[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Urwała swój monolog i spojrzała na Sebastiana. Czekała, aż coś powie. Milczał jak
mumia. Dopiero po minucie powiedział:
R
L
T
- Skończyła pani przemowę?
- Tak.
- Proszę mi więc powiedzieć: dlaczego chce pani mieć tę łódkę?
Nie chciała usłyszeć tego pytania. Neely uwielbiała ludzi, łatwo się zaprzyjazniała.
Musiała opanować tę umiejętność, biorąc pod uwagę to, że co chwila zmieniała adres
zamieszkania. Jednak niełatwo się przed kimś otwierała. A już na pewno nie chciała tego
robić przed tym człowiekiem.
Teraz jednak wpatrywał się w nią z autentyczną ciekawością.
Pal licho, pomyślała.
- Kiedy pierwszy raz tu przyszłam, natychmiast poczułam się jak w domu - wy-
znała. - Nie mam pojęcia dlaczego. Często przeprowadzałam się z mamą. Mieszkaliśmy
tu, w Seattle, w Kalifornii, w Montanie, Minessocie, Wisconsin. Trudno nam było za-
grzać gdziekolwiek miejsce. Dopóki nie skończyłam dwunastu lat, moje życie przypo-
minało film drogi.
- A co się stało, kiedy pani skończyła dwanaście lat?
- Moja matka wyszła za mąż.
Sebastian zrobił wielkie oczy, wyraznie zaskoczony.
- Moi rodzice nigdy się nie pobrali - wyjaśniła. - Mój ojciec był pracoholikiem, a
matka niebieskim ptakiem. Co gorsza, rozstali się, zanim przyszłam na świat. Mieszka-
łyśmy przez rok w Seattle. Ale potem moja matka wstąpiła do komuny i pojechałyśmy
do Kalifornii. Pózniej były ciągłe przeprowadzki, aż w końcu spotkała Johna. Wzięli
ślub. To było wspaniałe.
Sebastian słuchał uważnie.
- Naprawdę wspaniałe. Mieliśmy dom, który kochałam. To było najlepsze sześć lat
mojego życia. A potem wyjechałam na uczelnię, a wiadomo, jak jest na studiach, czło-
wiek nie czuje się jak u siebie. Dostałam dyplom, mieszkałam tu i ówdzie. Przyjechałam
do Seattle, przez miesiąc wynajmowałam mieszkanie. No i wtedy usłyszałam od Franka,
że szuka lokatora. Przyjechałam obejrzeć mieszkanie na barce i od razu dopadło mnie to
uczucie. Uczucie, że jestem w domu. Do tej pory mnie nie opuściło. - Spojrzała mu pro-
sto w oczy. - Oto odpowiedz na pana pytanie.
R
L
T
- Czyli chodzi o emocje - skwitował.
Neely zjeżyła się.
- A co w tym złego?
Zignorował jej pytanie.
- Chce pani pomalować barkę na różowo?
- SÅ‚ucham?
Przeszywała go nienawistnym spojrzeniem. Ten bufon znowu się ze mnie naśmie-
wa, pomyślała. Patrzył na nią bez cienia emocji, z uniesioną brwią i sardonicznym wyra-
zem twarzy, który sprawiał, że człowiek czuł się zerem.
Nagle zadzwonił jego telefon.
Wyłowił telefon z kieszeni dżinsów. Neely znowu zaczęła się gapić na jego nie-
formalny strój, który podkreślał jego atletyczną sylwetkę i sprawiał, że niemal w niczym
nie przypominał biznesmena-robota z pracy.
Z wyjÄ…tkiem jednej rzeczy - jego zachowania.
 Czy chce pani pomalować barkę na różowo?". Co miało znaczyć to głupie pyta-
nie? Przecież widział, że w żadnej puszce nie ma różowej farby.
- Przepraszam, muszę odebrać.
- Proszę bardzo - rzuciła przez zęby, nadal piorunując go wzrokiem. Ale on jej już
nawet nie słuchał. Stał przy drzwiach.
Neely podsłuchiwała. Była zdumiona jego tonem, którym przemawiał do tajemni-
czego rozmówcy. A raczej rozmówczyni.  Hej, co u ciebie?" - rzucił do słuchawki. Ne-
ely była niemalże pewna, że to jego narzeczona.
Poczuła dziwne ukłucie. Co w tym dziwnego, pomyślała, że ma kogoś? To przy-
stojny facet. Może nawet ma drugą twarz, której nie pokazuje w pracy. Może po godzi-
nach jest czarujący i miły.
Nie usłyszała dalszej części rozmowy, ponieważ wyszedł na pokład. Rzecz jasna
wcale jej nie korciło, by podsłuchiwać. Ciekawiło ją jedynie, czy on rzeczywiście jest w
stanie szeptać do słuchawki czułe słówka pod adresem swojej lubej. Neely jakoś nie mo-
gła sobie tego wyobrazić.
R
L
T
Nie potrafiła sobie wyobrazić kobiety, która mogłaby się Savasowi spodobać. Kim
miałaby być, Królową Lodu? Wysoka blondynka, chuda, twarz jak maska. Kobieta, która
rzadko się uśmiecha. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl