdowy o skromnych funduszach, osoby żyjącej w
kompletnym odosobnieniu; drugi od emerytowanego admirała, którego rodzina mieszkała w
Devonshire od czterech pokoleń.
Meredith Blake przyjął pana Poirota z pewnym zdziwieniem. Nieraz odczuwał ostatnio, że
świat zmienił się mocno od czasów jego młodości. Tam do licha! Dawniej prywatni
detektywi to byli naprawdę prywatni detektywi, których się wynajmowało do pilnowania
podarunków podczas uroczystości ślubnych, osobnicy, do których się z pewnym
zażenowaniem zwracano, jeżeli się miało do czynienia z jakąś nieczystą sprawą i trzeba było
zbadać ją dokładniej. Ale miał oto przed sobą list lady Mary Lytton Gore:
Herkules Poirot jest moim dawnym i cenionym przyjacielem. Bardzo proszę, żeby postarał
się mu pan pomóc.
A przecież lady Mary Lytton Gore nie była, stanowczo nie była tego rodzaju kobietą, jaką
można by kojarzyć z pojęciem prywatnego detektywa. Admirał Cronshaw zaś pisał:
Bardzo zacny człowiek, niezwykle porządny. Będę panu wdzięczny, jeżeli mu pan pomoże.
W dodatku nie znudzi siÄ™ pan z nim na pewno  opowie panu moc ogromnie ciekawych
historii.
I oto miał teraz tego człowieka przed sobą. Doprawdy, typ zupełnie niemożliwy! Fatalnie
ubrany. Buty zapinane na guziki! I te nieprawdopodobne wąsy! Absolutnie nie w guście jego,
Mereditha Blake a. Nie wyglądał na to, żeby polował, czy w ogóle uprawiał jakieś sporty.
SÅ‚owem  cudzoziemiec.
Herkules Poirot czytał te wszystkie jego myśli z lekkim rozbawieniem.
Trzeba podkreślić, że w miarę jak pociąg zbliżał się do Devonshire, ciekawość Poirota
wzrastała. Rozmyślał, że ujrzy wkrótce na własne oczy miejsce, gdzie rozegrała się owa
dawno zapomniana tragedia.
Tu właśnie, w Handcross Manor, mieszkali dwaj młodzi bracia. Odwiedzali Alderbury,
żartowali, grali w tenisa i przyjaznili się z młodym Crale em i dziewczyną imieniem
Karolina. Stąd owego fatalnego ranka Meredith wyruszył do Alderbury. Szesnaście lat minęło
od tego czasu. Herkules Poirot przyglądał się ciekawie stojącemu przed nim mężczyznie,
który przywitał go uprzejmie, lecz z wyraznym zażenowaniem.
Tak go sobie właśnie wyobrażał. Meredith Blake i wyglądu przypominał każdego
angielskiego ziemianina i ograniczonych funduszach, spędzającego wiele czasu na powietrzu.
Wytarta stara tweedowa marynarka; ogorzała, miła twarz mężczyzny w średnim wieku;
spłowiałe niebieskie oczy, usta zdradzające słabość charakteru, półukryte pod wąsami.
Herkules Poirot stwierdził, że Meredith Blake stanowi przeciwieństwo swego brata. Mówił
niepewnie, z wahaniem i myślał najwidoczniej dość powoli. Zdawało się, iż tempo jego życia
osłabło z biegiem lat, gdy tymczasem tempo życia jego brata znacznie wzrosło.
Jak się Poirot domyślił, Meredith był człowiekiem, z którym nie należało działać
pospiesznie. Rozleniwiający tryb życia angielskiego ziemiaństwa wszedł mu w krew.
Wyglądał znacznie starzej od brata, chociaż z tego, co mówił pan Jonathan, wynikało, że
różnica ich wieku wynosiła zaledwie dwa lata.
Herkules Poirot pochlebiał sobie, że umie postępować i tego rodzaju ludzmi ze  starej
szkoły . Nie próbował wcale uchodzić za Anglika. Nie, powinien wystąpić tu jako
cudzoziemiec szczerze i otwarcie i uzyskać wspaniałomyślne przebaczenie tego faktu:
 Oczywiście, ci cudzoziemcy nie umieją się zachować. Na przykład podają rękę na powitanie
co dzień rano. Ale mimo wszystko to porządny chłop&  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl