[ Pobierz całość w formacie PDF ]

podwójny sznur pereł. Sprawiała wrażenie całkiem odprężonej, wyglądała bardziej jak dama
dworu, niż gospodyni. Fotel, na którym siedziała pokryty był zakurzonym obiciem. Dłonie
trzymała splecione na wysokości brzucha.
Sven przysiadł na poręczy fotela. Ubrany był w długi, biały płaszcz i ostro zaprasowane
spodnie. Jego jasne włosy posmarowane były z tyłu i na czubku głowy czymś ciemnym i
tłustym. Przyciemnione okulary z okrągłymi szkłami dokładnie zakrywały jego oczy.
Suriko przebrała się. Miała teraz na sobie strój do konnej jazdy: czerwony kapelusz, czarne
bryczesy i obcisłe kozaczki z błyszczącej skóry. Stała obok bujanego konika i poruszała go
lekko, w przód i w tył, dłonią w rękawiczce.
Josephine obróciła się.
Za nią na kuchennym krześle postawionym tyłem do przodu, siedział okrakiem kierowca.
Wyglądał zupełnie inaczej niż wtedy, gdy widziała go po raz pierwszy. Miał na sobie płaską,
czarną czapkę z daszkiem, czarne skórzane spodnie i kamizelkę. Był bez koszuli. Oczy miał
zasłonięte słonecznymi okularami a w uchu złoty kolczyk. Pomiędzy włosami na klatce
piersiowej połyskiwał złoty łańcuszek. Przypuszczała, że znajduje się tam również tatuaż,
90
porośnięty czerwonymi włosami. Przypomniała sobie, jak zawiązał jej oczy i zbił ją. Nie
znała nawet jego imienia.
Obecne były również dwie pokojówki: jedna, która zabrała tacę z resztkami śniadania i Dawn,
która tak umiejętnie podnieciła Svena i pozwoliła mu zaspokoić się w swoich ustach.
Nie było tam Jackie.
Josephine stała zdezorientowana i przypatrywała się całej grupie.
Nikt się nie poruszył ani nie odezwał. Jedynym dzwiękiem, który słyszała, był skrzyp
bujanego konia, poruszającego się w przód i w tył.
Josephine spostrzegła, że manekin krawiecki ubrany jest w czarny, skórzany stanik i
majteczki, z dziurkami w kształcie serca w miejscu brodawek i krocza.
Nagle Josephine przypomniała sobie coś. Spuściła oczy, wpatrując się w noski swoich butów
i złączyła ręce na plecach.
Sven przemówił.
- Wygląda teraz właściwie - powiedział, cedząc słowa. Wydawał się składać gratulacje
Annabelli Jakby to była jej zasługa.
- Jest piękna, prawda? - zapytał taksówkarz z rozczuleniem.
Krzesło zatrzeszczało pod jego ciężarem, gdy poruszył się.
Josephine czuła, że krew napływa jej do twarzy. Starała się nie podnosić wzroku. W głowie
czuła łomot a oddech był szybki i płytki. Bała się, że lada chwila może zwalić się na podłogę.
Wciąż słyszała skrzyp bujającego się konia. Rozległ się dzwięk kroków na nagiej, drewnianej
podłodze.
- Byłaś nieposłuszna - stwierdziła Suriko.
- Wręcz przeciwnie - zaprotestował taksówkarz. - Jestem pewien, że była bardzo posłuszna.
Zachichotał.
Sven zaśmiał się głośno i ordynarnie.
Suriko zbliżyła się do Josephine. Stanęła tuż przy niej. Poczuła zapach skóry, wosku i filcu.
- Nie gotowa - oznajmiła Suriko.
Josephine poczuła szczęk metalu i palce Suriko, manipulujące przy jej kołnierzyku. Wlepiła
wzrok w czubki butów. Zimne, metalowe więzy oplotły jej ramiona. Aańcuch zjawił się w
zasięgu jej wzroku. Czuła jego ciężar, gdy tak zwisał, przymocowany do kołnierzyka. Suriko
ujęła jego drugi koniec.
Poprowadziła ją, potykającą się na szpilkach, w kąt strychu. Josephine próbowała trzymać
oczy spuszczone. Odgadywała, że łańcuch przymocowano do krokwi. Stała zgarbiona, czując
z tyłu, na szyi, metaliczny chłód łańcucha, przykuwającego ją do krokwi. Suriko złapała ją z
tyłu za łokcie i ścisnęła ramiona, co spowodowało, że piersi oddaliły się od siebie. Poczuła, że
pot wstępuje jej na czoło i policzki.
Podeszli, żeby jej się przyjrzeć. Czerwone, owłosione ręce taksówkarza ujęły jej piersi i
zaczęły ściskać. Josephine westchnęła.
- Wygląda na gotową - powiedział taksówkarz.
- Nie, dopóki doktor Hazel tego nie potwierdzi - rozległ się głos.
To była Annabella. Josephine zauważyła zmianę w jej głosie. Był rozkazujący, jakby nie była
służącą, tylko panią tego domu.
Sven chwycił ja za ramię i obrócił. Czuła, jak łańcuch napręża się, ciągnie ją wstecz. Sven
badał ślady pozostawione przez bicz. Sprawiał wrażenie zadowolonego z oględzin.
- Niewolnica poznała mnie już - pochwalił się.
Pociągnął ją nagle za biodra i chwycił pośladki, oddzielając na siłę. Zupełnie nie zwracał
uwagi, że skręciła się z bólu. Boleśnie wepchnął jej palec do odbytnicy.
- Przed końcem tygodnia jej tyłek pozna długość mojego członka.
Szorstkim gestem odsunął opierającą się Josephine. Potknęła się, nie mogąc utrzymać
równowagi na nienormalnie wysokich szpilkach, z rękami skrępowanymi na plecach. Nie
91
potrafiła już dłużej utrzymać wzroku wbitego w podłogę. Sven i kierowca zachichotali
ordynarnie i lubieżnie. Josephine uchwyciła w przelocie ich spojrzenia i natychmiast spuściła
oczy. Było jej gorąco i miała zawroty głowy. Serce biło, jakby zamierzało rozsadzić klatkę
piersiowÄ….
Poczuła, że kierowca wichrzy jej włosy, bynajmniej nie delikatnie, robiąc przy tym uwagi na
temat ich piękności. Nachylił się do jej ucha i powiedział szeptem, ale na tyle głośnym, by
wszyscy mogli go usłyszeć: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl