[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Salvado-caranna de Vesta-Vista-Vusta życzy sobie z nim mówić.
Sępi Dziób wymienił ten cały szereg nazwisk z taką dumą, że kelner nie wątpił, że ma
przed sobą jakąś znakomitą osobistość, więc natychmiast zmienił swoje postępowanie.
Proszę wybaczyć, senior zawołał kłaniając się aż do ziemi że od razu nie poprosiłem
pana do środka. Biegnę pana zameldować.
Pobiegł po schodach w stronę pokoi gościnnych i lekko zapukał do drzwi. Grandeprise
przyszedł przed chwilą, położył się tylko w hamaku, ale jeszcze nie spał.
Kto tam? spytał zdziwiony.
Kelner, mogę wejść?
Tak.
Po cichu wszedł do środka, aby nie zbudzić pozostałych gości.
Senior, jakiś obcy pan, chciałby z panem porozmawiać.
Kto to taki?
Jakiś znakomity arystokrata. Don... don... don Alcanto de Velsquo... i jeszcze cała litania
dalej.
Czego on chce?
Porozmawiać z panem po przyjacielsku.
Jest z tych stron?
Nie, to jakiÅ› obcy.
To go trochę uspokoiło, spytał jednak:
Skąd on wie, że ja tu mieszkam?
Musi pana znać.
Bardzo jestem ciekawy skąd? No, niech przyjdzie. Zapalił światło i przygotował
rewolwery. Po tym co dzisiaj zaszło musiał się mieć baczności. Obcy wszedł do środka,
starannie zamykajÄ…c za sobÄ… drzwi.
Do wszystkich diabłów! zawołał jeden z nich.
Do pioruna? powiedział drugi.
Sępi Dziób?
Grandeprise, pan tutaj?
Tak, a wy skąd tutaj, w stolicy? Widziałem was przecież przy Juarezie.
A ja was nad Rio del Norte. Już wiem, mieszkacie senior, po drugiej stronie rzeki
Teksas.
Tak.
66
Nosicie ładne, ale sławne nazwisko.
Co?
Tak nazywa się też jeden wielki łotr.
Znacie go?
Bardzo dobrze? odparł Sępi Dziób.
Osobiście?
Oczywiście, znam nawet wszystkie jego grzechy.
Czy to możliwe? A ja tego łotra szukam od tak dawna?
Sępi Dziób spojrzał na niego z uwagą.
Wy go szukacie?
Naturalnie.
Dziwne i nie znalezliście go jeszcze?
Niestety nie.
To niemożliwe, przecież myśliwy musi mieć dobre oko.
O, tego mi nie brakuje.
Pozwolę sobie w to wątpić.
Twarz Grandeprise zachmurzyła się.
Chcecie mnie może obrazić? spytał.
Nie, ale usiądzcie sobie i pozwólcie, że ja też to zrobię. Potem opowiem wam coś, co
was bardzo zainteresuje.
A tak, proszę siadajcie. Bardzo jestem ciekaw co to takiego. Sępi Dziób usadowił się na
krześle i wypluwszy cały zapas tytoniu, odgryzł nowy kawałek i zaczął mówić:
Muszę wam, mimo całej przyjazni powiedzieć, że albo jest z was skończony łotr, albo
wyjątkowy osioł.
Jak żądłem ukłuty poderwał się Grandeprise z hamaku i złapał za rewolwer:
Do stu tysięcy diabłów! Czy nie wiecie przypadkiem, jak ja na takie kalumnie
odpowiadam.
Sępi Dziób poruszył głową i z wielką flegmą odparł:
Myśliwy odpowiada na to kulą lub nożem, ale naturalnie tylko wtedy, jeżeli ten co to
powiedział nie może swych udowodnić.
WÄ…tpiÄ™, czy wy to potraficie.
Tylko się nie unoście. Sępi Dziób ma zwyczaj dobrze ważyć swoje słowa. Schowajcie
broń i posłuchajcie mnie uważnie. Jeżeli nie mam racji, to pewnie połamiemy sobie karki.
Grandeprise siadł z powrotem mrucząc ponuro:
Dobrze, mówcie. Ale radzę uważać przez obrażaniem mnie, inaczej zastrzelę, jak mi Bóg
miły.
Myślicie, że ja nie mam broni. Nie wiem czyja kula prędzej by trafiła. Zresztą mogłem
was już kilka razy zastrzelić, a nie uczyniłem tego.
A to w jaki sposób?
To nie należy teraz do sprawy, najpierw muszę wam udowodnić, że albo jesteście łotrem,
albo głupcem.
To przyjdzie wam trudno.
Przeciwnie, bardzo łatwo. Byliście w Vera Cruz?
Byłem.
Tam poznaliście dwóch mężczyzn, don Antonio Veridante i jego sekretarza.
Tak.
Wczoraj przyjechaliście z nimi do stolicy, a wieczorem byliście na cmentarzu w roli
strażnika, podczas gdy tamci popełniali kolejną zbrodnię.
Grandeprise popatrzył na niego zdziwiony.
SkÄ…d o tym wiecie?
67
Odpowiedzcie tylko czy to prawda?
%7łe stałem na straży to szczera prawda, ale o żadnej zbrodni nie ma mowy.
Jesteście o tym przekonani?
Naturalnie, mogÄ™ na to przysiÄ…c.
Wierzę wam, ale tym samym przyznaliście, że jesteście głupcem.
Grandeprise chciał znowu wybuchnąć gniewem, ale Sępi Dziób nie dopuścił go do słowa.
Uspokójcie się! zawołał. Zaraz wam dam dowody. Wasi dwaj towarzysze zostali
uwięzieni, nieprawda?
Niestety.
Aby ich uwolnić złapaliście francuskiego oficera i w jego mundurze weszliście do
więzienia, a potem wyprowadziliście ze środka, tych drani.
Grandeprise przeraził się.
Do wszystkich diabłów! zawołał. Skąd wiecie o tym wszystkim.
Czy to prawda?
Nie będę przeczył. Myślę, że jako znajomy nie zdradzicie mnie.
Nie jestem zdrajcą? Powiedzcie mi skąd wy właściwie znacie tego łotra, Grandeprise'a?
Dlaczego o to pytacie?
Bo chciałbym wam pomóc w odszukaniu go. Grandeprise spojrzał badawczo na twarz
mówiącego i odparł:
Cały świat wie o tym, że Sępi Dziób jest znakomitym myśliwym i poczciwym
człowiekiem. Każdy musi go szanować, dlatego ja, nie zważając na obelgi jakimi mnie
potraktował szczerze mu odpowiem. Otóż ten łotr i pirat Grandeprise to mój największy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]