[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Bessie. - Pani Banks już o to zadba.
Wendy, która dotąd siedziała przy kuchennym stole, podniosła się i wsunęła rączkę w dłoń Oliwii.
- Mogę iść popatrzeć na tego pana, co leży w pokoju tatusia? - spytała.
- Nie, kochanie - pokręciła głową Oliwia. - Ten pan jest bardzo chory. Pójdziesz teraz ze mną do
ogrodu i narwiemy ziół naszej mamy, żeby jak najprędzej wyzdrowiał.
- Na pewno wyzdrowieje! To zaczarowane roślinki! Oliwia nie odpowiedziała. Nie mogła zwalczyć
uczucia, że im dłużej hrabia nie odzyska przytomności, tym lepiej dla wszystkich.
Bała się nawet myśleć, co się będzie działo, gdy Lenox dowie się o decyzjach, jakie podjęli, lub
podsumuje wydane kwoty.
- Cokolwiek się zdarzy - powiedziała sobie w duchu -przynajmniej ani dziś, ani jutro nikt nie będzie
głodował! Zdążymy ponaprawiać domy we wsi, zanim hrabia wstrzyma roboty, a ludzie zarobią dość
pieniędzy, by wreszcie odzyskać poczucie godności.
Przerażały ją te myśli plączące się po głowie, bała się patrzeć w przyszłość.
Zbierając zioła na mieszankę, którą okoliczni mieszkańcy nazywali Białą Magią, modliła się po cichu:
- Boże... proszę Cię... nie pozwól, by wyzdrowiał zbyt szybko.
4
Gerry w stroju do konnej jazdy wszedł do salonu, gdzie czekała na niego Oliwia. Wydawał się tryskać
energiÄ….
- Dzień dobry, Oliwio! - przywitał ją. - Spałaś jeszcze, gdy przyjechałem na śniadanie. Jak Lenox?
- Znacznie lepiej. Lekarz go obejrzał i stwierdził, że jest poprawa.
Oliwia doglądała hrabiego na zmianę z Higginsem, ale ostatnie dziesięć dni wyczerpały ją.
Lenox miał wysoką temperaturę. Musieli pilnować, by nie rzucał się w gorączce, tylko leżał spokojnie
na wznak.
To dzięki ziołom mamy rana z dnia na dzień się zasklepia -pomyślała Oliwia.
Bessie chciała pomóc im przy czuwaniu nocami, ale Oliwia nie zgodziła się, bo służąca i tak miała
dużo pracy w ciągu dnia.
Oliwia pilnowała hrabiego przez pierwszą część nocy. O drugiej zmieniał ją Higgins.
Dziś obudziła się o dziesiątej i czuła się wypoczęta.
Ostatnio lepiej wyglądała. Nie była już taka wychudzona.
Geny podszedł do barku i nalał sobie kieliszek sherry.
- Geny, posunÄ…Å‚eÅ› siÄ™ chyba za daleko, zamawiajÄ…c dla mnie te suknie?
Ku swemu zdziwieniu znalazła pod drzwiami sypialni podłużne pudła z salonu mody. Kiedy do nich
zajrzała, zobaczyła nowe sukienki!
- Należą ci się! - rzekł Gerry. - Bessie dała mi twoją starą suknię na miarę. Powinny pasować jak ulał.
- Idealnie dobrałeś rozmiar - pochwaliła go Oliwia. -A jak ci się podoba ta, którą mam na sobie?
- Wyglądasz ślicznie! - zapewnił ją. - Zresztą jak zawsze!
- A jednak uważam, że nie powinieneś wydawać pieniędzy na ekstrawagancje - skarciła go, zniżając
głos.
Gerry usiadł w fotelu.
- Wszystko to sobie dokładnie przemyślałem. Gdy Lenox dojdzie do siebie, z pewnością odwoła moje
decyzje, chyba... że coś go odmieni! Więc korzystajmy, póki się da, i odłóżmy co nieco na przyszłość.
- Myślę, że nie powinniśmy tak postępować - zaprotestowała Oliwia.
- A ja nie mam skrupułów. Zrobiłem jeszcze coś. Mam nadzieję, że zaaprobujesz moją decyzję.
- Co takiego?
- Napisałem do Oxfordu i opłaciłem Tony'emu czesne za jeden semestr w Kolegium Magdaleny.
- Ależ, Gerry! - Oliwia aż krzyknęłą z wrażenia. - To jest... kradzież! Hrabia każe sobie zwrócić te
pieniÄ…dze!
- Wątpię. Wyszedłby na głupca. Cały świat by się dowiedział, jaki z niego sknera.
- Ja... nie... wiem - z trudem szukała słów - co mam powiedzieć albo jak postąpić.
- Więc zostaw to mnie - uciął Gerry. - Szczerze ci powiem, że obecny stan bardzo mi odpowiada.
Widziałem się dzisiaj z Hamptonem. Z entuzjazmem podszedł do wszystkich moich planów
dotyczących unowocześnienia farmy. Oczywiście, zgodziłem się je sfinansować.
Oliwia tylko cicho jęknęła. Z góry wiedziała, że jej protesty nie odniosą skutku.
Gdyby hrabia wiedział, ile pieniędzy wydał Gerry przez dwa ostatnie tygodnie, byłby zdruzgotany.
Z pewnością przyjdzie im za to słono zapłacić.
Na przykład wczoraj Tony i Gerry oznajmili po powrocie do domu, że kupili dwa konie pełnej krwi.
A dopiero co dokonali zakupów na Końskim Targu w Oxfordzie!
Kiedy czyniła im wymówki, Gerry odrzekł: - Gdyby William żył, na pewno też kupiłby te konie. Jak
sama wiesz, stajnie zostały zapuszczone podczas choroby kuzyna Edwarda, bo nie miał kto
podejmować decyzji.
- Ale co powie hrabia?! - zapytała przerażona.
- Powinien być zadowolony, kupiliśmy je po bardzo korzystnej cenie! - odpowiedział Gerry. - Oliwio,
wiem, że jestem trochę rozrzutny - dodał, odstawiając kieliszek - ale teraz zupełnie inaczej wydaję
pieniądze niż wtedy, gdy wiodłem beztroskie życie w Londynie. Staram się o dobro majątku i ludzi,
którzy tu mieszkają.
- Tak, ale te suknie...
- To ta sama kategoria wydatków - przerwał Gerry. -
Należysz do rodziny. Nie mogę jezdzić na nowych koniach, gdy ty chodzisz w łachmanach jak
Cyganka! Oliwia wybuchnęła śmiechem.
Chociaż przekonało ją to nieco pokrętne rozumowanie Gerry'ego, nie miała odwagi myśleć o
przyszłości i o gniewie hrabiego.
Nieprzytomny, blady, nie budził w niej teraz przerażenia.
Właściwie zapomniała już, jak okropnie się z nimi wszystkimi obszedł i jak bardzo go nienawidziła.
Widziała w nim wyłącznie młodego, chorego, zbolałego człowieka. Trochę przypominał chłopca,
który niechcący ucierpiał w czasie zabawy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl