[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Słuchaj... - obróciła się do niego z gniewem - nie wiem, co między wami
zaszło, ale mnie w to nie mieszaj!
- Co on ci dzisiaj zrobił?!
Lucy oblała się żarem. Silniej zacisnęła owinięty wokół ciała różowy
ręcznik.
- Nie bądz śmieszny! - powiedziała gorączkowo.
- Myślisz, że oślepłem?! - Potrząsnął głową z gniewnym
niedowierzaniem. - %7łe nie widziałem, w jakim byłaś stanie, gdy po ciebie
przyjechałem?
- Mówiłam już... - powtórzyła bezbarwnym tonem. - Byłam zmęczona.
Wszystko trwało bardzo długo...
- 85 -
S
R
- Oszczędz mi takich tłumaczeń! To mnie obraża! Co on zrobił? Zmienił
bezcielesne zjawisko w symbol seksu?
Lucy opuściła głowę.
- Coś w tym rodzaju - wykrztusiła żałośnie.
- ZabijÄ™ go!
- Nie! - Spojrzała na niego z lękiem. - Proszę, zostaw go. To nie było aż
tak straszne!
- Mam ci uwierzyć?
- Po prostu czułam się zażenowana i niepewna. To wszystko. Następnym
razem lepiej się przygotuję. Pójdę pomówić z Jeffem - dodała ze znużeniem.
Próbowała wyminąć Alexa, ale ten zablokował jej drogę.
- Nie fatyguj się. Powiedziałem mu, że jesteś zajęta.
- Przecież mówiłeś...
- Wiem, co mówiłem - odparł bez cienia skruchy. - Skłamałem. Chciałem
sprawdzić, jak zareagujesz. Nie myliłem się. Nie chcesz z nim rozmawiać, tak
samo jak ja.
- Znów te rozgrywki! - Niemal wypluła to słowo. - Mogłam je
przewidzieć! A teraz, pozwól, chciałabym w spokoju wziąć prysznic.
- A jeśli zadzwoni Jeff? - spytał krótko Alex.
- Wtedy, oczywiście... zejdę do telefonu.
- Oczywiście... - Jego wargi wykrzywił gorzki uśmiech. - Powiedz mi, czy
ty naprawdę musisz w ten sposób udowadniać swoją wartość?
Jej zaciśnięte palce lekko się rozluzniły. Ręcznik zsunął się nieco,
ukazując wypukłość gładkich, pełnych piersi.
- Ja... ja nie... - zaczęła. - Chciałam tylko coś osiągnąć.
- Dlatego, że nic ci się dotąd nie udawało? - Alex potrząsnął głową. -
Wierz mi, to nie jest sposób. Ani w tym filmie, ani dzięki Jeffowi niczego nie
osiągniesz. Już na wstępie postawił cię w głupiej sytuacji. Czy do długiej listy
- 86 -
S
R
błędów chcesz dodać jeszcze jeden? To o tym myślałaś, gdy przyjechałem po
ciebie? Nie przecz! Czytam w twoich oczach.
Jego słowa podziałały jak naciśnięcie spustu. W gwałtownym przypływie
furii eksplodowało całe napięcie nagromadzone w niej tego dnia.
- Przestań! - Rzuciła się w jego stronę z szaleńczą zaciekłością. - Nie
wolno ci tak mówić! - krzyczała. - Nie masz prawa! Nie wolno ci... - Jego tors
był twardy jak skała, ale ona bez opamiętania uderzała w niego pięściami. Alex
stał nieruchomo. I choć jej ciosy nie robiły na nim większego wrażenia, trudno
było mu zlekceważyć siłę jej reakcji i pasję, z jaką go atakowała. - Taki jesteś
spokojny! - wołała. - Taki cholernie opanowany! - Wbiła wzrok w jego twarz,
ogarnięta nagłą nienawiścią zarówno do niego, jak i do tego, co za jego sprawą
teraz odczuwała. - Jakim prawem twierdzisz, że mnie znasz? Jakim?!
Ręcznik zsunął się niemal do pasa, ale ona nie zważała już na nic. Myślała
tylko o tym, jak mało go obchodzi i jak nisko upadła, ulegając gwałtownemu
uczuciu do kogoś, kto traktuje ją tak chłodno, z takim dystansem.
- Nienawidzę cię! - wrzasnęła.
- Nieprawda. - Alex nie uchylał się przed jej ciosami. Stał nieruchomo,
przyjmując wszystkie uderzenia i czekając, aż jej furia osłabnie.
- To wszystko, co masz do powiedzenia?! - wyrzuciła z siebie. W złości
chwyciła brzeg jego koszuli i silnie szarpnęła. - Nie stój tak! - Załkała. -
Powiedz coÅ›! Nie widzisz, do jakiego stanu mnie doprowadzasz?
Przez chwilę odniosła wrażenie, że Alex zamierza odwrócić się i odejść.
Gdy stał przed nią, wydawał się sztywny i pozbawiony ludzkich cech. Nie
potrafił poruszyć się ani przemówić. Nagle zmarszczył brwi, potrząsnął lekko
głową, niezdolny dłużej panować nad tym, co odczuwał i co chciał zrobić. Jego
oczy, przed chwilą tak bezwzględne i chłodne, przeistoczyły się w rozpaloną
masę ognia i żaru. Wyzwalał się z ograniczeń, którym tak długo podlegał.
Objął ją i tulił jej półnagie ciało do piersi, którą tak niedawno okładała
pięściami.
- 87 -
S
R
- Nie chcę z tobą walczyć - wyszeptał niskim, gardłowym głosem. - Nie
chcę, żebyś mnie nienawidziła...
- Nienawidzę siebie! - łkała żałośnie. - Nienawidzę swojego życia!
- Nie mów tak - powiedział stanowczo, gładząc dłońmi jej twarz.
Zamknęła oczy, rozkoszując się ich dotykiem. - Czy ty zdajesz sobie sprawę, jak
na mnie działasz? - mruczał. - Czy wiesz, co się ze mną dzieje?
Lucy traciła oddech. Jego dotyk przekreślał wszelkie wątpliwości. Trwali
w pełnej napięcia ciszy. I wtedy, gdy byli już siebie nawzajem świadomi,
wszystko stało się łatwe i proste. Ani ten straszny dzień, ani ich spory nie miały
już znaczenia.
Alex nie spieszył się. Błądząc dłońmi po całym jej ciele, oczekiwał
reakcji. Pragnęła jego ust, pragnęła poznać ich smak... Spełniał jej pragnienia,
wolno dozując pieszczoty, tak iż domagała się ich coraz odważniej, coraz
bardziej gorÄ…czkowo.
W półmroku majaczyło olbrzymie łoże z baldachimem. Uniósł ją bez
wysiłku i położył w batystowej pościeli, której chłód koił rozpaloną skórę.
Odgłosy dochodzące z zewnątrz początkowo wydawały im się bez
znaczenia. Ani chrzęst opon na żwirowanym podjezdzie, ani odgłos kroków, ani
nawet cichy dzwięk dzwonka roweru nie zaprzątały ich uwagi. Ważne były
tylko ich ciała. Usta Alexa spoczęły na jej ustach, odkrywając ich zmysłową
głębię. Na długo, bardzo długo, zatracili się w zgłodniałym, pełnym pasji
pocałunku, rozpalającym żar wzajemnego pożądania.
Wkrótce pocałunki przestały im wystarczać. Gdy usta Alexa bez reszty
zawładnęły jej wargami, palce Lucy zaczęły gwałtownie szamotać się z
guzikami jego koszuli. Namiętnie pragnęła przylgnąć własnym ciałem do jego
brązowej, ciepłej skóry.
Alex delikatnie odsunął jej palce i szarpnął zapięciem, nie zważając na
rozsypujące się guziki. Uniósł się nad nią, zdzierając koszulę z ramion i
pochłaniając rozpalonym wzrokiem jej nagie piersi.
- 88 -
S
R
- Gdybyś wiedziała, jak bardzo cię pragnę... - wyszeptał głosem
ochrypłym z pożądania.
- Jak...? - spytała błagalnie. - Pokaż mi, jak... Nie chcę już walki, nie chcę
kłamstw...
Nagle w jego spojrzeniu pojawił się wyraz udręki. Lucy wpatrywała się w
jego twarz szeroko rozwartymi oczyma.
- Co się stało? - wyszeptała.
- Lucy, są sprawy, o których powinnaś wiedzieć... - Jego palce delikatnie
wodziły po konturze jej twarzy. Patrzył na nią z czułością, a jego głos wibrował
niską, zmysłową nutą, której nauczyła się już oczekiwać. A jednak coś się z nim
działo. Nie mogła odgadnąć...
- O co chodzi? - Czekała. Na jego twarzy pojawiło się wahanie. I wtedy
rozległy się dzwięki, których nie sposób było dłużej lekceważyć - głośne
pukanie do drzwi na dole i kobiecy głos, wołający Alexa.
Znieruchomiał, słysząc swoje wielokroć powtarzane imię, i cicho zaklął.
- To chyba Maria... - Jego myśli wciąż zdawały się błądzić. - Trudno... -
mruknÄ…Å‚. - Przykryj siÄ™... - Delikatnie objÄ…Å‚ Lucy. - JakoÅ› jÄ… odprawiÄ™.
- Alex... - Potrząsnęła głową, nie wiedząc, co powiedzieć.
- Zaraz wrócę - zapewnił miękko. - Czekaj na mnie.
Leżała, nerwowo zaciskając wokół siebie ręcznik i patrzyła, jak
wychodził z pokoju. Wiedziała, że ta szczególna chwila już nie wróci. Maria [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl