[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nawet... zabić?
Cade spojrzał w bok.
 Nie zabiłem Houstona  powiedział po chwili głuchym głosem.
 Ja ci wierzę, Cade. Moim zdaniem nie potrafiłbyś zabić człowieka.
132
R
L
T
Cade odwrócił głowę i znów na nią spojrzał.
 Skąd ta pewność?
 A stąd, że znam się na ludziach, w moim zawodzie jest to konieczne...
Cade, kiedy mówiłam, że to chyba Lubbock szuka tych pieniędzy, nie
wyglądałeś na zaskoczonego...
 Bo nie jestem. Od samego początku było wiadomo, że chodzi o kasę, a
że szuka jej Lubbock... przecież to logiczne. A co mnie teraz najbardziej
zastanawia, to ten telefon... Tex, tylko szczerze. Czy to ty dzwoniłaś ze
swojego mieszkania na policjÄ™?
 Oczywiście, że nie. Mówiłam już o tym twojemu bratu. Nie mam
pojęcia, kto to zrobił. Może Lubbock, zanim napadł na mnie? Chciał
sprawdzić, czy zacznę współpracować z policją!
 A może w twoim mieszkaniu był jeszcze ktoś, może to wszystko było
po prostu ukartowane.
 Chyba nie myślisz, że ja...
 Ależ nie! Pomyślałem o... Starr. Kto wie, czy nie masz racji i ona...
żyje.
 A Houston ukrył pieniądze, teraz ona i Lubbock szukają ich razem. O
to chodzi?
 Sam już nie wiem.
Cade lekko wzruszył ramionami. Skończył zmywać, wytarł ręce w
ściereczkę do naczyń i wyraznie pragnąc zmiany tematu, spytał:
 Aowiłaś kiedyś ryby w przerębli?
 Nie. Czy koniecznie trzeba nadziewać je na harpun?
Cade roześmiał się.
 Metody są różne. Jeśli jesteś taka strachliwa, możesz rozsiąść się z
wędką.
133
R
L
T
 Wcale nie jestem strachliwa.
 W takim razie zapraszam nad przerębel. Jest jeszcze jasno, masz
szansę popróbować swoich sil jako rybak.
Na widok wchodzącej Violet nikt z całej trójki, ani Arlene, ani Bo, ani
Charlotte, nie poruszył się, nie odezwał ani słowem.
 Pani Evans! Nie ma pani swojemu dziecku nic do powiedzenia? 
spytał lekko rozdrażnionym głosem lekarz.
Arlene udało się na tyle zebrać w sobie, aby wstać z krzesła, a nawet
otworzyć ramiona i zrobić krok w stronę córki.
 Witaj, kochanie! Jak siÄ™ czujesz?
Kiedy dotknęła ramion Violet, córka aż się skuliła. Wszyscy to
zauważyli.
 Wszystko dobrze, Violet  powiedział szybko lekarz.  Usiądz sobie!
Wstał, zamknął drzwi. Kiedy wracał do swojego krzesła, jego spojrzenie
przemknęło po trójce gości. Dla Arlene spojrzenie to było jednoznaczne.
Patrzył na nich, jakby to oni potrzebowali porady psychiatry, a nie jej córka.
Violet z opuszczoną głową podeszła do krzesła, stojącego tuż obok
krzesła lekarza i usiadła, nerwowo skubiąc swoją workowatą sukienkę. Arlene
również usiadła na swoim krześle, mimo że najchętniej by stąd uciekła. Po co
ona tu przyjeżdżała! Jeszcze przywlokła ze sobą Bo i Charlotte! Przecież oni
urządzili tu to wszystko nie po to, by było miło i rodzinnie, tylko po to, by
rodzina czuła się wszystkiemu winna!
 Violet, jak się czujesz teraz, w otoczeniu swojej rodziny?  spytał
lekarz.
 Dobrze.
 Może chciałabyś coś im powiedzieć?
Violet powoli uniosła głowę i spojrzała na matkę.
134
R
L
T
 A gdzie tatuÅ›?
Arlene skrzywiła się. Skąd raptem tatuś? Violet nigdy nie była zżyta z
ojcem. Unikał jej, jak zresztą i pozostałych dzieci, o żonie nie wspominając.
 Floyd odszedł od nas. Po tym, co zrobiłaś, Violet. Nie mam pojęcia,
gdzie jest teraz.
 Och...  Violet ponownie opuściła głowę. Zapadła cisza. Po chwili
znów odezwał się lekarz:
 Może zechciałaby pani coś jeszcze powiedzieć córce, pani Evans?
Violet podniosła głowę. Arlene doskonale zauważyła, jak po twarzy
córki przemknął uśmiech. Spojrzała jej w oczy i aż jęknęła w duchu. Ileż tam
było nienawiści...
 Nie, panie doktorze. Nie mam już nic do powiedzenia.
Lekarz, choć na pewno zszokowany, powstrzymał się od komentarza.
 Może pani ma coś do powiedzenia swojej siostrze?  spytał Charlotte,
która wyglądała na okropnie znudzoną.
Charlotte przestała bawić się swoimi włosami.
 Violet, to oni każą ci chodzić w tej koszmarnej sukience?
Violet spojrzała na siostrę bardzo smutno. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl