[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kemu ułożyć się na trawie. - Zaczekaj, niedługo wrócę.
poszukać. Rozgniewało ją postępowanie chłopaka, czy
Odnalazła konia i poprowadziła go do przyjaciela.
nie rozumiał, jak bardzo ją naraża?
Teraz jednak wyraznie już słyszała, że strażnicy prze
Chwilę pózniej w niewielkim ciasnym zaułku pochylała
szukują miasteczko. Na ulicach rozbrzmiewały szybkie,
się nad zmaltretowanym ciałem przyjaciela. Jedna z kul zo
ciężkie kroki.
stała złamana na pół, druga leżała ciśnięta daleko.
Vendelin mogła się schować, ale co z koniem? Toke
Toke podniósł wzrok na jej zrozpaczoną twarz.
też nie mógł zostać tam sam...
- Vendelin... Nie patrz na mnie, co za wstyd!
Prędko skierowała niedużego gniadego konika w za-
SO
81
ułki, chcąc przejść niezauważenie, ale czy można zmu
chowca. - Chce zawrócić mężczyznom w głowie, zdo
sić podkutego konia, by stąpał bezgłośnie?
być ich jak najwięcej.
Niedaleko już miała do kryjówki Tokego, kiedy dro
Powiedziawszy to, klepnął ich konia po zadzie i wje
gę zagrodzili jej trzej strażnicy.
chał do miasteczka. Vendelin długo spoglądała za jego
- To ona! Aapać ją!
rosłą postacią, ale on się nie odwrócił.
Vendelin nie potrafiła jezdzić konno, a już na pewno
Przez jakiś czas jechali w milczeniu, starając się pozostać
nie umiała samodzielnie dosiąść wierzchowca. Przez
jak najmniej widoczni, aż wreszcie dotarli do skraju wrzo
moment stała bezradnie, potem podniosła z ziemi ka
sowiska. Teraz już mogli schować się wśród gęsto rosnących
mień i rzuciła go w stronę mężczyzn. To jednak ich nie
drzew. Vendelin miała kłopoty z utrzymaniem się w siodle,
powstrzymało.
bo Toke siedział skulony, musiała też go podpierać, by nie
Nagle z bocznej ulicy usłyszała glos Tokego:
spadł z konia. Wreszcie jednak doszedł do siebie na tyle, by
- Nie, nie, ja sobie poradzę, pomóż raczej Vendelin!
siedzieć bez pomocy. Dziewczyna zeskoczyła wtedy na zie
Musiała natknąć się na strażników!
mię i szła obok, podtrzymując go tylko za kolano.
W następnej chwili znajomy wielki kary koń wpadł
- O czym myślisz? - spytał nieśmiało. - Jesteś taka
na ulicę, a strażników powaliły na ziemię ciosy zadane
milcząca.
płazem miecza. Brat Tokego zeskoczył z konia i rozw
Nie od razu odpowiedziała.
ścieczony syknął do Vendelin:
- Uważasz, że moja słabość jest kłopotliwa? - zasta
- Durnie! Mieliście się ukryć!
nawiał się głośno. - W takim razie mogę ci tylko powie
- To moja -wina, nie krzycz na nią! - zawołał Toke.
dzieć, że ja sam jestem nią bardziej zażenowany.
Wspólnymi siłami wsadzili go na gniadego konia, po
Nigdy jeszcze w jego głosie nie rozbrzmiewała taka
tem Vendelin podała mu resztki kul. Toke nie mógł się
samotność i rezygnacja. Vendelin ścisnęło się serce, ale
wyprostować.
odpowiedziała spokojnie:
- Siadaj za nim! - nakazał Vendelin jego brat i pod
- Nie widzę w tobie słabości. Jeśli boisz się współczu
niósł ją do góry. - Jedzcie skrajem lasu, nie możecie dłu
cia, to musisz przestać tak myśleć! Uważam, że jesteś
żej zostać w miasteczku. Zatrzymam straże jakąś głupią
godny podziwu.
gadką, uznają to z pewnością za rzecz naturalną.
Fuknął tylko.
^ Jeg glosie zabrzmiała gorycz.
Vendelin nareszcie zdradziła, nad czym rozmyślała.
- Musisz zabrać Tokego do domu i pielęgnować go
- Wiem, jak masz na imię.
jak umiesz najlepiej. Być może przynajmniej jedno za
Drgnął.
danie potrafisz wykonać porządnie - dodał gniewnie.
- Czy ktoś...?
- Dlaczego złościsz się na Vendelin? - spytał Toke.
- Nie. Ale nie mam kurzego móżdżku, jak twierdzi
Mówienie przychodziło mu z wyraznym trudem. - Prze
twój brat.
cież ona nie zrobiła ci nic złego!
Przez chwilę milczała, a potem oznajmiła:
- W tym swoim kurzym móżdżku ma tylko jedną
- Ty jesteś Kol Młody.
myśl - ostro odparł mu brat, dosiadając swego wierz-
Kolano, które podtrzymywała, naprężyło się.
82
S3
- Jak się tego dowiedziałaś?
matka niebywale rozpieszczała, co bardzo raniło Varga. On
- Poskładałam jedno z drugim, a na koniec odkryłam
był taki samotny! Ojciec i Gorm trzymali się razem, Varg
prawdę. To przez Gorma. Mimo wszystko istnieje mię
zresztą przestaj już traktować Gorma jak swój ideał. A po-
dzy wami pewne podobieństwo. A twój brat... który
3em, kiedy miała miejsce ta straszna historia, ojciec i Gorm
przed chwilą nam pomógł... To Varg Szalony, prawda?
dojrzeli w niej okazję do pozbycia się obu  słabych" braci.
Nareszcie miał jakieś imię! Imię, które szeptem bę
- Jak długo Varg siedział w wieży?
dzie mogła wymawiać w samotności, leżąc w łóżku
- Pierwszy raz przez rok.
i wpatrując się w mrok nocy. Ach, cóż to za bezsensow
Przez cały rok! Odepchnięty przez rodzinę, napiętno
ne myśli! Przecież on zachował się tak okropnie!
wany za morderstwo, którego nie popełnił!
Varg...
- Pózniej wielokrotnie wtrącano go do ciemnicy, kiedy
Czyż nie od zawsze wiedziała, że takie właśnie imię [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl