[ Pobierz całość w formacie PDF ]
krzyżu, cierpieć i czekać, patrzeć na lśniące ciała innych, na ich pięknie rozkwitłe narządy.
Nie, tego już by było za wiele, pomyślałem. Nie zniósłbym tego.
Nasz wysoki, elegancki i wyniosły pan poprowadził nas do
76
58
środkowej części ogrodu. Powietrze było ciepłe i słodkie, wiała lekka bryza. Ujrzałem
Dmitriego; wisiał już na krzyżu, podobnie jak inny niewolnik, Europejczyk o ciemnorudych
włosach, zapewne jakiś książę odebrany naszej życzliwej królowej. Dwa puste krzyże
czekały na Tristana i na mnie.
Jakby spod ziemi pojawili się nagle posługacze; na moich oczach unieśli Tristana i szybko,
sprawnie umieścili go na krzyżu. Nie nadziali go jednak, dopóki jego uda nie spoczęły
swobodnie w zgięciach mosiężnych haków, a kiedy ujrzałem rozmiar fallusa, skrzywiłem się
mimo woli. W jednej chwili ręce Tristana spętano w przegubach i przywiązano do
poprzeczki. Pionowy słup sterczał między jego dłońmi, a penis nie mógł już być bardziej
twardy.
Kiedy posługacze zajęli się rozczesywaniem włosów Tristana i krępowaniem jego stóp,
zrozumiałem, że jeśli mam coś zrobić, pozostało mi na to niewiele czasu: najwyżej kilka
sekund. Podniosłem wzrok na spokojną twarz pana. Obserwował Tristana z rozchylonymi
ustami i lekkimi wypiekami na policzkach.
Nadal klęczałem na czworakach. Przysunąłem się do niego tak blisko, że dotknąłem jego
szaty, a potem z wolna usiadłem z powrotem i podniosłem oczy. Jego twarz przybrała
osobliwy wyraz, jakby zwiastun gniewu, że odważyłem się na tak zuchwały krok. Nie
poruszając ustami, aby nie mogli mnie usłyszeć posługacze, szepnąłem:
Co skrywasz pod tą szatą, że tak nas dręczysz? Jesteś
eunuchem, nieprawdaż? Na twojej ładnej twarzy nie widzę ani
jednego włosa. Bo jesteś eunuchem, czyż nie?
Miałem wrażenie, że włosy na głowie stają mu dęba. Posługacze nacierali ciało Tristana
wonnym olejkiem i starannie usuwali jego nadmiar. Ale dostrzegałem ich tylko kątem oka.
Nie oni interesowali mnie w tej chwili.
Wpatrywałem się w mojego pana.
JesteÅ› eunuchem? szepnÄ…Å‚em znowu, ledwo porusza
jąc wargami. A może jednak masz pod tą strojną szatą coś,
co by zdołało wbić się we mnie? Roześmiałem się z zamk
niętymi ustami; zabrzmiało to dość urągliwie. Tymczasem ja
77
naprawdę wspaniale się bawiłem. Zdawałem sobie sprawę, że mogę się posunąć za.
daleko. Ale jego mina wyraz czystego zdumienia była dla mnie warta tego ryzyka.
59
Zarumienił się cudownie, dotknięty do żywego, szybko jednak odzyskał kontrolę nad sobą.
Zmrużył oczy.
Ale... eunuch czy nie... muszę przyznać, że przystojny
z ciebie gagatek! dodałem.
Cisza! zagrzmiał.
Posługacze, przerażeni, znieruchomieli, a pan, którego gromki głos odbił się echem po
całym ogrodzie, wydał skrzekliwie jakieś krótkobrzmiące polecenia, po których służba,
jeszcze bardziej zalękniona, czym prędzej zakończyła czynności przy Tri-stanie i oddaliła się
w milczeniu.
Mimo spuszczonej głowy znowu podniosłem wzrok na Le-xiusa.
Jak śmiesz! syknął.
Uznałem ten moment za niezwykle zabawny, bo mój pan mówił teraz dokładnie takim
samym szeptem, jak ja przed chwilą. Nie odważył się zwrócić do mnie głośniej niż ja do
niego.
Uśmiechnąłem się. Moja pała tętniła już sokami, gotowa w każdej chwili do erupcji.
Jeśli wolisz, ja cię pokryję! wyszeptałem. To zna
czy, jeśli on nie funkcjonuje należycie, ten twój interes...
Klaps wylądował na moim ciele tak błyskawicznie, że nawet nie spostrzegłem ruchu ręki.
Upadłem na ziemię. Znowu znalazłem się na czworakach. Usłyszałem świst; ten dzwięk
wydał mi się grozny, ale nie mogłem sobie przypomnieć dlaczego. Spojrzałem w górę.
Lexius wyciągał właśnie zza pasa długi skórzany rzemień, owinięty do tej pory w talii i skryty
w fałdach aksamitnego kaftana. Rzemień kończył się niewielką pętlą, o obwodzie
wystarczającym na przeciętnej grubości członek, nie na mój byłem o tym przekonany.
Lexius pochwycił mnie za czuprynę i poderwał w górę. Piekący ból przeszył mi głowę, a on
uderzył mnie dwukrotnie z całej siły. Natychmiast ogród zakwitł przed moimi oczami feerią
barw. Chaos w raju. Jego dłoń zacisnęła się na mosznie, szarp-
78
\l nęła za nią brutalnie, owinęła członek rzemykiem. A potem smycz pociągnęła moje lędzwia
do przodu i przesunąłem się na kolanach po trawie, chociaż starałem się zachować
równowagę.
60
Lexius naciskał moją głowę ku dołowi, wreszcie naparł nogą na kark coraz mocniej. Niemal
dotknąłem twarzą ziemi, mimo ii smycz, którą mnie przewiązał na wysokości piersi,
zmuszała do podążania za nim na czworakach.
Dałbym wiele, aby móc spojrzeć teraz na Tristana. Miałem wrażenie, jakbym dopuścił się
wobec niego zdrady. I nagle przyszło mi do głowy, że może popełniłem straszliwy błąd, że
może skończę w jednym z tych korytarzy albo jeszcze gorzej. Na odwrót było już jednak za
pózno. Rzemyk zaciskał się na penisie coraz mocniej, podczas gdy Lexius nieubłaganie
ciągnął mnie za sobą w stronę wejścia do pałacu.
RÓ%7Å‚YCZKA: OBSERWATOR
Różyczka otworzyła oczy, budząc się ze słodkiego omdlenia. Mieszkanki haremu nadal
otaczały ją wianuszkiem, szczebiocząc coś jedna przez drugą.
W rękach trzymały długie piękne pióra pawie i inne, o niezwykłym ubarwieniu którymi
co jakiś czas muskały jej piersi i kotlinkę między udami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]