[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Luke ledwo był w stanie zmusić się, żeby opuszczać spodnie, kiedy wszyscy patrzyli,
nie wspominając już o przeczytaniu wiadomości. Zawsze czekał, aż większość pozostałych
chłopców wyjdzie, ale nigdy nie znalazł się w całkowicie pustej łazience. Kiedy w końcu
minęły trzy dni, postanowił desperacko, że zostanie w łazience tak długo, jak będzie to
konieczne, nie zwracając uwagi na dzwonki i lekcje. Zabrzmiał dzwonek na śniadanie, ale on
nie ruszał się z miejsca, udając, że musi bardzo dokładnie wyszorować twarz.
Wreszcie został tylko Luke i jeszcze jeden chłopak, stojący przy drzwiach.
- Wynocha - powiedział chłopak.
Był mocno umięśniony i miał nieprzyjemną twarz, więc Luke poczuł, że drżą mu
nogi, ale mimo to nie zakręcił wody.
- Jeszcze nie skończyłem - wymamrotał, starając się, żeby zabrzmiało to nonszalancko
i obojętnie, jednak zupełnie mu to nie wyszło.
Chłopak złapał Luke a za ramię.
- Głuchy jesteś? Powiedziałem wynocha! - Mocno szarpnął Luke a za rękę, aż Luke
poczuł, jak fala bólu przepłynęła przez całe jego ciało. Został wypchnięty za drzwi i
wylądował bezwładnie na podłodze korytarza, a dyżurny spojrzał na niego z obrzydzeniem.
- Spózniłeś się na śniadanie - rzucił. - Dwa punkty karne.
Luke bezradnie popatrzył na dyżurnego i na drugiego chłopaka, który tkwił teraz
złowieszczo w drzwiach łazienki. W tym momencie zrozumiał, że pełnili tę samą funkcję: we
wszystkich łazienkach, podobnie jak na korytarzach, stali strażnicy. W żadnym z tych miejsc
nie mógł przeczytać wiadomości.
Zastanowił się, czy nie uda mu się sięgnąć po karteczkę w pokoju, i podjął decyzję, że
spróbuje któregoś dnia jako pierwszy wrócić wieczorem do sypialni. Przez kilka dni się to nie
udawało, ponieważ niezależnie od tego, jak bardzo się starał, nie był w stanie przypomnieć
sobie właściwej drogi. Na górze schodów w lewo, potem w prawo, w prawo i jeszcze raz w
lewo? A może w prawo, potem w lewo, znowu w lewo i w prawo? Zwykle wieczorem miał
szczęście, jeśli udawało mu się znalezć sypialnię, zanim rozpoczęła się cisza nocna. Ale to
akurat wychodziło mu na dobre, bo skracało czas, jaki Szakal mógł wykorzystać, by dręczyć
Luke a.
Wreszcie, w połowie drugiego tygodnia pobytu w Hendricks, Luke usiadł na końcu
sali podczas wieczornej pogadanki, żeby potem jako pierwszy znalezć się na schodach.
Wstrzymując oddech, odliczał zakręty: w prawo - dobrze, w prawo - dobrze, w lewo, a potem
- dobrze! Znalazł pokój 156.
Przebiegł obok dyżurnego, znikając mu z oczu wśliznął się do pokoju i wsadził rękę
do kieszeni. W tym momencie usłyszał:
- Widzę, że mój sługa zameldował się wcześniej niż zwykle.
To był Szakal, wyciągnięty na swoim łóżku.
Luke musiał przygryzć wargi, żeby nie zacząć krzyczeć.
Tego wieczora Szakal był bardziej okrutny niż zwykle.
Luke musiał powtórzyć:  Jestem drają pięćdziesiąt razy, skakać na jednej nodze
przez pięć minut i zrobić sto pompek. Nigdy wcześniej nie widział, jak się robi pompki, a
pozostali chłopcy wyli ze śmiechu, kiedy przyznał się niepewnie:  Ja... nie umiem . Poza tym
musiał popychać szklaną kulkę nosem po podłodze.
Potem, leżąc już w łóżku, Luke pogrążył się w całkowitej rozpaczy. Ramiona bolały
go od pompek, a na boku miał nadal siniaki po tym, jak wyrzucono go z łazienki.
Nigdy nie uda mi się przeczytać tej wiadomości - pomyślał. - Nigdy nie będę sam.
Nie chodziło tylko o to, że chciał przeczytać wiadomość, ale do szaleństwa
doprowadzało go, że przez cały czas musiał przebywać w towarzystwie innych ludzi, każde
jego działanie mogło zostać zauważone i nigdy nie miał ani chwili prywatności.
Jak to możliwe, że jednocześnie pragnął chwili samotności i czuł się tak bardzo
osamotniony?
ROZDZIAA SZÓSTY
Z czasem Luke zaczął sobie radzić.
Nie było to nawet takie trudne, o ile tylko nie pozwalał sobie czegokolwiek chcieć.
Wystarczyło, że nie ociągał się w łazience ani na korytarzu, zajmował miejsce zaraz
po wejściu do klasy i nie próbował siadać w jadalni przy niewłaściwym stole, a nie dokuczał
mu nikt oprócz Szakala, którego nawet najgorsze tortury dawało się jednak jakoś wytrzymać.
Problem polegał na tym, że Luke nie potrafił się powstrzymać, żeby chcieć różnych
rzeczy.
Chciał wrócić do domu, chciał zobaczyć swoją rodzinę, chciał też, żeby Jen nadał
żyła, a poza tym chciał, żeby wszystkie trzecie dzieci były wolne, i żeby on sam nie musiał
już więcej udawać kogoś, kim nie jest.
Te wszystkie pragnienia, małe marzenia, którymi pocieszał się w środku nocy, kiedy
znowu nie mógł spać, były nierealne. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl