[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przesuwając palce pomiędzy poskręcanymi włoskami w
poszukiwaniu ciepłej, wrażliwej skóry. Głębokie
westchnienie sprawiło, że jego pierś zadrżała pod
opuszkami jej palców.
Pocałował ją, wsuwając język głęboko do jej ust i
jednocześnie szukając suwaka z tyłu sukienki. Poczuła
delikatny chłód, gdy zsunął jej sukienkę z ramion, po
czym ponownie ogarnęła ją fala gorąca, gdy jego dłonie
powróciły, by rozpiąć stanik. Nawet jeśli na dole
odbywało się jakieś przyjęcie, ona była tego zupełnie
nieświadoma. Nie dbała o przyszłość swojej firmy,
liczyły się tylko dłonie Neda na jej plecach, jego wargi
na jej ustach, pocałunki słodsze niż cokolwiek, co
zdołała kiedykolwiek przygotować w swojej kuchni.
Sukienka upadła na podłogę u jej stóp, potem tenże
los podzielił stanik, figi, pończochy. Ned poprowadził
jej ręce do swoich spodni, opiętych na ogromnej,
twardej wypukłości. Nie myśląc o tym, co będzie dalej,
rozpięła je przy wtórze jego urywanego oddechu, po
czym zdjęła mu z bioder slipy i zsunęła wzdłuż długich,
wspaniale ukształtowanych nóg.
Chwycił ją w ramiona i zaniósł do ogromnego,
elegancko zasłanego łoża z baldachimem, po czym
dołączył do niej, wyciągając się na szeleszczących
Strona nr 94
WALENTYNKI  94
prześcieradłach. Pełnym miłości wzrokiem pieścił jej
ciało, w którym, migocąc, odbijały się promienie
księżyca.
 Jesteś piękna  wyszeptał, delikatnie kładąc dłoń na
jej ciele, następnie obrysowując nią obojczyk,
zagłębienie pomiędzy piersiami, wklęsłą płaszczyznę
brzucha.
Jej biodra uniosły się, a sutki napięły w oczekiwaniu
jego dotyku.
 Ty też jesteś piękny  odparła, przesuwając dłoń po
jego ramieniu i zatapiając ją w gęstwinie kręconych
włosków ocieniających jego klatkę piersiową.
 O Boże!  wydał z siebie na pół jęk, na pół krzyk. 
Pragnąłem tego przez cały dzień. Nie wiem, jak długo
jeszcze mogę czekać.
Z figlarnym uśmiechem przesunęła rękę w dół po jego
brzuchu, by sprawdzić, czy faktycznie słowa
odzwierciedlają jego stan. Leciutki dotyk sprawił, że
jęknął ponownie.
Chwycił jej dłoń i odsunął od siebie. Przycisnął jej
ręce ponad głową do materaca i pochylił się, by
pocałować jej piersi.
 Wszystko, co związane z tobą, smakuje cudownie 
zamruczał, obrysowując językiem pokryty perełkami
potu sutek, by po chwili podrażnić zębami drugi. 
Różowy miętowy lukier nawet się do tego nie umywa.
Strona nr 95
 Cóż za ulga  zażartowała, choć w najmniejszym
stopniu nie czuła się odprężona.
Jej ciało wyginało się pod nim, rozgorączkowane,
targane bolesnym pragnieniem, niepokojącym uczuciem
wewnętrznej pustki. Uniosła biodra, a on otarł się o nią,
gorący i ciężki. Obydwoje z trudem chwycili oddech.
 Klaudia ...
Puścił jej nadgarstki i ześlizgnął się w dół, delikatnie
gryząc jej brzuch, pieszcząc językiem pępek, muskając
skórę coraz niżej i niżej, aż wreszcie poczuła między
nogami gorący, pełen głodu pocałunek. Wydawało jej
się, że dłużej nie wytrzyma, a wtedy on pocałunkami
zaznaczył powrotną drogę w górę jej ciała. Wygięła się,
by przyjąć jego zwycięskie pchnięcie. Chwyciła go za
ramiona i przywarła doń, podczas gdy on wycofał się i
wszedł w nią ponownie. Czuła się tak, jak gdyby jej
serce, jej dusza, całe jestestwo otwierało się, by go
przyjąć, by pozwolić mu wziąć ją we władanie.
Należała do niego.
Wchodził w nią głęboko, ostro. Mięśnie jego pleców
napinały się i rozluzniały. Jedną dłoń zatopił w jej
włosach, podczas gdy drugą ujął ją pod pośladki i
uniósł nieco do góry, by pogłębić swe ruchy,
zintensyfikować doznania. Napięcie wewnątrz niej
osiągnęło dziki, graniczący z euforią szczyt, po czym
nastąpił wybuch.
Strona nr 96
WALENTYNKI  94
Poczuła, jak unosi się w jej ramionach, zastyga
osiągając szczyt rozkoszy, po czym opada na nią,
rozluzniając ręce, usta.
 Klaudia...  westchnął cichutko, jak gdyby
wypowiadał słowa modlitwy.
Zamknął oczy i wtulił głowę w jej ramię. Odgarnęła
mu z twarzy mokre od potu włosy, ogarnięta
przedziwnym uczuciem opiekuńczości. Teraz, gdy fale
namiętności nieco opadły, pozostawiając zmysłowe
osłabienie, Klaudia poczuła, że ona i Ned są sobie
naprawdę równi. Nie była już biedną dziewczyną z
jadłodajni, a on nie był panem Wyatt Hall. Byli po
prostu kochankami.
Oddech Neda stawał się równomierny, zaś jego głowa
coraz cięższa, kiedy zapadał w drzemkę. Poprzez tę
ciszę z oddali dobiegały ją niewyrazne odgłosy balu.
Przygarnęła Neda do siebie, zdając sobie sprawę z
ulotności tej chwili. Wkrótce powrócą do
rzeczywistości.
Jej oczy napełniły się łzami, zamrugała szybko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl