[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zawsze, kiedy czułam się upokorzona - zrobiłam zeza, żeby nie widzieć tego, kto mnie poniża.
Usłyszałam głośny wybuch śmiechu. Wszyscy łącznie z panią śmiali się do rozpuku. Najlepiej by
było, gdybym mogła zapaść się pod ziemię albo po prostu umrzeć, a ja musiałam wziąć do ręki ten
przeklęty proporczyk i przy całej ryczącej klasie schować go do mojego starego i brzydkiego
tornistra. Dostałam troję z minusem. Nie miało to już dla mnie znaczenia. %7łałowałam, że się
odważyłam.
Na takie szczególnie bolesne momenty wypracowałam sobie z czasem pewną metodę:
intensywnie myślałam, że to nie ja jestem tą osobą, która jest upokarzana. Wyobrażałam sobie, że
obok stoi ktoś zupełnie inny, kogo dotyczą te okrucieństwa, a ja myślami byłam w parku lub
bawiłam się z psem. Kiedy już było po wszystkim, wracałam do rzeczywistości, nie myśląc o tym,
co się stało.
Zastanawiałam się, dlaczego pani potraktowała mnie z takim obrzydzeniem. Musiała pewnie
zobaczyć moje brudne i skalane przez ojca wnętrze. Najgorsze było to, że w głębi duszy
przyznawałam jej rację. We własnych oczach też byłam brudna i śmierdząca. Nic by nie pomogły
najdroższe mydła. Po tym incydencie koledzy traktowali mnie jeszcze bardziej bezwzględnie.
Skoro pani okazała mi pogardę, to tak, jakby dała im pozwolenie.
Nienawidziłam szkoły. Nauczyłam się chodzić na wagary lub wymyślałam sobie jakąś chorobę,
aby zostać w domu. Ale w domu nie zawsze opłacało się zostawać... Najlepszym wyjściem było
uciec. Moim ulubionym miejscem był cmentarz. Znajdował się bardzo daleko - na drugim końcu
miasta. Cmentarz był ogromny i bardzo mi się podobał. Godzinami spacerowałam, oglądałam
bogate, wystawne grobowce i biedne, zaniedbane, porośnięte chwastami groby. Te szczególnie
przypadły mi do serca. Bardziej wystawne zle mi się kojarzyły Miałam w pogardzie wszystko, co
piękne i drogie. Wydawało mi się, że w tych skromniejszych grobach muszą leżeć ludzie, którzy na
pewno byli lepsi niż ci bogaci. Zatrzymywałam się przy każdym nagrobku, na którym było
umieszczone zdjęcie. Wpatrywałam się w nieżyjące osoby i zadawałam sobie pytanie, czy gdyby ci
wszyscy ludzie teraz odżyli, zadawaliby mi tyle cierpień co żyjący. Rozmawiałam z nimi. Miałam
wrażenie, że mnie słuchają i rozumieją. Na zdjęciach wydawali mi się bardzo smutni, a smutni
ludzie zawsze wydawali mi się dobrzy Z pewnością byliby lepsi od tych, z którymi mam do
czynienia, nie krzywdziliby mnie i nie wyśmiewali. Czułam
się z nimi zaprzyjazniona. Byli mi bliżsi tym bardziej, że sama chciałam być na ich miejscu.
Dlatego postanowiłam sobie, że podczas każdych wagarów będę ich odwiedzać.
Często myślałam o śmierci i w związku z tym igrałam z życiem. Wchodziłam na dach
dziesięciopiętrowego wieżowca i zbliżałam się do krawędzi. Jak blisko uda mi się podejść do
przepaści? Podchodziłam jak mogłam najbliżej i patrzyłam na maleńkich jak mrówki ludzi.
Inna zabawa polegała na chodzeniu po torach kolejowych. Wchodziliśmy na spróchniały mostek
nad torami. Mostek nie miał balustrady i brakowało w nim belek. Byłam przerażona i jednocześnie
podniecona. Kiedy staliśmy na górze, a pod nami przejeżdżała dymiąca lokomotywa, ogarniało nas
poczucie siły. Z lokomotywy buchał gęsty jak mleko, szczypiący dym. W każdej chwili każde z nas
mogło stracić równowagę, bo dym powodował całkowity brak widoczności, ale zawsze się
udawało.
Kiedyś po awanturze w domu czułam się wyjątkowo przygnębiona. Koniecznie chciałam komuś
o tym opowiedzieć i pomyślałam, że pomoże mi wychowawczyni. Podeszłam do niej przed
lekcjami, rozpłakałam się i próbowałam opowiedzieć jej o ojcu - o piciu alkoholu, awanturach,
biciu mamy i wreszcie o tym, co ze mną robi. Gdy jednak zaczęłam, coś mnie powstrzymało.
Powiedziałam niewiele, a tego najważniejszego nie umiałam z siebie wykrztusić. Tylko tyle, że
ojciec bije mamę, dużo pije, a ja czuję się z tego powodu nieszczęśliwa. Pani o nic więcej nie
zapytała. Zachowała się tak, jakbym mówiła o nieodrobionych lekcjach. Kazała mi pójść do klasy i
usiąść na miejscu. Na tym się skończyła moja pierwsza i ostatnia próba szukania pomocy.
Kilka dni pózniej przekonałam się, jak wielki popełniłam błąd. Kupiłam sobie nowe czerwone
wstążki do włosów,
które od dłuższego czasu były moim marzeniem. Byłam z nich dumna. Zrobiłam sobie kucyki i
zawiązałam na nich nowe wstążki. Wychowawczyni weszła do klasy. Widać było, że jest w złym
nastroju. Wszyscy znaliśmy nastroje wychowawczyni - zrobiła się cisza jak makiem zasiał. Nagle
ni stąd, ni zowąd pani upatrzyła sobie mnie. Zauważyła moje wstążki. Zaczęła o nich mówić.
Naiwnie pomyślałam, że chce mnie pochwalić. Z ciekawością wsłuchiwałam się w jej słowa. Na
początku nie docierało do mnie, o czym mówi. Była złośliwa i napastliwa. Zrobiło mi się gorąco i
słabo. Dlaczego naiwnie pomyślałam, że w ogóle ktoś mnie może za cokolwiek pochwalić?
Przecież zawsze wszystko robiłam zle. Dla niej moje wstążki były okropne. Mówiła i mówiła -
wydawało się, że jej monolog nigdy się nie skończy Przy całej klasie, bez żadnej litości pastwiła się
nade mną. Poddawała mnie za przykład osoby, która nie tylko nie pierze swoich wstążek, ale także
się nie myje. Kazała wszystkim dzieciom mnie oglądać. Ręce mi się trzęsły i policzki paliły jak
ogień. Wydawało mi się, że to zły sen, który zaraz się skończy Starałam się nie rozpłakać. Za
wszelką cenę nie mogę im pokazać moich łez. Nauczycielka jak nakręcona ciągle mówiła i mówiła.
Marzyłam, żeby upaść martwa na podłogę - może wtedy nareszcie przestałaby mówić? Wszyscy
patrzyliby z przerażeniem na moje ciało i zaczęliby rozpaczać. %7łałować, że mnie tak bardzo
krzywdzili. Niestety nic takiego się nie wydarzyło. Jak zwykle zrobiłam zeza.
Mojej prześladowczym już nie widzę, a obok mnie staje moja wyimaginowana przyjaciółka,
inna dziewczynka i bierze wszystko na siebie. Ze stoickim spokojem wysłuchuje, czego ja nie
jestem w stanie już znieść. Jest cierpliwa. Mnie tam nie ma. Jestem wolna.
Tymczasem wychowawczyni zmieniła trochę temat i teraz robiła wykład o higienie osobistej,
wyraznie znowu mając na myśli mnie. Od razu przypomniałam sobie, że wczoraj się kąpałam. W
tym celu lalka dni wcześniej kupiłam sobie
pachnące mydełko w Peweksie, za dolary zarobione" u tatusia. Byłam na nie uczulona i nie
powinnam była się nim myć. Z poświęceniem używałam go nadal. Nieważne, że mnie dusiło!
Podczas tej lekcji zrozumiałam, że nie pomogło. Pani musiała mnie przejrzeć na wylot i zobaczyła
to, co chciałam za wszelką cenę ukryć. Po dzwonku na przerwę wydawało mi się, że wszyscy
patrzą na moje wstążki, i czułam się jak przestępca. Pobiegłam do łazienki i błyskawicznie je
zdjęłam. Bacznie im się przyjrzałam - były nieskazitelnie czyste. Bez namysłu otworzyłam kosz na
śmieci i z żalem wrzuciłam je na samo dno, aby nikt ich nie znalazł.
Często marzyłam. Zasypiając, śniłam, że mam lwa. Wielkiego, silnego prawdziwego dzikiego
zwierzaka, który jest mi wierny jak pies. Idę ulicami miasta i spotykam kolegów z klasy i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]