[ Pobierz całość w formacie PDF ]
la. W Rodzie Klingi jest pewien stary zwyczaj. Wybieramy dzieci,
które mog³yby zostaæ rycerzami, dajemy im zwierz¹tka i czas, ¿eby je
pokocha³y. Potem ka¿emy im je zabiæ. JeSli potrafi¹ zabiæ rzecz, któr¹
kochaj¹, znaczy to, ¿e s¹ godni zostaæ rycerzami Klingi. Wiemy, ¿e mo¿na
im zaufaæ, ¿e wykonaj¹ wszelkie rozkazy. Powiadam przeto: zaufam ci
dopiero, gdy zabijesz kogoS, kogo kochasz. Ale kogo? Zdaje siê, ¿e
ojciec i matka s¹ ci obojêtni. Wiêc mo¿e Fava? Z³apaliSmy j¹ przy Poto-
ku Pi¿moszczura. Spa³em z ni¹ ostatniej nocy. JeSli zabijesz j¹ na are-
nie, rozwa¿ê, czy jesteS godny zostaæ rycerzem Klingi.
Tull zamkn¹³ oczy.
Nie masz zamiaru ze mn¹ rozmawiaæ? zapyta³ Atherkula.
W ogóle nie chcesz rozmawiaæ?
Tull nadal mia³ oczy zamkniête. Wiedzia³, ¿e jeSli chce zrealizo-
waæ swoje marzenia, bêdzie musia³ zabijaæ. W Bashevgo i w Dziczy
zabija³ bez skrupu³Ã³w, ale nigdy w ten sposób. Wyobrazi³ sobie swój
wymarzony dom, wielki kamienny dom w lesie kremowy marmur
i cedrowe wyk³adziny wewn¹trz tu¿ obok g³êbokiego stawu z pstr¹-
gami, nad którym zatrzymywa³yby siê jesieni¹ przelatuj¹ce kaczki krzy-
¿Ã³wki. Postanowi³ postawiæ sobie dom w wyobraxni. Zaplanowaæ go,
zbudowaæ, k³aSæ kamieñ na kamieniu, kamieñ na kamieniu...
220
Natarcie na Bashevgo wygl¹da³o inaczej ni¿ Fava by³a zdol-
na sobie wyobraziæ. MySla³a, ¿e bêd¹ szturmowaæ miasto, braæ je
si³¹, ale to nie by³ sposób Hukmów, a Phylomon wykorzysta³ par-
tyzanck¹ taktykê leSnych olbrzymów. Kaza³ szpiegom przez dzie-
wiêæ dni obserwowaæ miasto. W tym czasie czêsto robi³o siê cie-
plej, powy¿ej zera, i lód topnia³ na morzu ich jedynej drodze do
Bashevgo.
Phylomon wys³a³ Okanjara dwukrotnie na zwiady do miasta.
W tym czasie Hukmowie schronili siê w ukryciu na wzgórzach odle-
g³ych o dziewiêædziesi¹t mil. Fava wiedzia³a, ¿e zbli¿a siê czas na-
tarcia, bo Hukmowie zaczêli wzmacniaæ swoje d³ugie drewniane pa³y,
obowi¹zuj¹c je kawa³kami skóry, i malowaæ je na bia³o, ¿eby nie
odcina³y siê od Sniegu.
Phylomon nie móg³ sobie pozwoliæ na to, ¿eby zaatakowaæ o do-
wolnie wybranej porze. Musia³o siê to odbyæ noc¹, przy silnym mro-
zie i umiarkowanym przyp³ywie. Silne przyci¹ganie Thora sprawia-
³o, ¿e przyp³ywy na Anee czêsto zmienia³y poziom morza. Mog³oby
to doprowadziæ do skruszenia lodowej pokrywy przy brzegach. Phy-
lomon móg³ powa¿yæ siê na atak tylko przy silnym mrozie i umiar-
kowanym przyp³ywie.
Podzieli³ armiê na siedem dywizji i kaza³ im zaatakowaæ wybra-
ne cele w mieScie. Fava mia³a nadziejê, ¿e bêdzie walczy³a u boku
Okanjara, w towarzystwie innych neandertalczyków, ale Phylomon
wys³a³ ich ze strzelbami na pó³nocn¹ stronê, ¿eby zajêli siê koszara-
mi rycerzy Klingi, gdzie z pewnoSci¹ wywi¹¿e siê walka na broñ
paln¹. Phylomon postanowi³, ¿e sam poprowadzi natarcie, a to zna-
czy³o, ¿e Fava i Darrissea pozostan¹ z Hukmami i tu u¿yj¹ rezonato-
rów do zburzenia miejskich murów od strony po³udniowej jeSli
zajdzie taka potrzeba. Fava nawet nie domySla³a siê, jakie trudnoSci
strategicznej natury napotkaj¹, planuj¹c nocny atak na milionowe
miasto, w którym prawie po³owa Rodu Klingi Spi pomiêdzy niewol-
nikami, a nie w swoich koszarach.
W noc natarcia niebo by³o bezchmurne i zimne, ale nad lodem
zalega³a warstwa mg³y. Fava i Darrissea sta³y na skalnym wystêpie
oddalonym o jakieS piêæ mil na po³udnie od miasta. Patrzy³y na ³unê
Swiate³ nad Bashevgo. Thor w³aSnie zaszed³. By³ to sygna³ do ataku.
Podnosz¹ca siê znad lodu mg³a sprawi³a, ¿e widaæ by³o tylko dachy
i wie¿e zatopione w morzu chmur. Fava widzia³a wielk¹ bia³¹ kopu-
³ê kapitolu i przylegaj¹ce do niej pa³ace, ale wie¿yczki dzia³ lasero-
wych na murach ukryte by³y przed jej wzrokiem.
221
Fava zatrzyma³a siê i patrzy³a jak Hukmowie zbiegaj¹ ze stoku
na lód. Ich bia³e futra zniknê³y w mlecznej mgle. Zawi¹za³a na g³o-
wie bia³¹ przepaskê, ¿eby Hukmowie, gdy bêd¹ ju¿ w obrêbie mu-
rów, nie wziêli j¹ za wojowniczkê Klingi. Wyci¹gnê³a miecz, spraw-
dzi³a, czy jest ostry i wsunê³a go na powrót do pochwy. Wystarczaj¹-
co d³ugo go ostrzy³a. Phylomon, prowadz¹cy szturm, znikn¹³ we mgle.
Fava nagle zapragnê³a znalexæ siê w jego towarzystwie.
Na co czekasz? zapyta³a szorstkim g³osem Darrissea. Fava
pomySla³a, ¿e to ze strachu dziewczyna mówi tak chrapliwie.
W³aSnie uSwiadomi³am sobie, ¿e jestem g³upia jak kijanka
odpar³a Fava. My przecie¿ naprawdê atakujemy Bashevgo!
Po to tu przyby³ySmy rzek³a Darrissea g³osem twardziela.
Fava obejrza³a siê za siebie.
DomySlam siê, po co tu jesteSmy.
Zmusza³a siê, by iSæ naprzód, lecz nogi mia³a jak z kamienia.
Dr¿a³a. Lód dudni³ od dxwiêku biegn¹cych stóp. Zawsze by³am
taka zhefasha, impulsywna jak kozica powiedzia³a. Skaczê do
przodu bez wzglêdu na niebezpieczeñstwo, ¿eby tylko nie zostaæ
w tyle.
Nie idziesz do Bashevgo, ¿eby szukaæ niebezpieczeñstw
powiedzia³a Darrissea. Idziesz tam po swojego mê¿a. Taki uk³ad
zawar³ySmy.
Fava sta³a jeszcze przez chwilê bez ruchu. Wreszcie strach zacz¹³
przez ni¹ przep³ywaæ wielkimi falami, zaczê³a szlochaæ. Stara³a siê to
opanowaæ. Darrissea otoczy³a j¹ cienkimi ramionami i przytuli³a.
Wszystko bêdzie w porz¹dku. By³aS silna, gdy tego potrze-
bowa³am; teraz ja bêdê silna, bo ty tego potrzebujesz, dobrze? Ra-
zem bêdziemy silniejsze ni¿ z osobna.
Tchezza fae, niech tak bêdzie odpar³a Fava. Darrissea nie
ruszy³a siê, dopóki jej przyjació³ka p³aka³a. Wreszcie Fava przesta³a
szlochaæ, schwyci³a Darrisseê za rêkê i wyszepta³a:
JesteS dobr¹ przyjació³k¹. Czy mogê mówiæ do ciebie sio-
stro?
Tak. MySlê, ¿e teraz powinnySmy zostaæ siostrami odpar³a
Darrissea. Chwyci³a Favê za ramiê i szepnê³a Chodx. Potem do-
da³a ³agodniejszym tonem: Nie daj siê zabiæ. Pamiêtaj, ¿e Tulla
mo¿emy znalexæ tylko wtedy, gdy wejdziemy pomiêdzy rycerzy Klin-
gi, a nie wtedy, gdy rzucimy siê na nich od razu z mieczami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]