[ Pobierz całość w formacie PDF ]
indyka, trafiając do maleńkich gumowych kaczek pomalowanych tak, żeby wyglądały jak indyki ze sfatygowanej śrutówki searsa kaliber
0,22 cala. Pellam przywołała Sama.
Co byś chciał, synu jednego z tych wypchanych indyków czy czekoladowego?
Sam popatrzył nieśmiało na matkę, która odparła: Poproś pana Pellama, o co chcesz. Popatrzyła na niego z uśmiechem. Muszę to
koniecznie zobaczyć.
No to chyba poproszę czekoladowego. Sam wpatrywał się w Pellama jak w obraz.
Meg powiedziała: Jeśli pan Pełłam zestrzeli ci indyka, będziesz mógł go zjeść.
Ale nie całego na raz rzucił Pełłam. Wyglądają na dosyć spore.
Obsługujący stoisko przyjął dolara od Pellama, który zapytał: Ile trzeba zestrzelić, żeby wygrać czekoladowego indyka? Tego większego?
Mężczyzna naładował lekką broń. Sześć trafień na dziesięć.
W porządku. Pellam pochylił się naprzód, opierając łokcie na sięgającym piersi kontuarze, i powoli oddał cztery strzały. Za każdym
razem spudłował, wzbijając jedynie kurz z worka z piaskiem, który pełnił funkcję kulołapa.
Sam śmiał się. Meg też.
Pellam wolno się wyprostował. Myślę, że już wiem, jak to działa. Szybko uniósł broń do policzka. Sześć strzałów szybkich i krótkich
wybuchów, w tak krótkich odstępach czasu, jakich potrzebował, żeby ponownie pociągnąć za spust. Sześć kaczek sfrunęło z tablicy.
O cholera szepnął mężczyzna ze strzelnicy i zaraz poczerwieniał. Och, przepraszam, pani Torrens.
Pellam oddał mu broń, a Sam odebrał nagrodę, wpatrując się w Pellama szeroko otwartymi oczami. O rany.
Nic nie dodasz, Sam?
O chole... zaczął wolno chłopiec.
Sam ostrzegła go Meg.
No... dzięki, panie Pellam. To było totalnie odjechane. Mówię panu, totalnie.
Sam zaczęła Meg.
Sam przerwał jej: Mama uważa, że nie mówię po ludzku.
Wiem, co znaczy odjechany" uśmiechnął się Pellam. Zerknął na czekoladowego indyka. Mam nadzieję, że jest świeży.
Sam odpakował folię i odgryzł indykowi głowę. O rany powiedział z ustami pełnymi czekolady i odszedł, co kilka kroków oglądając się za
siebie. Koniecznie musiał o tym komuś opowiedzieć.
Meg i Pełłam poszli dalej. Meg odezwała się: Myślałam, że znasz się tylko na starej broni...
Podróżuję po autostradach w Los Angeles. Tam trzeba umieć strzelać.
Gdzie się tego nauczyłeś?
Od ojca odparł.
A gdzie się wychowywałeś? zapytała.
W Simmons.
Odwróciła się ku niemu. Nie! W tym tutaj, za rzeką? Ruchem głowy wskazała kierunek zachodni.
W tym samym.
Jest bardzo podobne do Cleary.
Trochę biedniejsze i bardziej zaniedbane mruknął Pellam. No i nie ściągają do nas turyści, żeby podziwiać liście. W Simmons mamy
głównie sosny.
Szli przez chwilÄ™ w milczeniu, brodzÄ…c w wysokiej trawie na skraju boiska.
Keith nie mógł przyjechać?
Dojedzie pózniej. Jest w firmie.
Miło z jego strony, że mi wtedy pomógł.
Podobno ktoś ukradł to, czego szukaliście.
Tak. Byli od nas szybsi.
Po kolejnych paru minutach zupełnie jakby Pellam zapytał o jej męża Meg powiedziała: Keith się zmienił. Kiedy zginął jego wspólnik,
bardzo to nim wstrząsnęło. Zrobił się nerwowy.
Naprawdę? Nie wyczułem tego.
Nie byłam pewna, czy zechce ci pomóc. Nie lubi robić niczego poza, no wiesz, swoją własną działką. Bardzo mnie ucieszyło, że się z tobą
spotkał.
48
Budzili zainteresowanie; dziesiątki głów odwracały się bez żenady, a oczy śledziły każdy ich krok.
Po pięciu minutach oglądania kolejnych stoisk Pellam zapytał: A dlaczego ty wyjechałaś z Manhattanu?
Keith dostał pracę w tutejszej firmie farmaceutycznej. Jeśli chodzi o mnie, jako modelka przestałam dostawać propozycje, a jako aktorka
jakoś nie mogłam się przebić. Potem urodziłam dziecko. No i zawsze chciałam mieć dom.
Podoba ci siÄ™ w Cleary?
Zaśmiała się nerwowo i odwróciła wzrok. Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. I nie będzie miał znaczenia fakt, czy spędzę tu kolejnych
dwadzieścia pięć lat. Nigdy nie poznam tego miasta na tyle, żeby się na jego temat wypowiadać. W miejscach takich jak to trzeba się urodzić.
Trzeba mieć tu korzenie. Jeśli znajdziesz się tu w jakikolwiek inny sposób, zawsze będziesz tylko gościem. Możesz być duszą towarzystwa,
możesz nawet zostać wybranym do rady miejskiej, ale miasta takie jak Cleary nigdy nie staną się częścią ciebie. Albo masz je w genach, albo nie.
Ja nie mam.
Niedaleko od nich rozległy się oklaski. Właśnie wybrano nową jabłkową miss. Pellam ujrzał kilkoro dzieciaków kręcących się w pobliżu jego i
Meg. Rozeszła się więc pogłoska, że facet z filmu trafia z odległości piętnastu metrów w oko gumowej kaczki. Chłopcy trzymali się jednak w
pewnym oddaleniu, gdy Pellam i Meg krążyli po boisku. I wdychali tam soczysty, bogaty aromat zdeptanej trawy.
Masz teraz Å‚adnÄ… fryzurÄ™.
Palce Meg automatycznie dotknęły kucyka, zaraz jednak zatrzymała się w pół gestu i opuściła dłoń. Uciekła w bok spojrzeniem, udając, że
wypatruje czegoś na horyzoncie. Zbliżyli się do świątecznego zoo smutnej kolekcji złożonej z krów, kóz, gęsi, kaczek i jednego kuca. Dopiero
wtedy zapytała: Czy to dlatego rozstałeś się z żoną?
Nie rozumiem?
No, w związku z tym, że tak dużo podróżujesz.
Było wiele powodów. Oczywiście moja praca miała z tym wiele wspólnego.
Nie było cię pewnie w domu miesiącami...
Wtedy aż tyle nie podróżowałem.
A ja bardzo chciałabym podróżować powiedziała Meg. Może od czasu do czasu zagrać w jakimś filmie. Niekoniecznie musiałabym
być gwiazdą. Mogłabym nawet robić to, co ty.
Nawet robić to, co ty. Być tylko dokumentalistą.
Nie sądzę, żeby ci to odpowiadało.
Oczywiście, uwielbiam mój dom. Nie potrafiłabym go sprzedać. Ale móc zobaczyć te wszystkie nowe miejsca... To byłoby jak wyjazd na
wakacje, tyle że miałabym konkretny cel. Moim zdaniem to byłoby cudowne odparła.
Kobiety tak właśnie mówią: mój dom Nigdy: nasz dom. Przypomniał sobie, że jego żona mówiła dokładnie to samo. Rzecz jasna, ostatecznie tak
to się skończyło. Ich dom stał się jej domem. Pomyślał, że widocznie było to coś w rodzaju samospełniającej się przepowiedni.
Myślę, że Sam mógłby wtedy przyjeżdżać do mnie na tydzień albo dwa. Po chwili dodała: Keith też, oczywiście. Zerknęła na
niego, ale w żaden sposób nie zareagował na jej wpadkę. O ile faktycznie była to wpadka.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]