[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odpowiadać na żadne pytania.
- Masz zamiar znowu się z nim spotkać? - nie dawała za wygraną
Heather.
Laura przytaknęła.
- 44 -
S
R
- Skończymy wycenę obrazów i na tym koniec.
- Czyli koniec z randkami.
- Z jakimi randkami? Po prostu byliśmy razem na kolacji - wyjaśniła
Laura.
- Ale tańczyliście i całowaliście się, a plotki nie milkną. Wkrótce z
pewnością dotrą do Marii i Jeffersona.
Laura jęknęła. Takie są uroki małych miasteczek. Nawet latem, kiedy roi
się od turystów.
- To był tylko pocałunek i taniec. Nic więcej. Dla Jeda Brodiego to bez
znaczenia. Możemy o tym zapomnieć?
- Jeśli potrafisz. Kiedy zjawi się dziś mnóstwo ciekawskich, niby na
pogawędki, to nie mów mi, że cię nie ostrzegałam. Jakie to romantyczne.
Straciłaś Jordana, ale spotkałaś blizniaka. Naprawdę niczym się nie różnią?
- Na Boga, oczywiście, że się różnią. - A może ich myliła? A może
chciała zastąpić tego, który ją zdradził, nowym?
Nie. Bracia bardzo się różnili. Jed ciężko pracował. Zdobył wysoką
pozycję zawodową. Nad Amazonką zarządzał ogromną budową. Jego przełożeni
polegali na nim. Koledzy i podwładni też. Czy ktoś taki oszukałby swoją
narzeczoną? Tak dobrze go nie znała, ale coś jej mówiło, że Jed Brodie nigdy by
tego nie zrobił.
- Heather, poza tym, że robię dla niego wycenę, Jed Brodie w ogóle mnie
nie interesuje. A z gapiami musisz sobie poradzić.
- Jasna sprawa, szefowo - zaśmiała się cicho i wymknęła do galerii.
Laura westchnęła. Nie chciała dalszych komplikacji.
Wypełniła formularze podatkowe, posprzątała biurko i poszła do
warsztatu oprawiać obrazy, ale musiała przerwać. Dzwoniła Maria Brodie.
Laura jęknęła i odłożyła ramę.
- Dzień dobry, Mario, w czym mogę pomóc? - przywitała ją służbowo.
- 45 -
S
R
- Wyjaśnij mi coś. - Maria nigdy nie robiła wstępów. - Wczoraj byłaś z
Jedem na kolacji. Całymi godzinami tańczyliście i całowaliście się. Nie do
wiary, co ci ludzie wygadujÄ…. To niedorzeczne.
- Co takiego? - spytała ostrożnie Laura. Nie znosiła, gdy Maria wtrącała
się w jej życie.
- %7łe Jordan dopiero umarł, a ty się bawisz, to jedno. Ale że spotykasz się
z jego bratem, to przechodzi ludzkie pojęcie. Mógłby mieć więcej rozumu.
- Mario, byliśmy na kolacji. Uprzejmie zaproponował mi, że po pracy nad
wyceną obrazów Jordana postawi mi kolację.
- W Pelikanie?
- A co w tym złego?
- A taniec? A pocałunki? - pytała przerażona Maria.
- Zjedliśmy coś i kilka razy zatańczyliśmy. Możliwe, że było tam jakieś
muśnięcie warg - odparła uspokajająco Laura, ale nie podobało jej się, że matka
Jordana zmusza ją do tłumaczenia się.
- Lauro, uważasz, że to mądre? Zmierć Jordana była dla ciebie ogromnym
wstrząsem. Jed tylko wygląda tak jak Jordan, ale nim nie jest. Kochałaś mojego
syna. Jak my wszyscy. Nie myl ich z sobÄ….
Laura wiedziała, że mówi do niej zrozpaczona matka. Sama próbowała
chronić pamięć jej syna, nie wspominając rodzicom o zdradzie. Być może to był
błąd. Irytowało ją, że Maria rościła sobie prawo do pouczania jej.
- Nie mylę ich. Jed chciał rozmawiać o Jordanie. Byli blizniakami, kiedyś
sobie bliskimi. Myślę, że lubi słuchać tego, co mogę mu o nim opowiedzieć.
A jeśli tylko o to mu chodzi? Zasępiła się. Zapadło milczenie, które
przerwała Maria.
- Jordan zmarł tak niedawno. Myślę, że jego pamięć zasługuje na więcej
szacunku - powiedziała głosem pełnym napięcia.
- Jed i ja nie okazujemy mu braku szacunku. Jed jest także twoim synem i
śmierć Jordana dotknęła również jego - odpowiedziała łagodnie Laura.
- 46 -
S
R
- Jed nie rozumiał swojego brata.
Mylisz się, pomyślała Laura.
- Rozumiem, że była to kolacja robocza. Ale całować się z Jedem? Moja
droga, wiem, że wygląda jak Jordan, ale nie myślę, by to było mądre.
- Nie całowałam się z nim, bo wygląda jak Jordan. - Co za makabryczny
pomysł. Jed z pewnością by w to nie uwierzył. - Ulegliśmy nastrojowi wieczoru.
Mario, nam wszystkim brak jest Jordana.
- Wiem. Już zawsze będzie mi go brak. Ty pewnego dnia odejdziesz.
Wiem o tym, ale jeszcze za wcześnie.
Laura nie odpowiedziała.
- Jak idzie wycena? - spytała Maria z ożywieniem.
- Wczoraj zrobiliśmy połowę - odrzekła Laura, zadowolona ze zmiany
tematu.
- Połowę. Wielkie nieba, czy poświęcasz każdemu obrazowi dość czasu?
Nie za szybko?
- Nie ma tego tak dużo. Wyceniliśmy mniej więcej dziewięćdziesiąt. To
trochę więcej niż połowa.
- Musisz się mylić. Jordan malował całe lata. Tam muszą być setki
płócien.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]