[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Musimy zbudować szałas w pobliżu wraku, ogrzać się i
S
R
oszczędzać siły. Jeśli w ciągu doby nikt nas nie odnajdzie,
możemy ruszyć na poszukiwanie pomocy.
- Czyli plan jest. O czym zapomniałaś?
- O pacjencie? Jeśli mieliśmy kogoś na pokładzie i
wyciągnęliśmy go z wraku, nie wolno nam odejść.
Tama pokręcił głową.
- Zastanów się. Przypomnij sobie STOP.
- A, wiem. Zapomniałam o obserwacji.
- A co powinniśmy obserwować?
- Pogodę. Teren. Materiały, które mogą nam się przydać.
- Dobrze. Wiemy, że pogodna jest ładna, ale gdybyśmy
naprawdę się tu rozbili, na co powinniśmy zwrócić uwagę?
- Na prędkość i kierunek wiatru. Na przykład jeśli wieje z
północnego zachodu, pogoda wkrótce się załamie. Silny wiatr
albo deszcz może sprowadzić lawinę
- recytowała, przytupując, bo zmarzły jej stopy.
- Okej, zaraz się trochę poruszamy. W czasie marszu
obserwuj teren i mów, co widzisz. Zwracaj uwagę na miejsca
niebezpieczne. Zwłaszcza zagrożone lawinami.
- A co z planowaniem trasy?
- Omówimy to przy okazji. - Sięgnął po plecak, w którym
mieli niezbędne rzeczy. - Tym razem trasa jest zaplanowana,
bo już tu byłem. Przygotowałem ją tak, żebyśmy mogli
doskonalić wszystkie umiejętności przydatne w trudnym
terenie. Okej, zaczynamy. Idz za mną i przyglądaj się, w jaki
sposób sprawdzam śnieg. Trzeba uważać, żeby nie wpaść w
szczelinę albo komin. Ucz się pilnie, bo potem się zamienimy.
Przez następne dwie godziny Mikki uczestniczyła w
intensywnym kursie przetrwania. Uczyła się, jak bezpiecznie
poruszać się po zaśnieżonym stoku, jak badać grunt i
rozpoznawać znaki zwiastujące zagrożenie. Dowiedziała się,
jak ocenić odległość i zaplanować trasę marszu. Na koniec
S
R
Tama poprosił ją, by wybrała miejsce, w którym wykopią
jamę.
- Zajmie nam to kolejne dwie godziny - uprzedził. Od
razu przystąpili do pracy. Kopali na zmianę, małą
saperką, aż usypali kopiec tak wysoki jak Mikki. Od tego
momentu Tama kopał sam, dla zabicia czasu opowiadając jej
różne historie. Między innymi tę o człowieku, który przetrwał
w górach'po katastrofie samolotu. I choć był środek zimy, a on
miał na sobie tylko T-shirt i krótkie spodnie, nie zamarzł.
- Często o przetrwaniu decyduje nasza determinacja.
Masz ją w sobie, Mikki?
Użył jej imienia. Ani razu nie nazwał jej królewną" ani
Myszką", co było swego rodzaju nowością.
- Wydaje mi się, że determinacji mi nie brakuje -odparła
po namyśle. - Najlepszy dowód, że tu jestem. A łatwo nie było,
bo mój ojciec jest wyjątkowo nad-opiekuńczy.
Tama jeszcze energiczniej machnął saperką.
- Musimy dobrze uformować kopułę - wysapał. -Chodzi o
to, żeby sklepienie samo się podtrzymywało i żeby nie kapała
na nas woda. - Wrzucił na górę kolejne trzy szufle. - A
dlaczego ojciec tak się o ciebie boi?
- Moja mama zmarła tuż przed moimi dziesiątymi
urodzinami. Ojciec, który bardzo ją kochał, całkiem się
załamał. Przez jakiś czas w ogóle się mną nie interesował.
Zachowywał się tak, jakbym nie istniała. Po jakimś czasie
ocknął się i odkrył, że wciąż jest zdolny do miłości. Wtedy
zaczął przeginać w drugą stronę. Najchętniej trzymałby mnie
pod kloszem. Wiem, rozumiem. Boi się, że drugi raz straci
ukochaną osobę.
- Jesteś jedynaczką?
S
R
- Niestety. Podczas tej samej wizyty lekarz przekazał
mamie dwie wiadomości: że wykryto u niej raka piersi i że jest
ze mną w ciąży.
- Fatalna sprawa. Pewnie przełożyła leczenie?
- Tak. - Odwróciła się i udawała, że podziwia widoki.
Tama umiał trafiać w sedno bolesnych spraw. Co jej przyszło
do głowy, by poruszać z nim osobiste tematy?
Na szczęście uszanował jej milczenie. Nie dopytywał.
Cierpliwie czekał, aż będzie gotowa do dalszych zwierzeń.
- O decyzji mamy dowiedziałam się dopiero po jej
śmierci - wyznała. - Jedna ze znajomych ojca próbowała
wyciągnąć go z depresji. Podczas rozmowy z przyjaciółką
zasugerowała, że dręczy go poczucie winy, bo zamiast
namówić mamę do aborcji, zgodził się, żeby donosiła ciążę. Ja
tę rozmowę podsłuchałam.
Znów zapadła cisza. Nie musiała na niego patrzeć, by
wiedzieć, że jej się przygląda.
- Wzięłaś na siebie winę za jej śmierć. Odwróciła się
gwałtownie.
- Dlaczego tak mówisz?
- Bo dzieciaki już tak mają. - Nie mogła dojrzeć wyrazu
jego oczu osłoniętych goglami, ale i bez tego wiedziała, że jest
[ Pobierz całość w formacie PDF ]