[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ramiê, zauwa¿yÅ‚, ¿e jest on ciê¿szy i zimniejszy ni¿ przedtem.
WróciÅ‚ do rozwidlenia i ponownie zapuSciÅ‚ siê w lewy korytarz.
Tym razem, gdy doszedÅ‚ do Slepego zauÅ‚ka, gdzie spoczywaÅ‚y szcz¹tki
kowboja, dokładniej zbadał teren.
Na gÅ‚adkiej powierzchni przed jego oczami nie znajdowaÅ‚y siê ¿adne
znaki ani cechy szczególne, na ¿adnej z pozostaÅ‚ych Scian zreszt¹ te¿.
PodÅ‚o¿e wygl¹daÅ‚o identycznie jak reszta korytarza. Potem Indy spojrzaÅ‚
w górê. StaÅ‚ na dnie w¹skiego komina, który prowadziÅ‚ w ciemnoSæ.
 KoleS  powiedziaÅ‚ Indy pocieszaj¹co do martwego kowboja
 ty tutaj spadłeS.
PrzeÅ‚o¿yÅ‚ plecak na pierS i poprawiÅ‚ na ramieniu zwój liny.
Ostro¿nie przesun¹Å‚ szcz¹tki kowboja. WsparÅ‚ plecy o jedn¹ ze Scian,
stopy o przeciwn¹ i zacz¹Å‚ mozolnie posuwaæ siê w górê komina.
Rciany byÅ‚y gÅ‚adkie i gdzieniegdzie Sliskie, wiêc musiaÅ‚ zachowaæ
ostro¿noSæ. Oprócz tego im wy¿ej wchodziÅ‚, tym bardziej oddalaÅ‚y
siê od siebie. To, co zaczêÅ‚o siê jako dosyæ wygodna i Å‚atwa wspi-
naczka, wkrótce przerodziÅ‚o siê w mozolny i niebezpieczny spraw-
dzian gibkoSci i koordynacji ruchów. Jeden fałszywy krok mógł za-
koñczyæ siê szeSciometrowym upadkiem.
Kiedy ju¿ Sciany zdawaÅ‚y siê zbyt oddalone od siebie, by mógÅ‚
posuwaæ siê wy¿ej, natrafiÅ‚ na uchwyt dla dÅ‚oni wykuty w skale za
jego plecami. PoszukaÅ‚ wy¿ej kolejnego i znalazÅ‚. Ostro¿nie obróciÅ‚
siê, wbiÅ‚ palce we wgÅ‚êbienia i zacz¹Å‚ wspinaæ siê wy¿ej.
DwanaScie metrów nad miejscem, z którego wyruszył, komin
zakoñczyÅ‚ siê kolejnym bocznym przejSciem. Indy przerzuciÅ‚ plecak
ponad krawêdzi¹ do wnêtrza korytarza, a nastêpnie podci¹gn¹Å‚ siê
75
sam. Na podÅ‚o¿u widniaÅ‚ symbol ¿Ã³Å‚wia, którego gÅ‚owa skierowana
byÅ‚a w gÅ‚¹b góry.
 W porz¹dku.  Indy wstaÅ‚ i otrzepaÅ‚ spodnie i kurtkê na Å‚ok-
ciach z kurzu.  DotarÅ‚em a¿ tutaj. Nadal jestem w grze.
ZarzuciÅ‚ plecak na jedno ramiê, ale kiedy ju¿ miaÅ‚ uczyniæ pierw-
szy krok, zamarÅ‚. W kurzu, który zebraÅ‚ siê na podÅ‚odze korytarza,
przy krawêdzi szybu, spostrzegÅ‚ Slad bosej ludzkiej stopy. Palce byÅ‚y
skierowane w jego stronê.
SpojrzaÅ‚ przelotnie w stronê wylotu szybu, potem w dół koryta-
rza ku zdaj¹cej siê go zapraszaæ ciemnoSci. Przykucn¹Å‚ i dotkn¹Å‚
palcem kurzu, a nastêpnie roztarÅ‚ czerwon¹, przypominaj¹c¹ piasek
substancjê miêdzy kciukiem i palcem wskazuj¹cym.
 Mo¿e mieæ z tysi¹c lat  powiedziaÅ‚ do siebie  ale równie
dobrze mógÅ‚ zostaæ zrobiony dziS rano. Jaka jest prawda?
OtrzepaÅ‚ palce i wyprostowaÅ‚ siê.
 Istnieje tylko jeden sposób, aby siê przekonaæ  wymruczaÅ‚.
Dalej w korytarzu było mniej kurzu i brak Sladów, a za jedyne-
go przewodnika sÅ‚u¿yÅ‚y mu rozmieszczone co jakiS czas symbole
¿Ã³Å‚wia, ponaglaj¹ce go do dalszej wêdrówki. Od krawêdzi szybu
zacz¹Å‚ liczyæ kroki, i chocia¿ przemierzyÅ‚ odlegÅ‚oSæ mniejsz¹ ni¿
poÅ‚owa boiska piÅ‚karskiego, duszna atmosfera sprawiaÅ‚a, ¿e czuÅ‚ siê
tak, jakby dotarł do samego serca góry. Szum wody ponownie stawał
siê coraz gÅ‚oSniejszy.
Po wykonaniu dziewiêædziesi¹tego siódmego kroku zatrzymaÅ‚ siê.
Korytarz rozszerzaÅ‚ siê w niewielk¹, naturaln¹ jaskiniê i koñczyÅ‚
migocz¹cym wodospadem, którego woda pÅ‚ynêÅ‚a do góry. Potok
wydobywaÅ‚ siê na podobieñstwo gejzeru ze zbiornika w podÅ‚o¿u i wy-
dawaÅ‚ siê znikaæ w sklepieniu.
Indy staÅ‚ przez chwilê oniemiaÅ‚y.
Potem wyci¹gn¹Å‚ rêkê w kierunku wody i jego palce natrafiÅ‚y na
zimny, półprzezroczysty kalcyt. Przez stulecia mineraÅ‚ pod¹¿aÅ‚ z nur-
tem, formuj¹c misterne faÅ‚dy prawdziwego wodospadu. Poza zasiê-
giem jego palców, pod warstewk¹ kalcytu, woda nadal pÅ‚ynêÅ‚a, ale
z powodu staÅ‚ego strumienia b¹belków powietrza wydawaÅ‚a siê przeæ
ku górze. Jednak spadała w kierunku podyktowanym przez grawita-
cjê, to tylko pêcherzyki powietrza w niej zawarte d¹¿yÅ‚y ku górze
zgodnie z prawami fizyki.
Indy zgadywaÅ‚, ¿e woda przepÅ‚ywaÅ‚a przez tak wiele warstw
porowatego wapienia, i¿ zostaÅ‚a naÅ‚adowana powietrzem niczym
mechanicznie wentylowana woda w akwarium.
76 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl