[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pociągu albo zgubić bilet, albo przejechać Green Village, albo mogą mnie okraść. Nie, tego nie
zrobią, bo nie wezmę ze sobą ani centa. Wszystkie pieniądze zabierz do domu, będzie mi lżej i
na sercu. Ojej! Jej! Gdyby nie to, że Delia jest poważnie chora, ruszyłabym się z domu na krok.
Och, babciu, na pewno wszystko będzie dobrze zapewniał Cyrus. Kupił bilet, który
babcia zawinęła w chusteczkę. Wreszcie nadjechałł pociąg i babcia wsiadła, trzymając się
kurczowo wnuka. Ten znalazł jej wygodne miejsce i pogodnie uścisnął rękę na pożegnanie.
Do widzenia, babciu. Nie bój się. Tu masz tygodnik Argus . Kupiłem go w sklepiku. Może
zechcesz poczytać sobie po drodze.
Potem Cyrus wysiadł, a za chwilę budynek stacji i peron pomknęły do tyłu.
Ojej! A cóż to się z nimi dzieje? pomyślała babcia z obawą, a po pewnym czasie
wykrzyknęła głośno: Ależ to my się poruszamy, a nie one!
Niektórzy pasażerowie słysząc to, uśmiechnęli się. Do takich staruszek jak babcia ludzie
zawsze miło się uśmiechają. Staruszka o okrągłych różowych policzkach, łagodnych
brązowych oczach i prześlicznych śnieżnobiałych loczkach jest osobą, na którą przyjemnie
popatrzeć, gdziekolwiek by się ją spotkało.
Po pewnym czasie babcia ku swemu zdumieniu odkryła, że jazda pociągiem podoba się jej.
Wcale nie było to niemiłe przeżycie, jakiego się spodziewała. Czuła się tu równie wygodnie jak
w fotelu na bieguna we własnym domu. A do tego tylu sympatycznych ludzi dookoła! Wiek z
obecnych pań miało na sobie śliczne suknie i kapelusze. Jak się oka żuje pomyślała babcia
ludzie w pociÄ…gu sÄ… zdumiewajÄ…co podoba do spotykanych poza nim. Gdyby jeszcze nie
kłopotliwa myśl o tym, to będzie z wysiadaniem w Green Village, babcia byłaby bardzo
zadowolona.
Po przejechaniu czterech czy pięciu stacji pociąg zatrzymał się w jakimś pustym miejscu,
gdzie stały tylko: budynek dworcowy i stodoła otoczona zaroślami. Wsiadł tu jeden pasażer i
zajął jedyne wolne w zatłoczonym wagonie miejsce obok babci.
Babcia Sheldon wstrzymując oddech przyjrzała się podróżnemu. Czy był złodziejem
kieszonkowym? Nie, nie wyglądał na takiego, ale przecież nigdy nie ma się pewności, jeśli
chodzi o ludzi spotkanych w pociągu. Z westchnieniem ulgi przypomniała sobie, że nie ma
żadnych pieniędzy.
A poza tym wyglądał na człowieka godnego szacunku i zupełnie nieszkodliwego. Ubrany
był skromnie w granatowy garnitur z cienkiego sukna i czarny płaszcz, a kapelusz zsunął nisko
na czoło. Był starannie ogolony, włosy miał czarne a oczy niebieskie dobre oczy
pomyślała babcia. Zawsze okazywała wielkie zaufanie ludziom, gdy mieli żywe, szczere,
niebieskie oczy. Takie jak dziadek Sheldon, który zmarł dawno, zaledwie cztery lata po ślubie.
Chociaż, trzeba przyznać, dziadek miał jasne włosy zreflektowała się babcia. Nieczęsto
spotyka się takie czarne włosy przy jasnoniebieskich oczach. Ale ogólnie wygląda
sympatycznie i nie uwierzę, że jest w nim choć odrobina jakiegoś zła.
Zapadł wczesny jesienny zmierzch i babcia już nie mogła dłużej cieszyć się oglądaniem
krajobrazów. Przypomniała sobie o kupionej przez Cyrusa gazecie i wyjęła ją z koszyka. Był to
numer sprzed dwóch tygodni. Na pierwszej stronie mieścił się długi opis morderstwa
poprzedzony mrożącym krew w żyłach nagłówkiem. Babcia z zapałem zagłębiła się w lekturze.
Aagodna, wrażliwa babcia Sheldon, która nie skrzywdziłaby muchy i nawet nie mogła patrzeć
na pułapkę na myszy, po prostu upajała się gazetowymi relacjami o zabójstwach. A im bardziej
były szokujące i dokonane z zimną krwią, tym chętniej o nich czytała.
Ta historia była z punktu widzenia babci wyjątkowo dobra i zawierała wiele dreszczyków .
Jakiś mężczyzna został zastrzelony, najwidoczniej z premedytacją. Jego przypuszczalny
morderca ciągle znajdował się a wolności, mimo że wymiar sprawiedliwości czynił wysiłki, by
go pochwycić. Nazywał się Mark Hartwell i opisano go jako wysokiego pana o jasnych
kręconych włosach i gęstej rudawej brodzie.
Co za straszna historia zauważyła głośno babcia.
Jej sąsiad spojrzał z życzliwym rozbawieniem i uśmiechnął się A o co chodzi? zapytał.
Ależ o to zabójstwo w Charlotteville odparła babcia, zapominając w podnieceniu, że
nie jest rzeczą bezpieczną nawiązywanie rozmawiać z ludzmi spotkanymi w pociągu.
Wprost krew mi się ścina w żyła gdy o tym czytam. Pomyśleć tylko, że człowiek, który to
zrobił, jest ciągle gdzieś w pobliżu i być może planuje następne morderstwo. Jaki pożytek z
policji?
Rzeczywiście, policjanci są trochę tępawi zgodził się ciemne włosy mężczyzna.
Współczuję temu człowiekowi z powodu wyrzutów sumienia zauważyła z powagą
babcia, choć pozostawało to w niejakiej sprzeczności z poprzednim zdaniem o planowanych
dalszych morderstwach. Co czuje człowiek mający na swych rękach krew innej ludzkiej istoty
Jestem przekonana, że już zaczął odbywać swoją karę, złapany czy nie.
To prawda powiedział półgłosem nieznajomy.
I do tego taki przystojny mężczyzna ciągnęła babcia, spoglądając ze smutkiem na
fotografię przestępcy. Wydaje się niemożliwe, mógł kogokolwiek zabić. Lecz w gazecie piszą,
że nie ma co do tej żadnych wątpliwości.
Pewnie jest winien potwierdził sąsiad. Ale nic nie wiadomo o powodach czynu.
Może nie popełnił go z zimną krwią i wyrachowaniem, jak o tym piszą. Ci reporterzy nigdy nie
odmawiajÄ… sobie wyolbrzymiania wszystkiego.
Myślę sobie powiedziała powoli babcia że chciałabym zobaczyć mordercę. Tylko
jeden raz. Ilekroć mówię coś takiego to Adelaide, Adelaide to żona Samuela, patrzy na mnie
tak, jakby sądziła, że coś jest nie w porządku z moją głową. Zresztą może i jest, ale chciałabym.
Kiedy byłam małą dziewczynką, w naszej osadzie mieszkał człowiek podejrzany o otrucie
żony, gdyż umarła nagle i niespodziewanie. Pamiętam, że przyglądałam mu się z wielkim
zainteresowaniem. Lecz to nie było to, boi nie miało się pewności, czy naprawdę zawinił.
Nigdy nie mogłam uwierzyć w jego winę. Był takim miłym człowiekiem i pod każdym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]