[ Pobierz całość w formacie PDF ]

legnie w gruzach z powodu jego nieobecności. Sprawdzi pózniej, może
kiedy Sara będzie spała. Nawet tego nie zauważy. Z jednej strony nie
93
RS
miało znaczenia, czy Sara się o tym dowie, z drugiej jednak nie chciał jej
rozczarować Spojrzał na ścieżkę. Długo jeszcze?
W porze drugiego śniadania Sara była zmęczona i pewna, że ma na
długi czas dosyć wędkowania. Miało swoje zalety - leniwe dryfowanie na
wodzie, cięty humor Aleca, piękno otaczającej ich przyrody. Miało też
równie wiele wad - trzeba było dotykać ryb przy zdejmowaniu z haczyka,
ciągle uważać, żeby nie wywrócić łodzi i ciągle wracać na ląd za potrzebą.
Alec nie narzekał i zawoził ją na brzeg za każdym razem, kiedy poprosiła.
Nawet z ręką w gipsie radził sobie z łodzią jak wytrawny rybak. Kiedy
wróciła pierwszy raz, zdziwiła się, że czeka na nią przy pomoście. Poczuła
to śmieszne drgnienie serca. Zaczynała godzić się z faktem, że w pobliżu
Aleca zupełnie traciła głowę. Zaproponowała mu, by powędkował sam, a
ona posiedzi na pomoście, ale wolał ten cudowny poranek spędzić z żoną.
- Jestem pod wrażeniem - powiedziała, kiedy cumował łódz.
- Bo tak dobrze sobie radzÄ™?
- To też, ale głównie dlatego, że cały ranek ani razu nie wspomniałeś
o pracy.
- Myślałem o niej za każdym razem, kiedy biegłaś do domu - odparł,
trącając ją palcem w brodę. -A kiedy będziesz spała, mam zamiar pojechać
do centrum biznesowego.
- A już sądziłam, że się zmieniasz - powiedziała z udawaną goryczą.
W drodze do domu minęli Simpsonów i przystanęli na pogawędkę.
- Są bardzo mili, prawda? - spytała.
- Chyba ustaliliśmy to już tamtego wieczoru. Są mili. Są zakochani.
Są także bardzo szczęśliwym małżeństwem. I najprawdopodobniej
wyjątkiem potwierdzającym regułę - odparł Alec.
94
RS
- JesteÅ› cynikiem.
- Po prostu realistÄ….
- Wyatt i Elizabeth też są zakochani i też są szczęśliwym
małżeństwem.
- Na razie trwa to dwa lata. Daleko im chyba do rekordu?
Sara dosłyszała prowokacyjny ton w jego głosie, ale nie dała się
podpuścić, Bolesna uwaga, biorąc pod uwagę fakt, że ich małżeństwo nie
trwało nawet tych dwóch lat. Wzruszyła ramionami i zmieniła temat.
- Będziesz teraz oprawiał ryby? Może pokażesz mi, jak to się robi?
- OprawiÄ™ je sam.
- Popatrzyłabym, ale strasznie mi się chce spać.
- To świeże powietrze i słońce.
- Być może. - A być może dlatego, że miała problemy z zaśnięciem
poprzedniego wieczoru, po rozmowie o dziecku. Tak pragnęła idealnej
rodziny, a tymczasem zastanawiała się nad rozwodem. Bo chyba jednak
nie miała zamiaru pozostać mężatką?
- Szkoda, że nie złowiliśmy dosyć ryb, żeby zrobić kolację -
powiedziała, odpędzając od siebie złe myśli.
- Może jutro.
- Chyba nie. Nie mam ochoty dwa dni z rzędu wstawać skoro świt.
- W takim razie możemy jutro wybrać się na łąkę i zwiedzić jaskinie.
- Wspaniale. Na pewno spodobają ci się. Może przypomną czasy
dzieciństwa. Ja będę odgrywać rolę pirata. Zastąpię Wyatta.
Alec objÄ…Å‚ jÄ… ramieniem.
- To chyba nie będzie tak samo. Rozumiesz, co mam na myśli?
- Będzie ze mnie świetny pirat.
95
RS
- Wolę, żebyś była pojmaną. Piękną damą schwytaną dla okupu.
- A kto da za mnie okup?
- Jeśli nie dostanę okupu, to będę się musiał z tobą rozprawić w
niecny sposób - odparł Alec, podkręcając wyimaginowanego wąsa.
Sara roześmiała się, choć serce zabiło jej mocniej na myśl o tym, jak
Alec się z nią rozprawia. Wyobraziła sobie jego usta przywierające do jej
ust, jego muskularne ciało złączone z jej ciałem. Nagle senność i
zmęczenie minęły. Krew zaczęła żywiej krążyć. To szaleństwo. Już raz
spróbowali i nie wyszło. Tak bardzo się różnili, mieli inne nadzieje, cele i
marzenia. Aączyło ich tylko kruche fizyczne dopasowanie. Jest głupia,
sądząc, że cokolwiek się zmieniło.
Kiedy doszli do domu, Alec udał się prosto do kuchni, żeby oprawić
ryby i schować je do lodówki. Sara przyglądała mu się przez chwilę, ale
przenikliwy zapach przyprawił ją o mdłości. Po chwili poszła do siebie na
codzienną drzemkę. Była rozczarowana. Alec tak łatwo przeszedł do
porządku dziennego nad wspólnym porankiem. Gdyby okazał jakoś, że i
on nie pozostaje obojętny na jej obecność. Nie ma jednak nadziei dla
takich pracoholików jak Alec. Praca zawsze na pierwszym planie. Zdążyła
się tego nauczyć.
Obudziła się póznym popołudniem zupełnie niewypoczęta. Wzięła
długi, gorący prysznic i umyła włosy. Potem usiadła na werandzie.
Zaczęła się zastanawiać, kiedy wróci Alec. Zmarszczyła brwi,
uświadamiając sobie, co robi. Musi przestać. Jest przecież samodzielna.
Niepotrzebny jej Alec. Ma książki, parę poważnych spraw do
przemyślenia. A jednak nadal siedziała na werandzie, wpatrując się w
drogę i nasłuchując odgłosu silnika. Kiedy spojrzała na zegarek, okazało
96
RS
się, że dochodzi już siódma. Zaczynała być głodna. Nie. Dość przecież
wieczorów spędziła, czekając, aż Alec wróci o ludzkiej porze na kolację.
Kiedy ryba się piekła, Sara przygotowała sałatę i pokroiła chleb.
Potem zasiadła w milczeniu do stołu, podziwiając przez okno zachód [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl