[ Pobierz całość w formacie PDF ]

stawiał jej potrzeby na pierwszym
miejscu, kupował jej różne rzeczy, by ją
uszczęśliwić.
Dopiero po pewnym czasie zdał sobie
sprawę, że jest to zachowanie
charakterystyczne dla mężczyzny
zakochanego.
Jej oczy znów wypełniły się łzami, ale
nareszcie były to łzy szczęścia. Alex
Stanton chce ją poślubić. Mężczyzna,
dzięki któremu się śmiała, uśmiechała
i czuła się najseksowniejszą kobietą na
ziemi  ułoży sobie z nią życie. Z nią,
dziewczyną z Tennessee, która jeszcze
dwa dni wcześniej zastanawiała się, czy
nie będzie do końca życia samotna.
 Tak  odrzekła.
Alex szeroko się uśmiechnął i znów ją
łagodnie objął. Zamknęła oczy, by lepiej
rozkoszować się jego bliskością 
wonią jego skóry i wody kolońskiej,
ciepłem ciała, jakie czuła poprzez
cienką warstwę bawełnianego
szpitalnego stroju. Gdy siÄ™ odsunÄ…Å‚,
pozostało tylko wsunąć jej pierścionek
na palec i pocałować jak należy.
Podczas długiej samotnej podróży
autobusem z Hamptons do Nowego
Jorku Gwen starała się sobie
przypomnieć ich ostatni pocałunek. To
było tylko muśnięcie warg, tuż przed
tym, gdy oboje zasnęli.
Z bólem uświadamiała sobie, że coś
takiego mogła przeżyć z Alexem po raz
ostatni. Teraz, gdy się pocałowali
i związali na przyszłość, nie miała już
się o co martwić. Wiele jeszcze
pocałunków zapełni jej pamięć.
Nie chciała go w ogóle wypuścić
z ramion, ale wkrótce trzeba będzie to
zrobić.
 Nie mam najmniejszej ochoty stÄ…d
odchodzić  powiedział, jakby czytając
w jej myślach  ale tyle spraw mam do
załatwienia, zanim cię stąd wypiszą.
Muszę przygotować dom dla ciebie.
Jeśli dasz mi klucze, poproszę
pracowników firmy przewozowej, żeby
do końca dnia przenieśli twoje rzeczy.
Zajmę się wszystkim, pogadam też
z twoim gospodarzem. Muszę także
zobaczyć się z moim agentem, żeby
odpowiednio ubezpieczył ten
pierścionek.
Skonsternowana Gwen spojrzała na
pierścionek zaręczynowy. Był
przepiękny, ale czy rzeczywiście trzeba
go ubezpieczać? Przyjrzała mu się
uważnie i pomyślała chwilę. I nagle
doznała olśnienia.
 To chyba nie jest po prostu
pozłacany topaz&
Alex uśmiechnął się i potrząsnął
głową.
 Nie  odrzekł.  Ale może
wolałabyś, żebym to potwierdził.
Gwen znów zerknęła na pierścionek,
zdumiona. Wielki diament kanarkowy.
Bardzo w stylu Alexa.
 Póki co, czy mogę jeszcze coś dla
ciebie zrobić?
 Wystarczy, że mnie kochasz.
Uśmiechnęła się, a Orzeszek dał
o sobie znać. Gwen poczuła ulgę, bo
dziecko poruszyło się po raz pierwszy
od dwudziestu czterech godzin.
Wszystko będzie w porządku. Teraz
o tym wiedziała.
 Gdybyś mógł przemycić dla mnie
gorÄ…ce ciastko czekoladowe&
EPILOG
 Nie znoszÄ™ tego samochodu 
wyznała Gwen.
Alex zachmurzył się i wyciągnął rękę,
aby pomóc jej wysiąść z corvetty. Po
niedawnym porodzie wciąż była zbyt
słaba, by o własnych siłach wygramolić
siÄ™ z samochodowego siedzenia.
 Pobierzemy się i będziemy mieli
dzieci. Stawiam krzyżyk na rozwiązłym
trybie życia, jednak z tym samochodem
chyba nigdy nie będę mógł się rozstać.
Skoro tak nalegasz, mogę kupić ci inny,
wygodniejszy.
Gwen rozluzniła się i pocałowała go
w usta.
 Nigdy bym cię nie prosiła, żebyś
porzucał swoje dziecko. Można by było
natomiast zamontować w nim koła jak
od traktora.
Gdy żartobliwie poklepała go
w ramię, w świetle błysnął zaręczynowy
pierścionek. %7łółty diament lśnił
w promieniach słońca prześwitujących
przez nagie gałęzie i ostatnie jesienne
liście.
Alex wziął ją delikatnie za rękę
i poprowadził do Trinity Church, gdzie
miała się odbyć spózniona impreza baby
shower, czyli obsypywanie dziecka
prezentami.
 Powinnam chyba przynieść jakiś
prezent  zauważyła Gwen, gdy
przechodzili przez ciężkie dębowe
drzwi.
 Ależ ty już przyniosłaś dziecko,
kochanie.
Rozbawiona tą uwagą, roześmiała się
i kiwnęła głową.
 Ale mimo wszystko& nie powinnam
przychodzić z pustymi rękami.
Robert i Susan udekorowali salÄ™
parafialną na biało i różowo, by
połączyć baby shower z powitaniem
dziecka. Gdy Gwen była w szpitalu,
postanowili wstrzymać się
z organizowaniem wieczoru
z prezentami. Teraz, gdy Abigail była
zdrowÄ… dwutygodniowÄ… dziewczynkÄ…,
nadszedł czas radosnego powitania.
Ustawiono kilkanaście okrągłych
stołów, nakrytych na zmianę białymi
i różowymi obrusami. Na środku stołów
stały buteleczki dla niemowląt
i świeczki. W głębi sali długi stół
wypełniały dania zimnego bufetu,
a uwagę przyciągał uroczy
trzypoziomowy tort pieluszkowy,
uwieńczony napisem  Witaj, Abby .
Obok  duże płaskie ciasto ze słowem
 Gratulacje wypisanym różowym
lukrem.
 Gwen!  zawołała Susan z drugiego
końca sali.
Tłum gości nagle zwrócił się w jej
kierunku. Nie miała wątpliwości, że
wszyscy wiedzieli, kim jest. Każdemu,
kto chciał słuchać, Susan zachwalała ją
jako coś w rodzaju ósmego cudu świata.
Gwen czuła się z tego powodu trochę
skrępowana, ale minęło jej to na widok
rozpromienionej twarzy matki dziecka.
Susan przeszła przez tłum gości
z białym zawiniątkiem w ramionach.
Abby miała na sobie jasnoróżowo-białą
koronkową sukienkę, własność rodziny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl