[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wytresowane i sÄ… bardzo agresywne?
Skinęłam głową z większym przekonaniem, niż czułam w rzeczywistości. Nie wiedziałam, czy mnie
posłuchają i przepuszczą, nie robiąc mi krzywdy. Ale musiałam spróbować, nie było innego wyjścia, a im
dłużej się ociągałam, na tym większe niebezpieczeństwo narażałam Rushtona.
 Zanim& Jak mnie złapałeś, powiedziałeś, że mnie zabijesz  zaczęłam cicho. 
Mówiłeś poważnie?
Rushton podniósł głowę znad śniegowców, które właśnie sznurował, i spojrzał na mnie z tym samym
nieodgadnionym wyrazem twarzy, z jakim patrzył tamtego dnia w stodole.
 Byłoby dla mnie lepiej, gdybym był w stanie to zrobić  odezwał się w końcu. 
Tak byłoby lepiej i dla moich, i dla twoich przyjaciół. Jeśli zostaniesz złapana, wydasz mnie i
zdradzisz przejście na farmę. Nikt nie jest w stanie oprzeć się Alexiemu. Natomiast jeśli to Rada cię
złapie, Pasterze też zmuszą cię do mówienia. %7ływa stanowisz zagrożenie dla wszystkich moich planów.
 To znaczy, że twoja tajemnica jest aż tak ważna?  spytałam z rozpaczą.
 Ważniejsza, niż sądzisz  odpowiedział Rushton.  Pomagając ci, ryzykuję nie tylko swoim
życiem, ale również życiem wielu innych ludzi.
Patrzyłam na jego zatroskaną twarz i zebrałam się w sobie.
 Powiedz mi, jak się dostać na farmę. Nie zdradzę cię. Poradzę sobie z psami.
 Albo zginę, ale przynajmniej spróbuję  pomyślałam.
 Kanały same przypominają labirynt, ale nie zostały zaprojektowane po to, żeby mylić. Musisz tylko
zapamiętać, żeby zawsze skręcać w prawo, a wszystko się uda. %7łeby przedostać się stąd na dziedziniec,
musisz pójść tunelami. Nie jestem do końca pewny drogi.
Matka opowiadała mi o nich, ale sama też tam nigdy nie była.  Wytłumaczył mi przejście przez
tunele. Nagle podniósł niespokojnie głowę, słysząc zbliżające się kroki. Na szczęście minęły drzwi do
jego komnaty.
 Po dotarciu na farmę trzymaj się zabudowań. Burza rozszaleje się już wtedy na dobre i jeśli się
zgubisz, umrzesz. Idz wzdłuż murów do najdalszego silosu. Drzwi będą otwarte.
Schowaj siÄ™ tam i zaczekaj na mnie.
 Ale& ale to wszystko? Tylko po to mam ryzykować, że rozszarpią mnie wilki i że zostanę złapana?
 spytałam z lekką nutką histerii.
 Ryzykujesz nie więcej niż ja  odparł Rushton sucho.
 A jeśli nie przyjdziesz?  wyjąkałam.
Jego twarz złagodniała.
 Zrozum. Już i tak za dużo ci powiedziałem. Jeśli powiem ci więcej i zostaniesz złapana, narażę tym
innych. To, że ryzykuję dla ciebie życiem, jest moją własną decyzją. Nie mogę podejmować jej w imieniu
innych.
Pokiwałam głową skruszona, bo na pewno mówił prawdę. Co jak co, ale powinnam przynajmniej mu
zaufać.
 Jeśli mnie zdradzisz, to będzie to prawdziwa ironia losu  dodał tajemniczo, zakładając gruby
płaszcz.
Podszedł do drzwi i nasłuchiwał przez chwilę.
 Na końcu korytarza jest gobelin. Kryje się za nim wejście do pierwszego tunelu.
Drugi& mam nadzieję, że będzie tak, jak pamiętam. Jeśli nie, znajdz drogę za pomocą swoich
zdolności, ale zrób to bardzo ostrożnie.  Otworzył drzwi.
 Nic ci się nie stanie?  spytałam absurdalnie.
Rushton nie roześmiał się.
 Mam nadzieję, że nie. Ariel może i ma jakieś podejrzenia, ale bez dowodów nic mi nie zrobi.
Spróbuję skierować poszukiwania w inną stronę.  Rushton podszedł bliżej i wyjrzał na korytarz, po
czym pchnął mnie lekko.  Może któregoś dnia będziemy mieli okazję porozmawiać. Jest tyle rzeczy&
Urwał nagle. Na korytarzu słychać było kroki.
 Szybko  rzucił i wypchnął mnie za drzwi.
 %7łegnaj  szepnęłam i wymknęłam się na ciemny korytarz.
Rozdział 25.
Zakradłam się ciemnym korytarzem do gobelinu, odchyliłam go i wcisnęłam się do znajdującej się za
nim ciemnej szczeliny. Namacałam przycisk i nagle ściana odsunęła się na bok z głośnym szczękiem.
Zamarłam przerażona, ale ani nikt nie zaczął krzyczeć, ani nie odsłonił arrasu. Znajdujący się za ścianą
tunel był obwieszony lepkimi pajęczynami. Odgarnęłam je na bok, starając się nie myśleć o ich
mieszkańcach. Od dawna nikt nie używał tych przejść.
Przemknęło mi przez myśl pytanie, skąd matka Rushtona wiedziała o istnieniu tuneli, których nigdy nie
widziała na oczy. Znów pojawiło się dziwne przeświadczenie, że Rushton jest w jakiś sposób powiązany
z Obernewtyn.
Postanowiłam wstrzymać się z ciekawością i skoncentrować na bezszelestnym przemieszczaniu się
tunelem. Panowały w nim nieprzeniknione ciemności, więc jego koniec obwieściło mi zderzenie ze
ścianą. Znów namacałam przycisk. Tym razem mechanizm zadziałał bezszelestnie i ściana wypuściła
mnie za kolejnym gobelinem. Nasłuchiwałam przez chwilę, po czym wyślizgnęłam się na korytarz, mając
szczerą nadzieję, że matka Rushtona dobrze wszystko zapamiętała. Przekradanie się korytarzami było
podwójnie niebezpieczne, bo każdy mógł mnie zobaczyć.
Niemal zaszlochałam z ulgi, gdy odnalazłam następny arras i mogłam za nim przycupnąć.
Nagle usłyszałam ciche prychnięcie.
Czekałam z przerażeniem, aż zostanę wywleczona z mojej kryjówki.
Tkanina poruszyła się.
 Witaj  nadeszła myśl.
Osunęłam się na podłogę, bo tak mi ulżyło. Ale byłam jednocześnie zaskoczona.
 Sharna?  spytałam z niedowierzaniem.
 Wyczułem twoją potrzebę  powiedział pies, wciskając się do wnęki obok mnie. 
Zniło mi się, że grozi ci niebezpieczeństwo, więc przyszedłem.
 Co ci się śniło?  spytałam z przestrachem.
 Zniło mi się, że twoje życie ma cel, który musi się wypełnić dla dobra wszystkich stworzeń 
odparł.
Zmarszczyłam w ciemności brwi, zastanawiając się, dlaczego zwierzęta nieustannie wplatały mnie w
swoją mitologię. Sharna zaofiarował się, że pomoże mi przedostać się przez tunele, ale kiedy
powiedziałam mu, że muszę pokonać mały dziedziniec, poczułam, że zadrżał.
Jego strach zburzył mój spokój, mimo to zmusiłam się do mówienia.
 Muszę obok nich przejść. Nie ma innej drogi. Jeśli tego nie zrobię, zginę.
Zapadła długa chwila ciszy, którą Sharna poświęcił na namysł.
 Pomogę ci  odezwał się w końcu.  Innle musi być bezpieczna  dodał dziwnie sennym
głosem. Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się, czy nie wpadł w lekki obłęd.
Poruszaliśmy się w ciemności jak cienie. Sharna prowadził mnie sprawnie od jednego tunelu do
następnego. Wejścia były przesłonięte pajęczynami i grubą warstwą kurzu. Jeden tunel był tak niski, że
musiałam się czołgać, obijając sobie kolana i dłonie o zimne, brudne kamienie.
Nagle wpadłam na Sharnę, który przystanął. Myślałam, że doszliśmy już do końca kolejnego odcinka,
ale pies nakazał mi milczenie. Ktoś szedł korytarzem biegnącym wzdłuż tunelu.
 Trzeba ją znalezć  odezwał się jakiś głos.  Gdyby nie Rada&  Głos należał do
Madame Vegi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl