[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Właściwie nie mówiła - odrzekł z wolna Craddock, przypominając sobie moment, w którym
ostatni raz widział pannę Marple.
Usta miała zaciśnięte, surowe błyski w łagodnych zazwyczaj błękitnych oczach... Był to
stanowczy wyraz nieodwołalnego postanowienia, żeby... Co robić? Dokąd
- Kiedy widziałam ją po raz ostatni - rzekł - rozmawiała przy furtce z sierżantem Fletcherem.
Pózniej wyszła z ogrodu. Nie podejrzewałem, by mogła pójść gdzie indziej, a nie do domu.
Powinienem odesłać ją samochodem, ale miałem mnóstwo spraw na głowie, a ona wymknęła
się cicho. Może Fletcher coś wie. Gdzie jest Fletcher?
Zatelefonował do Boulders i usłyszał, że sierżant wyszedł, ale nie powiedział, gdzie go należy
szukać. Craddock pomyślał, że jego podwładny mógł wrócić po coś do Milchesteru. Wobec
tego połączył się z komendą policji, ale i tam nie uzyskał żadnych wiadomości o sierżancie.
Wtedy przypomniał sobie rozmowę telefoniczną z Bułeczką i zwrócił się do niej:
- Gdzie jest ten papier? Mówiła mi pani, że panna Marple napisała coś przed wyjściem z
domu.
Pani Harmon podała mu arkusik, a gdy rozłożył go na stole, pochyliła się nad ramieniem
inspektora, aby razem z nim czytać na głos.
Pismo starszej pani było chwiejne, niełatwe do odcyfrowania.
"Lampa".
Nieco niżej: "Fiołki".
Odstęp i pytanie: "Gdzie fiolka aspiryny?"
Kolejny punkt dziwnego rejestru był szczególnie trudny do odczytania.
- "Rozkoszna Zmierć" - powiedziała wreszcie Bułeczka. - Tak. To ciasto, które piecze Mitzi. -
A dalej? "Ciężki dopust znoszony pogodnie i z odwagą..." Co to znaczy, u licha?
- "Kuracja jodowa" - przeczytał Craddock.
- I "Perły"... Aha! Perły.
- Dalej... "Lotty"... Nie, "Letty". Jej "e" wyglÄ…da czasami jak "o".
- I "Berno"... A to co? "Emerytura".
Inspektor i pani Harmon wymienili zdziwione spojrzenia. Następnie on powtórzył szybko
wszystkie punkty.
- Lampa. Fiołki. Gdzie fiolka z aspiryną? Rozkoszna Zmierć. Ciężki dopust znoszony
pogodnie i z odwagą. Kuracja jodowa. Perły, Letty, Berno. Zapomoga starcza.
- Co to wszystko znaczy? - zapytała Bułeczka. - Chyba nic. Ja nie widzę żadnego sensu!
- Mnie zaczyna coś świtać... powiedział tonem zastanowienia inspektor. - Ale sensu nie widzę
jasno. To ciekawe... "Perły". Czemu ona to napisała?
- O perłach? - podchwyciła pani Harmon. - To ma jakieś znaczenie?
- Czy panna Blacklock zawsze nosi trzy sznurki pereł przypominające obróżkę?
- Tak. Zawsze. Zmiejemy się z niej czasami. Bo tak bardzo widać, że są fałszywe. Podobno
ona uważa je za eleganckie.
- Może być inny powód.
- Nie powie pan chyba, że są prawdziwe? To wykluczone, prawda?
- Często zdarza się pani oglądać prawdziwe perły takich rozmiarów? - zapytał Craddock.
- Te są tak szkliste! Inspektor wzruszył ramionami.
- Mniejsza o to. Obecnie chodzi o pannę Marple. Trzeba ją koniecznie odszukać.
Tak. Trzeba ją odszukać, póki nie jest za pózno. A może już jest za pózno? Skreślone
ołówkiem słowa dowodzą, że była na tropie. Ale to niebezpieczna historia, piekielnie
niebezpieczna. I gdzie, u wszystkich diabłów, podziewa się Fletcher?
Craddock wyszedł z probostwa i wielkimi krokami pomaszerował w stronę swojego
samochodu. Szukać! Jedno, co może teraz zrobić, to szukać. Nagle dobiegł go głos spoza
ociekającego deszczem laurowego żywopłotu.
- Panie inspektorze! - odezwał się żarliwym szeptem sierżant Fletcher. - Panie inspektorze...
ROZDZIAA DWUDZIESTY PIERWSZY
TRZY KOBIETY
W Little Paddocks skończono kolację, podczas której wszyscy milczeli i byli zażenowani.
Jedynie Patryk, który rzecz jasna zdawał sobie sprawę, że jest w niełasce, usiłował
podtrzymywać rozmowę, ale jego starania nie odnosiły zamierzonego skutku. Filipa Haymes
była roztargniona i milcząca, a panna Blacklock przestała udawać, że jest pogodna i pełna
spokoju. Przebrała się na wieczór i zeszła w naszyjniku z kamei, lecz po raz pierwszy w jej
podkrążonych oczach widać było strach i ręce jej drżały.
Jedynie Julia potrafiła zachować przez cały wieczór właściwą j ej cyniczną wyniosłość.
- Bardzo mi przykro, proszę pani - zwróciła się do panny Blacklock - że nie mogę spakować
się zaraz i wynieść. Policja na pewno nie pozwoliłaby na to. Spodziewam się jednak, że
niedługo będę kalać pani dom... Czy jak to się tam mówi w takich przypadkach? Lada chwila
winien tu być inspektor Craddock z nakazem aresztowania i kajdankami. Otwarcie mówiąc,
nie rozumiem, czemu tego dotÄ…d nie zrobiono.
- On szuka teraz tej starszej pani... tej panny Marple - powiedziała Letycja Blacklock.
- Myślisz, ciociu Letty, że i ona padła ofiarą mordercy? - zapytał Patryk z czysto
teoretycznym zainteresowaniem.
- Czemu, u licha? Co ona mogła odkryć?
- Nie wiem - odrzekła głucho panna Blacklock. - Może powiedziała jej coś panna
Murgatroyd?
- Jeżeli ją też zamordowano - podjął Patryk - prosta logika wskazuje, że zrobić to mogła tylko
jedna osoba.
- Kto?
- Oczywiście, Hinchliffe! Gdzie ostatni raz widziano pannę Marple żywą? W Boulders!
Według mojej hipotezy wcale nie wyszła stamtąd. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl