[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Osoby, których wspomnienia z Atlantydy zamieściłem w tym artykule brały udział w jednym z
takich powstań.
Kapłani na Atlantydzie robili eksperymenty z ludzkim DNA w celu stworzenia rasy im uległej.
Te doświadczenia wpływały na ludzi zmniejszając ich świadomość i zdolności psychiczno-
duchowe. Robiono również różne eksperymenty genetyczne. Efektem tych eksperymentów
było powstanie hybryd (pół ludzi - pół zwierząt). W ostatniej fazie istnienia Atlantydy nie było
już hybryd, zaprzestano, bowiem eksperymentów genetycznych, a skupiono się na
ważniejszej sprawie - utworzeniu ATLANTYDY ASTRALNEJ. Kapłani uwierzyli, że na
Atlantydzie w astralu wszystko będzie łatwiejsze, bez ograniczeń materii. Do stworzenia
Atlantydy astralnej byli wyszkoleni odpowiedni specjaliści, którzy całe dnie, całe lata nie robili
nic innego tylko tworzyli astralną Atlantydę wyobrażając ją sobie, wizualizując w
najmniejszych szczegółach. Miała ona zostać uruchomiona zaraz po ewakuacji. Kapłani
doskonale wiedzieli, że żeby funkcjonować w astralu trzeba mieć zasilanie żywych ludzi.
Energia życiowa była im potrzebna tylko i wyłącznie po to, aby mieć moc, aby móc działać w
astralu. Przed dokonaniem zniszczenia Atlantydy wielu kapłanów starannie przygotowało się
do przejścia w świat astralny. Sprytnie kodowali ludzi, a także niektórych członków kasty
kapłańskiej by ci stali się zasilaczami energetycznymi. Zobowiązali ich, by w kolejnych
wcieleniach byli wierni temu zobowiązaniu. Do dziś wiele osób odczuwa skutki owych
inicjacji. Kapłani atlantydzcy znajdowali czasami naiwniaków, którym obiecywali władzę nad
częścią astrala w zamian za wykonanie pewnej misji. Inicjowali takie osoby w rolę zasilacza
energetycznego, a pózniej kodowali misję inicjowania innych. Niektórzy bardzo się starali
żeby zainicjować jak najwięcej ludzi wierząc, że otrzymają obiecaną nagrodę. Pózniej
okazywało się, że zostali oszukani...
To, co atlantydzcy kapłani stworzyli wiele tysięcy lat temu funkcjonuje do dziś. Każdy, kto
próbuje uwolnić się od roli zasilacza energetycznego czuje ogromny lęk przed uwolnieniem,
lęk, że duchy Atlantów dopadną go i skrzywdzą.
Oto afirmacje, które należy zastosować przy uwalnianiu od funkcji zasilacza:
"Mnie ... (imię) Bóg wspiera i ochrania przy uwalnianiu od obciążeń z Atlantydy i roli
zasilacza energetycznego. Ja ... (imiÄ™) jestem bezpieczny i niewinny, gdy uwalniam siÄ™ od
obciążeń z Atlantydy i roli zasilacza energetycznego. Ja ... (imię) całkowicie przebaczam
30
kapłanom atlantydzkim. To bezpieczne, niewinne i korzystne, gdy uwalniam się od wszelkich
obciążeń pochodzących z Atlantydy
2002-11-19
Dokarmianie atlantyckich duchów
Z historią Atlantydy wiążę się wiele mitów, legend i podań przekazywanych sobie z ust do ust
poprzez tysiąclecia. Na temat jej zagłady powstało wiele opowieści. Historia tego
zaginionego lądu zdaje się być wciąż żywa w umysłach ludzi.
Przez lata śmiałkowie wyruszali w dalekie wyprawy pragnąc odszukać choćby skrawek ziemi
z jakimikolwiek pozostałościami po tej tajemniczej wyspie. Podobno kryła w swych
kamiennych miastach niezliczone bogactwa. A jej poziom techniczny znacznie przewyższał
dzisiejszy stan rozwoju techniki. Już wtedy znane były mieszkańcom Atlantydy środki
transportu powietrznego i lądowego, które dziś można by przyrównać do statków
powietrznych i pojazdów lądowych o napędzie jądrowym. Atlantydzi umieli korzystać również
z innych zródeł energii, jakich my nie znamy dzisiaj. Znali również astronomię, matematykę,
astrologiÄ™, oraz inne dziedziny nauki.
Pewnego dnia historia Atlantydy kończy się gigantyczną katastrofą. Ląd z jego
mieszkańcami pogrąża się w oceanie. Gdzie? Dziś nie do końca wiadomo, ale legendy, jakie
pozostawiła po sobie Atlantyda, są nadal żywe.
Po raz pierwszy o tajemniczym zaginionym lądzie usłyszałam wiele lat temu. Mój nieżyjący
już dziś znajomy przyniósł mi książkę o zaginionych pradawnych cywilizacjach. Pamiętam,
że miałam wtedy 13 lat. Czytałam ową książkę z wypiekami na twarzy. Oczami wyobrazni
widziałam obrazy niezwykłych budowli, ogromne miasto i ludzi. Czytając o Atlantydzie
miałam przedziwne wrażenie, że już to znam. Moja wyobraznia dopisywała obrazy tekstom,
które pochłaniałam. Było jednak jeszcze coś, na co wtedy nie do końca zwróciłam uwagę:
emocje. Na początku przedziwna ekscytacja. Potem pojawiło się napięcie związane z
oczekiwaniem. Na co? Sama nie do końca wiedziałam. Pojawił się także lęk i oczekiwanie na
coś bardzo złego.
W dzieciństwie bardzo często przeprowadzałam się z rodziną. Lęk, który się pojawił, dotyczył
utraty miejsca. Taki sam lęk odczuwałam podczas przeprowadzek. Był to lęk przed
nieznanym i strach wobec okrutności natury i Boga. Po latach, gdy znów usłyszałam o
Atlantydzie, znajome uczucie niepokoju powróciło. Nagle zaczęłam zdawać sobie sprawę z
moich usilnych starań, by nigdy nie przywiązywać się do miejsca, w którym dane jest mi
mieszkać. Wspomaga je wrażenie, że, zostanie mi to zabrane przez naturę. Tak jakby ktoś
okrutny żartował sobie z mojej miłości do danego miejsca i kazał się z niego wynosić.
Emocje były na tyle silne, że pamiętam o nich do dzisiejszego dnia. Po bardzo krótkim czasie
od momentu przeczytania książki, musiałam się znów przeprowadzić. Z żalem żegnałam
ukochane miejsca moich dziecięcych zabaw. Moje serce było rozdarte. Musiałam wszystko
zaczynać od początku. I tak jeszcze wiele razy. A za każdym razem wciąż to samo
powracające uczucie. Gdy spotkałam się z regresją, wróciły do mnie jak żywe obrazy, jakie
pojawiły się w moich myślach, gdy czytałam tamtą książkę. Lecz tym razem niczego nie
czytałam, teraz doświadczałam we wspomnieniach tego, co kiedyś nazywałam moją
fantazją. Pojawiające się emocje utwierdzały mnie w przekonaniach o prawdziwości
wspomnień karmicznych - nie tylko moich, ale i wielu osób, którym prowadziłam sesje
regresingu na dany temat.
Zadziwiała mnie jedynie różnorodność tych wspomnień. Jak wiadomo, każdy odnosi się do
danej rzeczy po swojemu. Indywidualnie podchodzimy do wszystkiego, co nas spotyka. Jeśli
31
kilkoro ludzi doświadczyłoby tej samej rzeczy, to każdy z nich opowiedziałby historię tego
zdarzenia po swojemu, zwracając uwagę na własne emocje i doznane odczucia. I ja
[ Pobierz całość w formacie PDF ]