[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ty będziesz musiał zaopiekować się Joelem. Nie mogę wytrzymać myśli, że nie będziesz
wszystkiego wiedział. Ja... Musisz to wiedzieć.
- Nic ci się nie stanie - powiedział czule Rafe, biorąc ją w ramiona i kołysząc deli-
katnie. - Zawsze będziesz z Joelem, aż do końca świata.
Nicole rozpłakała się.
- Chciałabym, żeby tak było, ale wiesz, że nie zawsze wszystko układa się po na-
szej myśli. Muszę cię nauczyć wielu rzeczy.
R
L
T
- Nauczysz mnie, ale jutro. Teraz musisz iść do łóżka.
Rafe odprowadził Nicole do jej sypialni. Usiadła na łóżku, próbując pohamować
łzy. Ojciec nigdy jej nie pocieszał.
- Muszę umyć zęby - powiedziała, ocierając łzy.
- Mogę z tobą zostać - zaofiarował się, siadając obok.
- Nie, dziękuję, dam sobie radę. Przepraszam za ten wybuch - wyszeptała ze wsty-
dem.
- Nie ma za co przepraszać. Wiem, że to dla ciebie trudne. Mieszkasz sobie w ma-
łym domku ze swoim małym synkiem, a tu nagle pojawia się jakiś wstrętny wielki facet i
chce nie wiadomo czego. Już nie mówiąc o tym, że porywa was do swojego wielkiego
domu.
Nicole roześmiała się.
- Dzięki.
- Gdybyś mnie potrzebowała, daj znać.
Pocałował ją w czoło czule i wyszedł z pokoju, cichutko zamykając za sobą drzwi.
Rafe nie mógł zasnąć. Odpowiedzialność za Nicole i Joela przerażała go. Zaczął
nawet otwierać na noc drzwi swojej sypialni na wypadek, gdyby Joel miał koszmar i
obudził się w środku nocy. Wciąż musiał sobie po cichu powtarzać, że ma syna. Nie
mieściło mu się to w głowie. Był ojcem małego fantastycznego chłopca.
Westchnął i podniósł się. Nalał sobie trochę whisky. Wypił jednym haustem, czu-
jąc rozgrzewające ciepło. Nicole działała na niego w prawie ten sam sposób, pomyślał.
Miał ochotę zaprosić ją do swojego łóżka, powoli rozbierać i całować każdy odsłonięty
fragment jej ciała.
- Nie! Nie! - powiedział na głos do siebie Rafe.
Wyprostował się. Odłożył szybko szklankę i popędził korytarzem wprost do poko-
ju Nicole. Przeskakiwał po kilka stopni schodów naraz, chcąc szybciej do niej dotrzeć.
Siedziała na łóżku, krzycząc i łapiąc powietrze.
Dzwięk jej rozpaczliwego głosu sprawił, że ledwie mógł się ruszać. Wziął ją w ra-
miona i mocno przytulił.
- Jestem tutaj. Uspokój się. Jesteś bezpieczna, Nicole.
- Nie mogę oddychać - skarżyła się, wczepiając się w niego palcami.
- Wszystko już w porządku. Jesteś ze mną bezpieczna.
- Rafe?
- Tak, to ja. To był tylko zły sen.
- Byłam w szpitalu i nie mogłam złapać oddechu. Słyszałam płacz Joela. Przepra-
szam ciÄ™.
- Nic się nie stało.
Kilka minut tulił ją do siebie. Nicole położyła głowę na jego piersi.
- Powinnam poprosić cię, żebyś wyszedł...
- Ale tego nie zrobisz... Nie dzisiaj.
Nicole otworzyła oczy. Wciąż czuła na sobie ramię Rafe'a. Przez chwilę nie mogła
sobie przypomnieć wydarzeń sprzed kilku godzin. Jego ciepły oddech ogrzewał jej szyję,
a jego ramię uciskało piersi. Nie mogła się powstrzymać. Pocałowała go. Nie chciała go
obudzić, ale Rafe zaraz otworzył oczy.
- Dobrze mi z tobą - wymruczał.
Nicole przełknęła ślinę. Jak ma mu powiedzieć, że jest już gotowa? - zastanowiła
siÄ™.
- Pragnę cię - wyszeptał, jakby wiedząc, że Nicole tylko na to czeka. - Chcę się z
tobą kochać... Też tego chcesz?
Patrzyła w jego oczy, widząc w nich tylko czułość i pożądanie.
- Tak, ja też tego chcę.
Nicole przestała ukrywać swoje pragnienia. Chciała Rafe'a. Teraz, natychmiast!
Uśmiechnęła się i pocałowała go namiętnie. Odrzuciła wstyd i wszelkie zahamowania.
Szybko pozbyli się bielizny. Rafe głaskał jej piersi, pieszcząc sutki.
Nicole nie pozostawała mu dłużna. Całowała jego twarz, barki i brzuch. Ze wszyst-
kich sił chciała pokazać Rafe'owi, jak wiele dla niej znaczy. Odrzuciła kołdrę i stanęła
nad nim naga. Usiadła na nim i nadała rytm ich miłości, ani razu nie przestając patrzeć w
jego czarne oczy.
R
L
T
ROZDZIAA ÓSMY
Nicole rozchyliła lekko usta, głęboko wciągając powietrze w płuca. Nie mogła
uwierzyć w to, co się stało. To wszystko było tak proste i tak szybkie... Ich miłość była
żywiołowa i dzika. Sprawiła, że Nicole w ułamku sekundy zapomniała o wszystkim, co
złe. Jego moc była potężna. Położyła dłoń na swoich piersiach, które miarowo wznosiły
się i opadały. Po chwili na jej dłoni leżała już dłoń Rafe'a.
- Wszystko w porzÄ…dku?
- Tak... Nie! Nie zabezpieczyliśmy się! - wyszeptała i gwałtownie usiadła na łóżku.
- Tak, i co z tego? - spytał, również się podnosząc.
- Który dzisiaj jest? - panikowała, patrząc w kalendarz.
- Hej, spokojnie. Jeden numerek nie oznacza ciąży.
- No nie, ale...
- Jeśli zajdziesz w ciążę, pobierzemy się - stwierdził, radośnie się uśmiechając.
- Proszę?! - zapytała zmieszana, jakby nie wierząc w to, co usłyszała.
- Oj, nie przesadzaj, to nie najgorsza rzecz, jaka mogłaby się nam przytrafić. Mamy
już jedno dziecko.
- Rafe, my nawet siÄ™ nie znamy. Nie kochamy siÄ™.
- Czym jest miłość? - Przytulił Nicole do siebie. - Może to tylko chwilowe zauro-
czenie? Jesteśmy sobą zauroczeni.
- Nie wierzysz w miłość? - zapytała poważnie, delikatnie wyswobadzając się z jego
uścisku.
- Kiedyś wierzyłem, ale pomyliłem się.
Znowu Tabitha, pomyślała, jakby znudzona. Wierzył w miłość, kiedy był z nią i
marzył, że wezmą ślub. Przez jedną przerażającą chwilę Nicole ze smutkiem poczuła, że
jest tylko nędznym substytutem swojej siostry.
- Nie jest ci zimno?
Pokiwała głową, choć wcale nie było jej chłodno.
- Może to dziwnie zabrzmi, ale chcę zostać sama - poprosiła go. - To dla mnie tro-
chÄ™ zbyt szybkie tempo.
R
L
T
- Sugerujesz, że cię do czegoś zmusiłem?
- Nie - odpowiedziała szybko. - Ten sen był tak straszny, że chciałam jak najszyb-
ciej o nim zapomnieć i dlatego rzuciłam się w twoje ramiona.
- Rzuciłabyś się w ramiona każdego faceta, który by tu akurat był?
- Oczywiście, że nie. - Spuściła wzrok, nie chcąc widzieć jego potępiającego spoj-
rzenia. - Nie czujÄ™ siÄ™ najlepiej. ProszÄ™, zostaw mnie samÄ….
- Dobrze, ale ostrzegam, że jeśli znowu zaczniesz krzyczeć, na pewno się tu zjawię.
- Bez obaw. Dzisiaj już na pewno nie będę krzyczeć.
- W pewnych sytuacjach takie krzyki są bardzo pożądane - stwierdził znacząco
zniżając głos, wstał z łóżka i powoli wciągnął bokserki. - Zawołaj mnie w razie czego.
Och, Nicole, co ty narobiłaś, szeptała do siebie. Od ich pierwszego spotkania Rafe [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl