[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uśmiechając się i wyciągając dłoń.
Nicholas zupełnie zignorował Harrisa. Jego oczy spoczęły na Keenie.
- Chciałbym z tobą porozmawiać - powiedział krótko.
- Tak... oczywiście - wymamrotała. - James, czy mogę cię na chwilę przeprosić?
- Oczywiście - odparł James oddalając się, by przygotować sobie drinka.
- Cześć, Nicholas - przywitała mężczyznę Keena.
Spoglądała na niego z zakłopotaniem w oczach. Znowu miała przed sobą potężnego, śniadego
człowieka. Miała wrażenie, że wygląda dużo bardziej imponująco niż zazwyczaj. Nie po raz pierwszy
zauważyła, że często wrze w nim krew francuskich przodków.
- Czy zaprosiłaś tu wszystkich nowojorskich aktorów -zapytał, rozglądając się dookoła.
- Nie, tylko tych najlepszych - odparła z tajemniczym uśmiechem. - Rozłożyła ramiona. - Zatańcz ze
mnÄ….
- Wolałbym raczej połknąć truciznę.
Jej twarz przybrała tragiczny wyraz. Tygodnie oczekiwania, stania w oknie i wypatrywania białego rollsa.
Tygodnie podrywania się na każdy dzwięk telefonu z nadzieją, że to będzie on. A teraz, kiedy wreszcie się
pojawił, słyszy od niego takie słowa.
Odwróciła się i ruszyła wzdłuż holu do pokoju, którego Nicholas używał ostatnio jako gabinetu. Przy
drzwiach poczekała, aż do niej dołączy. Gdy znalezli się w środku, usiadła na najbliższym krześle.
- Przykro mi, że nie mogę zaproponować ci drinka - odezwała się chłodno - chyba że chcesz znowu
wmieszać się w ten wielobarwny tłum.
Nicholas drżącą ręką zapalił papierosa. Wydawał się całkowicie skupiony na tej czynności.
-Dobrze się bawisz? - zapytał, rzucając jej krótkie spojrzenie.
- Do momentu twego przyjazdu bardzo dobrze, dziękuję
- odparła jadowicie.
Podszedł do okna i zapatrzył się w ciemność. Palił w milczeniu, wsłuchując się w słowa modnej
piosenki o miłości, której dzwięki dochodziły z salonu. Czuł, jak narasta między nimi napięcie.
- Zrealizowałaś swoje marzenia, lisiczko? - zapytał, nie odwracając się do niej.
- Teraz przypominają one raczej koszmar - mruknęła, skubiąc rąbek sukienki. Nagle jej oczy zaszły
łzami. -Tęskniłam za tobą.
- Właśnie widziałem - odparł sarkastycznie.
Nie mogła znieść jego drwiny i chłodnego spojrzenia.
- Wypiłam niedawno whisky z wodą, a przedtem jeszcze kilka innych drinków. Trochę szumi mi w
głowie. Chyba możesz to zrozumieć?!
- Dlaczego piłaś?
Kobiecie zabrakło słów. Jak miała wytłumaczyć temu nieznajomemu mężczyznie, że drink miał jej
pomóc uśmierzyć tęsknotę i rozczarowanie.
- Przyjechałem tu tylko po to, żeby poinformować cię, że wykupiłem fabrykę Harrisa - nadal stał
odwrócony do niej plecami - i przepisałem ją na ciebie. Będziecie teraz mieć wspólne interesy.
- Ale... w jaki sposób, skoro James ją sprzedał?
- Zarząd nadal pozostaje w jego rękach - wyjaśnił chłodno. - Nie wspominał ci o tym?
Potrząsnęła przecząco głową. Słowa nie były w stanie przejść przez gardło. Czy w ten sposób daje do
zrozumienia, że nie ma już dla niej miejsca w jego życiu?
- Czy zobaczymy się jeszcze, Nicholas? - zapytała wreszcie z wahaniem w głosie.
Zanim odpowiedział, mocno zaciągnął się papierosem.
- Myślę, że byłoby mądrzej, żebyśmy się więcej nie
widywali, Keeno.
Często śmiała się ze znajomych, którzy twierdzili, że czuli się tak, jakby mieli zaraz umrzeć. Jednak w tej
chwili ona właśnie czuła się podobnie. Nigdy nie myślała, że ktoś będzie w stanie zranić ją tak boleśnie.
Wydawało jej się, że nie będzie w stanie znieść cierpienia.
Przed oczami wyobrazni przesuwały się obrazy cudownych chwil, które spędzili razem. Ciemnowłosy,
ciemnooki Nicholas o potężnej piersi gęsto porośniętej ciemnym włosem. Tym razem żegnał się z nią na
dobre i nie było rzeczy, którą mogłaby zrobić, czy słów, które mogłaby powiedzieć, by zmienić jego
decyzjÄ™.
Po raz pierwszy zdarzyło się jej mieć rację. Pragnął jej, ale w jego wyobrażeniu miałaby to być krótka
przygoda. Nie wyszło i dlatego tak szybko chce wyrzucić ją ze swojego życia. Już przedtem przypuszczała,
że tak wyglądają jego plany, ale wówczas łudziła się jeszcze, że się myli.
Podniosła się. Wyglądała bardzo dostojnie w błękitnym kolorze i była zbyt dumna, by spojrzeć mu w
oczy i zobaczyć w nich udręczenie.
- Jeśli uważasz, że tak będzie najlepiej  powiedziała smutno. - Dziękuję... za wszystko, Nicholas.
Mam nadzieję, że będziemy pamiętać tylko przyjemne chwile.
Pokiwał głową.
- Nie wiem, w jaki sposób, skoro było ich tak mało.
Mam wrażenie, że nigdy nie spotkało nas nic dobrego.
Ich spojrzenia spotkały się, ale Keena szybko odwróciła głowę, by Nicholas nie mógł ujrzeć łez
napływających jej do oczu.
- Mam nadzieję, że będziesz pamiętał o wysyłaniu mi kartki z życzeniami świątecznymi. - Keena starała
się kontrolować swój głos, nigdy nie wybaczyłaby sobie, gdyby właśnie teraz przybrał piskliwe tony.
- Możesz być spokojna, będę pamiętał.
Ruszyła w stronę drzwi, ale zatrzymała się w połowie drogi.
- Jedz ostrożnie, dobrze? - poprosiła, nie odwracając głowy.
- Mogłabyś się chociaż odwrócić, gdy się ze mną żegnasz
powiedział cierpko.
- Obawiam się, że nie mogę tego zrobić - wyszeptała, a pierwsze łzy spłynęły jej po policzkach.
Chyba przyjdzie jej teraz wypłakać się na ramieniu Jamesa. Nawet chciała wtulić twarz w miękki materiał
jego czarnego garnituru. Czekał na nią pod drzwiami gabinetu.
- Co się stało? -zapytał, gdy tylko zatrzasnęła je za sobą.
Nie odpowiedziała. Miała wrażenie, że krwawi jej serce. Dzięki sile woli udało się jej jakoś przetrwać do
końca przyjęcia. Rozmawiała z gośćmi, rozsyłała uśmiechy, prawiła komplementy, a nawet kilkakrotnie
próbowała flirtować z ubiegającymi się o jej względy mężczyznami. Jcdnak kiedy zniknął za drzwiami
ostatni gość, ciężko opadła na sofę i zalała się łzami. Nie musiała już dłużej grać.
Mandy delikatnie głaskała kobietę po włosach i wyszukiwała słowa, które mogłyby ją uspokoić. Keena
opowiedziała jej o rozmowie z Nicholasem i od nowa wybuchnęła płaczem.
- Powiedziałaś mu, że nie jesteś zainteresowana Jamesem? - zapytała łagodnie Mandy.
- Nie. - Usłyszała ostrą odpowiedz.
- Czy pomyślałaś, co musiał czuć, gdy wszedł do pokoju i zobaczył ciebie tańczącą w objęciach Jamesa?
Wzruszyła ramionami.
- Nie mogłam mu tego powiedzieć. Nie po tym, jak
kategorycznie usunął mnie ze swojego życia. Prawdopo dobnie będę teraz musiała związać się z Jamesem. 
Otarła łzy wierzchem dłoni. -Przynajmniej mam powód, żeby nie
wracać do Nowego Jorku. Przeniosę tutaj moje biuro. Ann i Faye też wprowadzą się do tego domu...
- Ty lubisz przebywać tutaj, kochanie, ale im może się to nie spodobać - upomniała Mandy.
Twarz Keeny ponownie się zachmurzyła. - Już nigdy więcej nie chcę widzieć Nicholasa -
zaszlochała. - Nie mogę! Nie zniosłabym tego, Mandy! Nie mogę!
- Czy aż tak bardzo go nienawidzisz, kochanie?
Kocham go - wyznała Keena, podnosząc na pokojówkę zapłakaną twarz. ~ Odkryłam to dopiero w
Charleston, ale było już za pózno. Mandy, naprawdę go kocham i wszystko co mam, nie jest mi droższe od
jednej chwili spędzonej z tyra mężczyzną. Wiesz o tym? Wszystkie moje pieniądze i sława nie są nic warte,
jeżeli nie będę miała Nicholasa.
- Czy mogę coś zasugerować? - zapytała Mandy.
- Nie wiem, czy to ma sens, ale...
- Dlaczego nie pojedziesz do niego i nie powiesz, co czujesz? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl